Według informacji Business Insidera koncerny energetyczne proponują taryfy wyższe nawet o 100 proc. od tych, jakie obecnie widnieją na rachunkach Polaków. Piłka znajduje się po stronie prezesa Urzędu Regulacji Energetyki, który musi je jeszcze zatwierdzić.
Ceny prądu bez pomocy państwa mogą być wyższe od obecnych o nawet 100 proc. (Adobe, ARVD73, Marcin Łazarczyk)
Do końca października sprzedawcy energii – Polska Grupa Energetyczna, Enea, Tauron i Energia musiały przedstawić wnioski w sprawie stawek na przyszły rok. Według informacji Business Insidera we wnioskach pojawiły się ceny sięgające nawet około 900 zł/MWh, a wzrost stawek wobec obecnych może sięgnąć 100-120 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Głośne "nie" dla atomu. Powód? Bo za drogi. "Myśliwce też kosztują, ale dają bezpieczeństwo"
„Koncerny nie komentumją sprawy, tłumaczą jedynie, że proponowane taryfy są niższe niż zaakceptowane przez URE stawki na 2023 r. I faktycznie tak jest, bo oficjalne zatwierdzone taryfy dla gospodarstw domowych na ten rok są rekordowe i sięgają od 1057 do 1130 zł/MWh” – czytamy w materiale Business Insidera.
Takie stawki były pokłosiem kryzysu energetycznego i gwałtownego wzrostu cen prądu.
Piłka po stronie URE
Jak wskazuje serwis, koncerny liczą się z tym, że prezes Urzędu Regulacji Energetyki każe im skorygować w dół swoje oczekiwania. Jednocześnie mają nadzieję, że oficjalne taryfy utrzymają się na poziomie powyżej 800 zł/MWh, a nowy rząd wprowadzi tarcze ochronne dla gospodarstw domowych.
Ostatnio poseł Platformy Obywatelskiej Andrzej Domański informował, że partie opozycyjne dyskutują na temat cen energii elektrycznej w 2024 roku i ich ewentualnego zamrożenia.
– Zadeklarowaliśmy, że ceny gazu w przyszłym roku będą zamrożone na poziomie zbliżonym do cen tegorocznych i w tej chwili wraz koleżankami i kolegami z pozostałych partii koalicyjnych dyskutujemy o cenach energii elektrycznej. (…) Musimy podjąć działania, by wzrost cen energii nie był skokowy, nie był szokowy – powiedział Andrzej Domański w Polsat News.
Dodał, że decyzje w tej sprawie będą podejmowane w ciągu najbliższych tygodni.
Osobiście skłaniałbym się do tego, by ceny były zamrożone, bo ten wzrost jest nieakceptowalny z punktu widzenia Polaków – powiedział Domański.
Prezes URE: rachunki mogą wzrosnąć o kilkadziesiąt procent
– Bez zamrożenia cen prądu, cały rachunek mógłby wzrosnąć nawet o kilkadziesiąt procent – powiedział w programie EKG na antenie radia TOK FM Rafał Gawin, prezes Urzędu Regulacji Energetyki. Według niego mowa o podwyżkach nawet powyżej 50 procent.
Prezes wskazał, że wyższe ceny prądu wpłyną również na inflacje, a decyzja w tej sprawie musi zapaść jak najszybciej. Dlatego działania polityków powinny zostać podjęte bezzwłocznie.