Dobrze jest mieć wiele źródeł dochodu! Ale jak to się przekłada na korzyści procentowe?

Przypomnijmy sobie klątwę ze słynnego filmu „Diamentowe ramię”. „Obyś żył z jednej pensji!”. To zabawne, ale życie z jednej pensji to prawdziwa kara.

Do napisania tego artykułu zainspirowała mnie rozmowa z żoną podczas spokojnego, rodzinnego obiadu. Moja żona pracuje jako nauczycielka gry na skrzypcach (uczy gry na skrzypcach na poziomie odpowiednim do międzynarodowych konkursów) w jednej szkole muzycznej oraz jako nauczycielka gry na gitarze (uczy uczniów na poziomie podyplomowym, wystarczającym do gry w dowolnym regionalnym zespole rockowym) w innej, więc w jej klasie jest długa kolejka nastolatków chętnych do „grania heavy metalu”. Niestety, nie da się pomieścić wszystkich…

Moja żona, wracając ze szkoły, podzieliła się z nami najnowszymi wiadomościami przy kolacji. Między innymi taką: „Prowadzę lekcję, jak zawsze mam wyłączony telefon komórkowy, żeby nikt mi nie przeszkadzał. Wpada Vika (koleżanka, nauczycielka z sąsiedniej klasy) z szeroko otwartymi oczami i oznajmia, że o 12:00 jest zebranie, na które wszyscy mają obowiązek przyjść. Kierownictwo działu kultury ogłosiło obniżkę pensji z powodu zniesienia świadczeń stażowych (w moim przypadku to około 30%). Wszyscy są w szoku, ale co mi to da? Zarobię gdzie indziej. Dzięki Bogu, szkoła nie jest dla mnie jedynym źródłem dochodu”.

Obliczmy więc, o ile spadły dochody mojej żony, nauczycielki muzyki, w stosunku do jej całkowitego dochodu (brutto), jeśli przepływy pieniężne z jednego źródła spadły o 30%. Zaczynam brzmieć jak Robert Kiyosaki. Przepraszam, przyzwyczajenie…

Wszystkie wyliczenia nie są podawane w konkretnych kwotach, ale jako procent miesięcznej pensji żony, która równa się dwóm etatom nauczycielki szkoły muzycznej dla uczniów klas 12.

Jakie dodatkowe dochody posiada:

1. Pierwsza, oczywiście, to prywatne lekcje z mojej specjalności. Głównie gitary. Ponieważ moja żona pracuje od zmierzchu do świtu – wybaczcie kalambur – w dwóch szkołach muzycznych przez cały tydzień, łącznie z sobotami, mówi, że w niedzielę może udzielać tylko trzygodzinnych lekcji wysokiej jakości. To przynosi całkiem sporo pieniędzy, około 50% jej pensji.

2. Moja żona, znana osobistość miasta, uczestniczy w niemal wszystkich wydarzeniach kulturalnych miasta, niezależnie od tego, czy jest to koncert z okazji Dnia Miasta, czy wydarzenie prywatne, takie jak pokaz mody wierzchniej. Nawiasem mówiąc, to właśnie po jednym z takich pokazów narodził się mój artykuł o modzie pt. „Dlaczego styl militarny jest dziś tak popularny”. Udział w takich wydarzeniach, jeśli podzielimy swoje roczne zarobki przez miesiąc, zapewnia dodatkowy zastrzyk gotówki w wysokości około 25% miesięcznej pensji.

3. Moja żona też śpiewa. I śpiewa świetnie! Występuje w kawiarniach, restauracjach, klubach nocnych i na imprezach firmowych. Stawka godzinowa za występ na takich imprezach jest mniej więcej równa miesięcznej pensji w szkole muzycznej. Występy odbywają się nieregularnie, a największy ruch przypada na koniec grudnia i początek stycznia. Należą do nich katolickie Boże Narodzenie, Nowy Rok, prawosławne Boże Narodzenie i Stary Nowy Rok. Plus święta takie jak 8 marca i 23 lutego, choć nieregularnie, nie co roku. Ponownie, jeśli zarobki są dzielone równo między miesiące, to nie są niższe niż pensja w szkole muzycznej.

4. Hobby, internet itd. Internet to dla mnie niewyczerpane źródło; mogę z niego czerpać krocie. Moja żona, co prawda, nie jest jeszcze w stanie robić tego w takich ilościach, ale jedna czwarta jej miesięcznej pensji studenckiej wciąż wpływa na jej konto. Korzysta też z internetu jako dodatkowej platformy do wyszukiwania „klientów korporacyjnych”, ale to źródło dochodu już obliczyliśmy.

No cóż, chyba to tyle. Powtarzam, wszystkie kwoty dochodów są oparte na minimalnym dochodzie; w rzeczywistości są nieco wyższe. Podsumujmy więc.

Szkoły muzyczne, główna działalność zawodowa – 100%.
Lekcje prywatne – 50%.
Występy na imprezach miejskich – 25%.
Restauracje, kluby, imprezy firmowe – 100%.
Hobby, Internet i inne – 25%.

Pozostały dochód jest epizodyczny i można go po prostu zignorować. Obliczmy całkowity dochód (brutto):

100+25+25+100+25=275% miesięcznego wynagrodzenia miesięcznie.

30-procentowa redukcja dochodu bazowego wpłynie na dochód brutto w następujący sposób:

275-30=245%.

Tak więc znacząca, 30-procentowa redukcja jednego źródła dochodu spowodowała w tym konkretnym przypadku spadek dochodu brutto jedynie o około 10%!!

Czy nadal żyjesz z jednej pensji?

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *