Zalogował się do swojego konta w mBanku, a tam z dnia na dzień pojawił się dług na 2 mln zł. Z taką sytuacją spotkał się pan Karol, który opisał sprawę w mediach społecznościowych. mBank nie może komentować całej sytuacji – zasłania się tajemnicą bankową.
Pan Karol to 21-latek z Gdańska. Pracuje w firmie zajmującej się wentylacją i klimatyzacją. Opisuje się jako „przeciętny, młody obywatel”, ale jego historia nie jest już przeciętna. Bo z dnia na dzień stał się właścicielem czyjegoś długu na kwotę 2 mln zł. Całą sprawę opisał w mediach społecznościowych. Poprosiliśmy mBank o komentarz, ale niestety biuro prasowe nie może się odnieść do tej sytuacji.
– Prawo nie pozwala nam komentować spraw dotyczących klientów. Nie możemy nawet potwierdzić, czy ktoś jest naszym klientem, czy nie. Obowiązuje nas tajemnica bankowa. Nie zwalnia nas z tego nawet to, że klient upublicznił sprawę. Zapewniamy jednak, że w każdym przypadku, jak najszybciej podejmujemy działania, by wyjaśnić sytuację. Kontaktujemy się w tym celu bezpośrednio z klientem. Jeśli stwierdzimy nasz błąd, zawsze przepraszamy klienta i go naprawiamy – piszą służby prasowe banku.
#tematdlauwagi Sytuacja sprzed chwili. Wchodzę na konto mbanku, a tam dług w wysokości 2 milionów. Ja, przeciętny młody…
Posted by Karol Pacześny on Monday, September 4, 2023
Pan Karol zachował jednak zimną krew i zaczął samemu prowadzić „śledztwo”. – Pierwsza myśl – sprawdzam sygnaturę egzekucyjną i dzwonię do Urzędu Skarbowego. Okazało się, że zadłużenie nie jest moje, a US, który zablokował te środki, znajduje się w Żarach – 500km od miejsca, w którym mieszkam i żyję – pisze klient mBanku.
Z informacji, które uzyskał, wnika, że dług o tej sygnaturze wystawiony jest na zupełnie inną osobę, a ona nawet nie widnieje w ich rejestrze, więc błąd leży po stronie banku. W placówce poinformowano go, że nie zdejmą z niego długu, bo przecież wystawiony jest na niego ("Tak, bo ktoś niekompetentny zajął moje konto, a nie prawdziwego dłużnika" – dodaje).