Tymczasowy minister finansów Syrii Mohammed Abazid poinformował w piątek, że 400 tys. pracowników państwowych instytucji jest zatrudnionych fikcyjnie, a rząd opłaca łącznie z budżetu państwa 1 mln 300 tys. osób – przekazał portal Syria News.
"Spodziewaliśmy się korupcji, ale nie na taką skalę" – przyznał Abazid, dodając, że niektóre państwowe przedsiębiorstwa najprawdopodobniej istnieją tylko po to, by czerpać korzyści z zasobów budżetowych. Minister zapowiedział, że zostaną one zamknięte.
Szef resortu oświadczył, że nowe islamistyczne władze Syrii, które obaliły w grudniu 2024 r. Baszara al-Asada, dokonują zwrotu w kierunku konkurencyjnej gospodarki wolnorynkowej. Zgodnie z szacunkami władz przedsiębiorstwa państwowe będą potrzebować co najwyżej 600 tys. pracowników.
Za czasów Asada oraz jego rządzącego wcześniej ojca gospodarka Syrii była silnie zmilitaryzowana i kontrolowana przez państwo. Uprzywilejowaną pozycją cieszyli się przedstawiciele władz i osoby związane z rządem – przypomniała agencja Reutera. Jednocześnie poinformowała, że obecnie dochodzi do zwolnień weteranów, którzy walczyli po stronie rządu podczas wojny domowej.
Nowa administracja nie ma jeszcze precyzyjnego rejestru pracowników państwowych i dopiero tworzy bazę danych zatrudnionych w sektorze publicznym. W ocenie władz jej utworzenie zajmie co najmniej pół roku. Minister pracy Fadi al-Kassem przyznał w rozmowie z Reutersem, że zadanie jest żmudne, ale "remonty są trudniejsze niż stawianie nowych domów".
Rząd planuje również digitalizację dokumentacji pracowniczej, obecnie przechowywanej w około 60 zakurzonych i zaniedbanych pokojach, w których kryje się ponad milion folderów. Jak podkreślił Reuters, "wiele (tych dokumentów) jest związanych sznurkiem i pochodzi jeszcze z czasów zakończonej przed stu laty epoki osmańskiej".
Po przegranej Turcji w I wojnie światowej kontrolowane przez nią wcześniej obszary na Bliskim Wschodzie stały się terytoriami mandatowymi Francji i Wielkiej Brytanii. Syria proklamowała niepodległość w 1920 r. (PAP)
os/ szm/