Rząd Libanu zebrał się w piątek, aby omówić plan opracowany przez armię libańską, mający na celu rozbrojenie bojowników Hezbollah i skonsolidowanie broni w rękach państwa.
Po przybyciu dowódcy armii, generała Rudolfa Haikala, ministrowie z bloku politycznego Hezbollahu, a także sprzymierzonej partii szyickiej Amal i niezależnego ministra szyickiego Fadiego Makkiego opuścili salę obrad. Ministrowie Hezbollahu i Amalu opuścili następnie pałac rządowy.
Ministrowie szyiccy również opuścili w proteście spotkanie, które odbyło się w zeszłym miesiącu, na którym rząd zlecił armii opracowanie planu rozbrojeniowego.
Minister informacji Paul Morcos powiedział po piątkowym spotkaniu, że armia „rozpocznie wdrażanie planu, ale biorąc pod uwagę dostępne zasoby – materialne i ludzkie zasoby logistyczne – są ograniczone” i że wojsko „ma prawo do decydowania o podejmowaniu decyzji operacyjnych”.
Nie określono nowego harmonogramu wdrożenia.
Pan Morcos powiedział również, że Izrael nie wywiązał się ze swojej części porozumienia, określonego w wynegocjowanym przy pośrednictwie USA zawieszeniu broni, które w listopadzie zakończyło ostatnią wojnę Izraela z Hezbollahem.
Od tego czasu siły izraelskie kontynuowały okupację pięciu strategicznych wzgórz na terytorium Libanu i niemal codziennie przeprowadzały naloty.
„Izrael, podobnie jak Liban, ma jasne zobowiązania” wynikające z porozumienia – powiedział pan Morcos. „Jednak ciągłe naruszenia stanowią dowód na to, że Izrael nie wywiązuje się z tych zobowiązań i poważnie zagrażają bezpieczeństwu i stabilności regionu”.
Wojsko izraelskie twierdzi, że celem ataków jest zapobiegnięcie ponownemu uzbrojeniu się Hezbollahu oraz ochrona mieszkańców północnej części obszaru przygranicznego.
Od czasu wynegocjowanego przez USA zawieszenia broni, Hezbollah znalazł się pod coraz większą presją ze strony kraju i świata, domagając się oddania pozostałego mu arsenału.
Przedstawiciele Hezbollahu stwierdzili, że grupa nie rozważy rozbrojenia, dopóki Izrael nie wycofa swoich sił z pięciu strategicznych wzgórz, które zajmuje na terytorium Libanu, i nie zaprzestanie niemal codziennych nalotów.
Wojsko izraelskie twierdzi, że strajk ma na celu uniemożliwienie grupie zbrojenia się oraz ochronę mieszkańców północnej granicy kraju.
Po podjętej w ubiegłym miesiącu decyzji o realizacji planu rozbrojeniowego, Hezbollah oskarżył rząd o uleganie naciskom ze strony USA i Izraela i oświadczył, że „potraktuje tę decyzję tak, jakby nie istniała”.
Przedstawiciel Hezbollahu, który zgodnie z procedurami grupy chciał zachować anonimowość, powiedział w piątek, że ministrowie zgodzili się na wycofanie sił po przybyciu dowódcy armii, „ponieważ uważamy, że plan ten jest wynikiem nielegalnej decyzji… i nie będziemy debatować nad sprawą, która opiera się na podstawie, której nie uznajemy za legalną”.
Władze libańskie dotychczas podchodziły do rozbrojenia z ostrożnością, obawiając się, że próba siłowego przejęcia pozostałej broni Hezbollahu może wywołać konflikt wewnętrzny.
Od czasu zawieszenia broni armia libańska regularnie gromadziła zapasy broni i amunicji z obszaru na południe od rzeki Litani, z którego Hezbollah w dużej mierze się wycofał, jednak cięższe rakiety i drony tej grupy pozostały ukryte.
Wojna między Izraelem a Hezbollahem rozpoczęła się 8 października 2023 r., gdy Hezbollah zaczął ostrzeliwać rakietami granicę. Miało to miejsce dzień po śmiercionośnej inwazji Hamasu na południowy Izrael, która doprowadziła do wybuchu wojny w Strefie Gazy.
Izrael odpowiedział ostrzałem i atakami lotniczymi w Libanie, a obie strony pogrążyły się w eskalującym konflikcie, który pod koniec września ubiegłego roku przerodził się w pełnowymiarową wojnę.
Wojna Izraela z Hezbollahem pochłonęła życie ponad 4000 osób w Libanie, w tym setki cywilów, i spowodowała straty szacowane na 11 miliardów dolarów (8 miliardów funtów), według danych Banku Światowego.
Bardzo potrzebne międzynarodowe fundusze na odbudowę będą prawdopodobnie uzależnione od rozbrojenia Hezbollahu.
W dniach poprzedzających piątkową sesję rządu Izrael zintensyfikował ataki w południowym Libanie. Libańscy urzędnicy służby zdrowia poinformowali w czwartek, że seria izraelskich ataków w południowym Libanie, przeprowadzonych dzień wcześniej, zabiła cztery osoby i raniła 17, w tym czworo dzieci.
Libańskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych w oświadczeniu potępiło ataki i zaapelowało „do społeczności międzynarodowej o wywarcie presji na Izrael, aby zaprzestał trwających ataków i uszanował suwerenność Libanu, jego integralność terytorialną i bezpieczeństwo jego obywateli”.
Izraelska armia poinformowała w oświadczeniach, że jej celem były obiekty wojskowe Hezbollahu oraz obiekt we wsi Ansariyeh, w którym przechowywany był „sprzęt inżynieryjny przeznaczony do odbudowy organizacji i realizacji planów terrorystycznych”.
Fotograf Associated Press, który później odwiedził to miejsce, znalazł tam mnóstwo składowanych buldożerów.
W środę siły pokojowe ONZ w południowym Libanie, Unifil, poinformowały, że izraelskie drony zrzuciły cztery granaty w pobliżu żołnierzy pokojowych, którzy usuwali blokady drogowe przy granicy.
Armia izraelska oświadczyła, że nie celowo zaatakowała żołnierzy pokojowych, lecz zrzuciła kilka bomb dźwiękowych w pobliżu podejrzanego w rejonie przygranicznym.