Praca w sektorze kinematografii wydaje się zwykłemu człowiekowi spełnieniem snów. Jednakże, jest ona pełna kontrastów – z jednej strony generuje zadowolenie z kreowania dzieł podziwianych przez rzesze widzów, z drugiej strony łączy się z ogromną niepewnością, długotrwałymi sesjami nagraniowymi i deficytem stabilnych kontraktów. O swoich doświadczeniach opowiedzieli nam filmowcy, którzy nie tylko mierzą się z wymagającym zawodem, ale także zabiegają o uregulowanie warunków zatrudnienia oraz utrzymanie balansu między życiem osobistym a zawodowym.
Zgodnie z raportem „Policzone i Policzeni 2024” przygotowanym na zlecenie Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego, w polskim sektorze filmowym działa blisko 7 tys. osób.Ich życie przypomina nieustanną sinusoidę – od długich miesięcy bez zleceń, poprzez intensywną, wyczerpującą pracę na planie, aż po satysfakcję z uczestnictwa w kreacji dzieła oglądanego przez tysiące widzów. I choć ten przemysł utożsamiany jest z przepychem i prestiżem, codzienność osób zaangażowanych w produkcje filmowe naznaczona jest niepewnością, brakiem stabilności oraz lukami prawnymi, które odbierają im ochronę przynależną większości pracowników. Ludzie filmu alarmują, że funkcjonują „poza systemem”, bez osłony kodeksu pracy, a wielu z nich zmaga się z wyczerpaniem, opóźnieniami w wypłatach i kłopotem z zachowaniem równowagi między pracą a życiem prywatnym.
Niepewna przyszłość i egzystencja z miesiąca na miesiąc
Według Witolda Płóciennika, lidera Związku Zawodowego Filmowców, zawodowego operatora filmowego – autora zdjęć, posiadają oni bardzo skomplikowaną i osobliwą specyfikę pracy, rzadko spotykaną w innych branżach.
– Jej kluczowym rysem jest znaczna niepewność, szczególnie co do przyszłości – oznajmia Bankier.pl Witold Płóciennik. – Nasze założenia nierzadko ograniczają się do najbliższych miesięcy,
nie jesteśmy w stanie myśleć w horyzoncie lat. Chcielibyśmy działać w modelu, który pozwoliłby zapewnić utrzymanie siebie, rodziny czy też rozwój osobisty. Tymczasem zdarza się, że przez sześć miesięcy nic się nie dzieje, telefon milczy i niemal każdy z nas odczuwa obawy dotyczące tego, co wydarzy się za rok lub dwa, czy pojawią się propozycje zawodowe. Ta niepewność jest dosyć dokuczliwa, zwłaszcza w dzisiejszych czasach, kiedy obserwujemy pewien regres w kinie, zarówno na świecie, jak i w Polsce.
Tutaj nie ma umów o pracę
Według przewodniczącego ZZF, wszelkie regulacje dotyczące czasu pracy, godzin przysługującego wytchnienia, czy nawet zasady związane z prewencją mobbingu, dotyczą niestety jedynie pracowników etatowych. Natomiast blisko 100 proc. twórców filmowych nimi nie jest.
– W zasadzie nikt nie jest zatrudniony na podstawie umowy o pracę i to stanowi chyba nasze związkowe największe wyzwanie. Umowę o dzieło posiadają jedynie współtwórcy. To maksymalnie 10-15 proc. ekipy. Natomiast pozostała część to umowy B2B, ponieważ niemal wszyscy posiadają założoną działalność gospodarczą. Jednakże, w tym przypadku żadne regulacje prawne nie wspominają o czasie wytchnienia i pracy. To właśnie ta luka prawna, w której się znajdujemy, czyli poza systemem – tłumaczy Witold Płóciennik.
Praca po 13 godzin na dobę
Według niego, osoby spoza branży słabo rozumieją, o co chodzi filmowcom.
– Pracujemy przeciętnie po 13 godzin, często sześć, a nawet siedem dni w tygodniu. Przez wiele dni nocujemy w hotelach, długo przebywamy poza domem, ponieważ nagrania odbywają się w różnych lokalizacjach w całej Polsce, ale i poza naszym krajem. To wyklucza nas z normalnego życia rodzinnego. W związku z tym chcielibyśmy, aby te warunki zatrudnienia w pewien sposób zostały uregulowane – mówi przewodniczący ZZF.
Związek Zawodowy Filmowców
Równowaga między życiem zawodowym a prywatnym nie istnieje?
Jak mówi Witold Płóciennik, w profesji filmowca dużym problemem jest osiągnięcie równowagi między życiem zawodowym a osobistym.
– Niestety wielu ludzi jest po prostu wyczerpanych zawodowo, ponieważ trudno o jakąkolwiek stabilizację, o życie prywatne w trakcie trwania produkcji. Pracując przez parę miesięcy po 13 godzin dziennie, przez 6 dni w tygodniu, człowiek jest po prostu kompletnie „zrujnowany”. To bardzo upokarzające dla człowieka. Powoduje także, że wiele osób rezygnuje z tej branży – zauważa przewodniczący ZZF.
Nadgodziny i praca w niedziele to codzienność
Związek Zawodowy Filmowców we współpracy z firmą Goodylabs opracował Badanie Warunków Pracy. Wynika z niego, że:
- 69 proc. filmowców pracuje dłużej niż 12 godzin na dobę (średnio o 2-3 godziny),
- średnio spędzają oni na planie filmowym 13 godzin, a w przypadku serialu 12 godzin i 42 minuty,
- 21 proc. filmowców pracowało w nadgodzinach przez większość dni,
- około 70 proc. filmowców pracujących przy filmach deklaruje 1-godzinną przerwę we wszystkie dni pracy,
- 27 proc. filmowców zdarzało się mieć krótszą przerwę dobową niż 10 godzin,
- 20 proc. nie miało ani jednego dnia wolnego w tygodniu pracy w okresie zdjęciowym filmu,
- 8 proc. nie miało ani jednego dnia wolnego w całym okresie zdjęciowym filmu,
- 89 proc. filmowców pracowało w niedziele,
- 63 proc. pracowało w święta państwowe,
- Jedynie 5 proc. filmowców zdecydowanie zgadza się, że ich warunki pracy są satysfakcjonujące, 26 proc. raczej się z tym zgadza, natomiast 12 proc. zdecydowanie się z tym nie zgadza, a 30 proc. raczej się nie zgadza.
Wypracowane ważne regulacje
Przedstawiciele Związku Zawodowego Filmowców uważają za duży sukces to, że 6 maja bieżącego roku podpisali wraz z 13 innymi organizacjami działającymi na polskim rynku audiowizualnym, porozumienie rekomendujące „Zasady Pracy Przy Produkcjach Filmowych i Serialowych”, gdzie jest mowa m.in. o maksymalnie 12 godzinach pracy dziennie, możliwości skróconego dnia zdjęciowego, tygodniu pracy trwającym maksymalnie 6 dni, 11 godzinach przerwy między dniami pracy i 35 godzinach odpoczynku pomiędzy tygodniami pracy, a także, o limicie nadgodzin.
– Niestety i tak wiadomo, że termin „nadgodzina” odnosi się tylko i wyłącznie do pracowników etatowych. Jednak to są regulacje, których dotychczas nie było. Przygotowanie ich trwało faktycznie 3 lata. Aktualnie jest to elastyczna regulacja i wiadomo, że nie zawsze i nie wszędzie obowiązuje, ale stanowi znaczący krok w przyszłość. Realnie największym wyzwaniem jest to, aby nasze warunki pracy w filmie zostały usankcjonowane w formie aktu prawnego. Nie jest to łatwe, ponieważ ludzie spoza naszego środowiska często nie rozumieją, o czym mówimy – wyjaśnia Witold Płóciennik.
Związek Zawodowy Filmowców
Kreują dzieła, które oglądają miliony
Jednak przy tych wszystkich minusach, praca filmowców potrafi też motywować.
– Większość osób pracujących przy filmie, odczuwa współudział w tworzeniu czegoś unikatowego, opowiedzenia fascynujących historii o naszym kraju, ludzkości, o tym, co aktualnie dzieje się na świecie. To jest współkreowanie utworu wizualnego, który następnie oglądają tysiące, niekiedy miliony ludzi – relacjonuje Witold Płóciennik. – Najbardziej intrygujące jest to, że my wciąż odkrywamy coś nowego, stają przed nami nowe wyzwania. Rzadko kiedy powracamy do tych samych miejsc. Ponadto, w procesie twórczym uczestniczy cała ekipa, która ma świadomość tworzenia czegoś wyjątkowego. Dodatkowo, pracując tak długo, tworzymy pewnego rodzaju rodzinę filmową, która oczywiście jest powoływana jedynie na czas tych zdjęć, czasem dłużej, ale to świadczy o szczególnej atmosferze tej pracy. To niewątpliwy pozytyw, który sprawia, że lgnie nas do filmu, że cenimy tę pracę. Pomimo tego, że ona bywa dla nas niekiedy tak bezwzględna – dodaje twórca.
Praca aktora to głównie oczekiwanie
Jak twierdzi Klaudia Kąca-Jasic, aktorka, która występowała m.in. w „Essential Killing”, „Drużynie AA”, a także serialach „Prawo Agaty”, „Głęboka woda” i „Święty”, praca w branży filmowej jest zazwyczaj odbierana przez społeczeństwo jako przyjemne i pasjonujące zajęcie.
– Rzecz jasna, dla aktora często tak bywa, zwłaszcza, gdy ma możliwość wcielić się w ciekawą postać. Praca nad przygotowaniem poszczególnych scen czy charakteryzacja także stanowią zazwyczaj bardzo interesujące doświadczenie. Z drugiej strony, jest to zawód bardzo wymagający fizycznie i wyczerpujący. Praca aktora to przede wszystkim oczekiwanie na nagrywanie kolejnych scen. Często w mało sprzyjających warunkach np. w okresie zimowym. Uciążliwe jest także chodzenie na castingi, chociaż obecnie jest nieco prościej, ponieważ można przesłać nagranie przez Internet – mówi Bankier.pl Klaudia Kąca-Jasic. – Z tym zawodem wiąże się również duża niepewność. To z reguły nie jest praca na etacie, a co najwyżej umowa o dzieło. Wielu aktorów się z tym zmaga. Ci, którzy nie są zatrudnieni w teatrze, nie mogą liczyć w przyszłości na emeryturę.
Najlepsze zarobki w filmach fabularnych
Zdaniem aktorki, najlepiej opłacane są role w filmach fabularnych, gdzie stawki za jeden dzień zdjęciowy wynoszą niezmiennie ponad 1 tys. zł.
– Podobnie jest w popularnych serialach. Natomiast zdecydowanie mniej zarabia się w paradokumentach, gdzie aktorzy często bywają wykorzystywani. Kiedyś za odegranie epizodu zaproponowano mi 250 zł – opowiada Klaudia Kąca-Jasic.
Jej zdaniem dużym problemem jest także to, że wiele produkcji znacząco opóźnia wypłatę wynagrodzeń.
– Zwykle należy na nie poczekać minimum miesiąc, jednak tak naprawdę nigdy nie wiadomo, kiedy wpłynie przelew. Mój znajomy grał w serialu, do którego zdjęcia odbywały się w czerwcu. Natomiast do dnia dzisiejszego nie otrzymał za to pieniędzy – dodaje aktorka.
Kino niezależne nie dysponuje dużymi budżetami
Według Radosława Pawełczaka, producenta i operatora, współtwórcy takich filmów jak „Kundel”, „Odzyskać siebie” czy „Na pastwę lasu”, nieco inna specyfika pracy dotyczy kina niezależnego.
– Filmy, które kreujemy, traktujemy poniekąd jako odskocznię. Tworzymy je wspólnie z grupą zaprzyjaźnionych filmowców, przede wszystkim z zamiłowania do kina i potrzeby opowiadania historii. Kwestie finansowe są tutaj drugorzędne – oznajmia Bankier.pl Radosław Pawełczak. – Z pewnością ma to także swoje minusy. Sami finansujemy projekty, w związku z tym budżety są ograniczone, co przekłada się na mniejszą liczbę dni zdjęciowych i bardziej intensywną pracę, a niekiedy także brak możliwości dopracowania niektórych detali. Za to sporym atutem jest atmosfera, ponieważ tworzymy w gronie przyjaciół, a na planie panuje klimat zbliżony do rodzinnego.
Jak przyznaje twórca, praca przy produkcjach filmowych bywa również stresująca.
– Paradoksalnie, to, co najbardziej w niej cenię, czyli wciąż nowe okoliczności, potrafi być również źródłem stresu. Czasem warunki, w których kręcimy film, bywają niesprzyjające. To może być wyzwaniem, lecz jednocześnie daje satysfakcję, gdy uda się taki projekt doprowadzić do końca – dodaje.