Lotnisko w Tel Awiwie przyjmuje od 100 do 200 lotów dziennie. Przed wojną ich liczba przekraczała 500.
Danuta Walewska
Powrót do Izraela, i to już od 1 stycznia 2024, zapowiadał rumuński Tarom, który chciał wznowić połączenie Bukareszt-Tel Awiw. Ale jego rejsów nie ma na tablicy lotów w Tel Awiwie. Od 1 lutego w Tel Awiwie ma się pojawić hiszpańska Air Europa z ofertą rejsów do Madrytu. Początkowo będzie latała 3 razy w tygodniu, a po jakimś czasie liczba połączeń ma się zwiększyć do 7 tygodniowo.
Brytyjskie Virgin Atlantic od 17 marca chcą połączyć Tel Awiw z Londynem i zamierzają latać na tej trasie raz dziennie, a amerykańskie United Airlines wspomniały o możliwym powrocie 2 lutego. To jedyna linia z USA, która nie zawiesiła swoich rejsów bezterminowo.
Węgierski niskokosztowy Wizz Air nie będzie latał do Tel Awiwu przynajmniej do końca marca, czyli do początku sezonu letniego.
Z zagranicznych przewoźników na Ben Gurionie można dzisiaj zobaczyć etiopskie Ethiopian Airlines, Etihad z Abu Zabi, niskokosztowy dubajski flyDubai oraz rosyjskie RedWings.
Powrót tych linii na stołeczne izraelskie lotnisko, to efekt wielkiej akcji marketingowej Udai Bar-Oza, dyrektora generalnego lotniska Ben Guriona. Na początku grudnia 2023 rozmawiał on z przedstawicielami 120. przewoźników. W tym z prezesami linii amerykańskich – osobiście. Ale dla Amerykanów sytuacja jest jasna: w Izraelu toczy się wojna.
W przypadku izraelskich linii lotniczych, które teraz wykonują loty rząd wprowadził specjalne gwarancje ubezpieczeniowe. Łączna kwota, na jaką są ubezpieczone El Al, Arkia i Israir, to 5 mld dolarów.
Dzisiaj lotnisko w Tel Awiwie przyjmuje od 100 do 200 lotów dziennie. Przed wojną ich liczba przekraczała 500.
Czytaj więcej
Transport Konflikt Izraela z Hamasem. Loty odwołane także do Jordanii
Jordania miała być hitem wyjazdowym tegorocznej zimy. Nie będzie. Kolejni przewoźnicy odwołują loty do tego kraju.