Poseł Mejza stracił immunitet. Uprzednio gnał autem 200 km/h.

Poseł Prawa i Sprawiedliwości, Łukasz Mejza, zakomunikował w czwartek Polskiej Agencji Prasowej, że zrezygnował z ochrony immunitetowej w kwestii dotyczącej naruszenia przepisów o dopuszczalnej szybkości na trasie S3. Poza uiszczeniem kary grzywny w wysokości 2,5 tys. zł, Mejza zobowiązał się także do przekazania analogicznej sumy na fundusz wspierający osoby poszkodowane w zdarzeniach drogowych.

Pose Mejza Zrzek Si Immunitetu Wczeniej Pdzi Samochodem 200 Kmh 9ac092e, NEWSFIN

fot. Marcin Banaszkiewicz / / FOTONEWS

„Zgodnie z obietnicą, niezwłocznie rezygnuję z immunitetu w sprawie przekroczenia prędkości na S3. Ubolewam nad tym, co się stało, i zapewniam, że taka sytuacja nie będzie miała miejsca w przyszłości. Jeszcze raz wyrażam swoje przeprosiny” – oświadczył Mejza. Zaznaczył, że nie planuje chronić się za pomocą immunitetu.

Mejza został zatrzymany w poniedziałek na trasie szybkiego ruchu S3 w pobliżu Polkowic, na Dolnym Śląsku, za niemal dwukrotne przekroczenie dopuszczalnej prędkości – poruszał się z prędkością 200 km/h, podczas gdy limit wynosił 120 km/h. Policja zamierzała nałożyć na niego mandat w wysokości 2,5 tys. zł oraz 15 punktów karnych, jednak poseł powołał się na swój immunitet i odmówił przyjęcia mandatu. W rezultacie odmowy przyjęcia mandatu, policja skierowała wniosek o uchylenie immunitetu poselskiego – dokument z dolnośląskiej komendy został przekazany do KGP.

Wielu polityków zabrało głos w tej sprawie, w tym premier Donald Tusk, który wyraził pewność, że poseł poniesie konsekwencje. – Jeżeli ktoś w takich okolicznościach osłania się legitymacją poselską, to jest to tak nierozsądne, że nawet nie chce mi się tego komentować – dodał. Z kolei rzecznik PiS, Rafał Bochenek, poinformował PAP, że kwestia przekroczenia prędkości przez Mejzę zostanie przeanalizowana przez partyjną komisję etyki. Jednocześnie zwrócił uwagę, że „Łukasz Mejza w swoim charakterystycznym stylu, aczkolwiek publicznie wyraził skruchę za swoje postępowanie”.

Szefowa Biura Obsługi Mediów Sejmowych, Katarzyna Karpa-Świderek, komentując w czwartek deklarację Mejzy o zrzeczeniu się immunitetu, podkreśliła, że poseł „nie jest w stanie skutecznie, we własnym zakresie, poinformować marszałka Sejmu o rezygnacji z immunitetu”, zanim oficjalny wniosek w tej sprawie nie trafi do marszałka Sejmu. – Zgodnie z obowiązującymi procedurami, wniosek ten dotrze do marszałka Sejmu dopiero za pośrednictwem prokuratury – wyjaśniła.

– Konieczne jest precyzyjne wskazanie, jakiego czynu dotyczy zgoda na poniesienie odpowiedzialności. W związku z tym, niezbędne jest oczekiwanie na wniosek ze strony policji, w którym dany czyn zostanie dokładnie sprecyzowany – dodała. Zapewniła, że jeśli zgoda na poniesienie odpowiedzialności zostanie udzielona przez Sejm, bądź w wyniku oświadczenia złożonego przez posła, dalsze działania w tej sprawie podejmie policja.

Jak wcześniej w nieprzyjecia mandatu tłumaczył się poseł?

W pierwszym oświadczeniu, wydanym we wtorek, Mejza wyjaśnił, że nie przyjął mandatu jedynie dlatego, że spieszył się na lotnisko, a czas potrzebny na jego wypisanie spowodowałby, że z pewnością spóźniłby się na samolot. Zasadniczą część czwartkowego oświadczenia poseł PiS poświęcił natomiast przypomnieniu sytuacji, w których inne osoby publiczne, w tym politycy, miały do czynienia z prawem.

„Podkreślam, że nie jestem jak Grodzki, by kryć się za immunitetem lub symulować zasłabnięcie. Chcę jednocześnie zwrócić uwagę wszystkim podekscytowanym komentatorom, że w parlamencie powinny być rozstrzygnięte znacznie poważniejsze kwestie immunitetowe, związane, według prokuratury, z dużo cięższymi przestępstwami, niż przekroczenie prędkości, jak np. sprawa Grodzkiego czy Giertycha” – napisał.

Przyznał również, że sam przekroczył prędkość – „zapewne jak znaczna część Polaków, przynajmniej raz w życiu” – „na drodze ekspresowej lub autostradzie”. „Dlatego też, nie życzę sobie, by porównywać mnie z Tuskiem czy Schetyną, którzy ponad dwukrotnie przekraczali prędkość w obszarze zabudowanym, co stanowi potencjalne zagrożenie życia na drodze” – oznajmił.

Mejza zobowiązał się do uiszczenia kwoty odpowiadającej wartości mandatu, czyli 2,5 tys. zł, na cel związany ze wsparciem ofiar wypadków drogowych”. Zadeklarował ponadto, że „niezwłocznie” ureguluje także mandat lub grzywnę.

Obecnemu premierowi Donaldowi Tuskowi odebrano prawo jazdy na okres trzech miesięcy w 2021 roku, po tym, jak przekroczył prędkość, jadąc ponad 100 km/h w obszarze zabudowanym. „Jest naruszenie przepisu drogowego, jest kara w postaci zatrzymania prawa jazdy na 3 miesiące plus 10 punktów karnych i mandat. Sprawiedliwa. Przyjąłem ją bez sprzeciwu” – napisał Tusk na platformie X w listopadzie tamtego roku.

Podobna sytuacja spotkała b. lidera PO Grzegorza Schetynę w 2022 roku. „Potwierdzam, że straciłem dzisiaj prawo jazdy na trzy miesiące. Nie odwoływałem się do immunitetu, przyjąłem z pokorą pierwszy mandat od ponad 25 lat. Byłem przekonany, że opuściłem już obszar zabudowany. Popełniłem błąd. Przepraszam” – poinformował w sierpniu 2022 r. (PAP)

sno/ kos/ wni/ sdd/ mhr/

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *