Setki Jemeńczyków opłakiwało śmierć premiera Huti Ahmeda al-Rahawiego, który zginął w zeszłym tygodniu wraz z kilkoma urzędnikami w izraelskim ataku. Grupa ta zaatakowała tankowiec na Morzu Czerwonym, ponawiając ataki na tym kluczowym globalnym szlaku wodnym.
Do izraelskiego ataku doszło trzy dni po tym, jak Huti wystrzelili w kierunku Izraela pocisk balistyczny, który ich dowództwo określiło jako pierwszą bombę kasetową wystrzeloną w kierunku tego kraju przez wspieranych przez Iran rebeliantów od 2023 roku.
W stolicy kraju, Sanie, żałobnicy wzięli udział w pogrzebie, który odbył się w meczecie Szaab i był transmitowany przez Al-Masirah TV, satelitarny kanał informacyjny kontrolowany przez Hutich.
Tłumy zgromadzone w meczecie skandowały hasła przeciwko Izraelowi i Stanom Zjednoczonym, wyrażając jednocześnie smutek z powodu śmierci urzędników, w tym ministrów spraw zagranicznych, mediów, kultury i przemysłu.
Uczestnicy pogrzebu Ahmed Khaled i Fathy Mahmoud powiedzieli agencji Associated Press, że rodziny zamordowanych urzędników przybyły karetkami na pogrzeb, gdzie ciała umieszczono w trumnach wewnątrz meczetu.
Na nagraniach widać 11 trumien, na każdej z nich znajdowały się zdjęcia zabitych urzędników, a trumny były owinięte flagami Jemenu.
„Bierzemy udział w tym pogrzebie, ponieważ Izrael zabił tych urzędników i to jest wystarczający powód, aby wziąć udział w ich pogrzebie” – powiedział agencji AP Ahmed Azam, inny uczestnik.
Pan Al-Rahawi był najwyższym rangą urzędnikiem Huti, który zginął od czasu rozpoczęcia na początku tego roku izraelsko-amerykańskiej kampanii przeciwko tej rebelianckiej grupie.
Ranni zostali także inni ministrowie i urzędnicy – potwierdziło oświadczenie Huti wydane w czwartek po izraelskim ataku.
„Rozpoczęliśmy ogromną i wpływową wojnę i starliśmy się ze Stanami Zjednoczonymi. Ta wojna nie miała wyłącznie charakteru militarnego, ale również gospodarczego, ponieważ Izrael atakował wszystko” – powiedział p.o. premiera Huti, Mohamed Muftah, w swoim przemówieniu na pogrzebie w poniedziałek.
Potwierdził, że pomimo izraelskich ataków, jemeńskie porty kontrolowane przez tę grupę wciąż funkcjonują i nie ma kryzysu żywnościowego ani paliwowego.
Jemeńscy rebelianci poinformowali w poniedziałek, że wystrzelili rakietę w kierunku tankowca u wybrzeży Arabii Saudyjskiej na Morzu Czerwonym.
Rzecznik armii Huti, generał brygady Yahya Saree wziął na siebie odpowiedzialność za atak w nagraniu wyemitowanym w stacji Al-Masirah.
Twierdził, że statek Scarlet Ray, pływający pod banderą Liberii i należący do Eastern Pacific, ma powiązania z Izraelem.
Firma Ambrey, zajmująca się bezpieczeństwem morskim, opisała statek jako „pasujący do profilu celu Hutich, ponieważ jest publiczną własnością Izraela”.
Eastern Pacific to spółka, którą ostatecznie kontroluje izraelski miliarder Idan Ofer. Podejrzewa się, że w przeszłości była celem ataków irańskich.
W oświadczeniu firma poinformowała, że „statek nie odniósł żadnych uszkodzeń i kontynuuje działalność pod dowództwem kapitana. Wszyscy członkowie załogi Scarlet Ray są bezpieczni i ich życie zostało potwierdzone”.
Rebelianci Huti przeprowadzają ataki rakietowe i dronami na Izrael oraz statki na Morzu Czerwonym w odpowiedzi na wojnę w Strefie Gazy, twierdząc, że działają w ramach solidarności z Palestyńczykami.
Ich ataki w ciągu ostatnich dwóch lat sparaliżowały żeglugę na Morzu Czerwonym, przez które co roku przeprawia się towary o wartości około biliona dolarów.
Wspierani przez Iran Huti wstrzymali ataki podczas krótkiego zawieszenia broni w wojnie. Później stali się celem intensywnej, trwającej wiele tygodni kampanii nalotów, zarządzonej przez prezydenta USA Donalda Trumpa, zanim ogłosił on zawieszenie broni z rebeliantami.
W lipcu rebelianci zatopili dwa statki, zabijając co najmniej cztery osoby na pokładzie. Uważa się, że pozostali są przetrzymywani przez rebeliantów.
Nowe ataki Hutich następują w momencie, gdy niepewne pozostaje nowe, możliwe zawieszenie broni w wojnie izraelsko-Hamas.
Tymczasem przyszłość rozmów między USA i Iranem na temat udaremnionego programu nuklearnego Teheranu stoi pod znakiem zapytania po tym, jak Izrael rozpoczął 12-dniową wojnę przeciwko Republice Islamskiej, podczas której Amerykanie zbombardowali trzy irańskie obiekty nuklearne.