Choć wiele osób marzy o własnym domu, to proces realizacji tego marzenia nie jest wcale taki łatwy. Konieczne jest nie tylko zebranie wystarczających środków, lecz również m.in. znalezienie właściwej firmy budowlanej. O tym, jak ciężkie może być to zadanie, przekonało się kilkanaście osób z całej Polski, które korzystały z usług oferowanych przez pewnego budowlańca z okolic Radomia (woj. mazowieckie). Z relacji poszkodowanych wynika, że fachowiec rozpoczynał prace, ale ich nie kończył. Wraz z nim znikały pobrane wcześniej zaliczki.
/
Historię budowlańca z okolic Radomia, z którego usług skorzystały osoby z różnych miejsc na mapie Polski, opisuje „Interwencja”. Choć mężczyzna podjął się budowy domu m.in. w Kielcach i Warszawie, to rozpoczętych prac nie skończył. Pozostawieni sami sobie inwestorzy musieli skorzystać z usług innych firm budowlanych, co wiązało się z poniesieniem dodatkowych kosztów. Co na to prokuratura?
Rozpoczynał prace budowlane po czym znikał. Wraz z nim przepadały pieniądze
Program reporterski przedstawił sytuację, w jakiej znaleźli się m.in. Dominika i Bartłomiej Walczyńscy spod Kielc. Choć budowlaniec z okolic Radomia rozpoczął budowę ich domu, to nagle ją porzucił. Razem z nim zniknęło 23 tys. zł pobrane na poczet zaliczek na roboty. Z relacji poszkodowanych wynika, że fachowiec nie tylko nie wykonał większości zadań, lecz również popełnił wiele błędów.
„Wszystko jest w takim stanie, że rzeczoznawca budowlany nie widział czegoś podobnego. Odchyły w murowaniu, że na metrze to są 2 centymetry, brak zagęszczenia stropu, słupów, dziury były w słupach. Bardzo dużo poprawek” – powiedział pan Bartłomiej.
Reklama
Budowę dokończyła inna firma, jednak to nie był koniec niespodzianek, jakie czekały na państwa Walczyńskich. Komin wentylacyjny znalazł się w innym miejscu niż powinien. Fachowiec nie zrobił też odpływu w pralni. Budowlaniec został również ukarany za kradzież. Kamery zarejestrowały, że ukradł materiał z placu budowy – bańkę oleju o wartości około 200 zł.
Nie tylko Kielce. Podobna sytuacja spotkała mieszkankę Warszawy
Pani Sandra z Warszawy również zdecydowała się na skorzystanie z usług budowlańca spod Radomia. „Początkowo szło fajnie, przez 3-4 miesiące, a potem zaczął olewać moją budowę” – powiedziała w rozmowie z „Interwencją”. Kobieta nie może dokończyć budowy, bo nie ma na to wystarczających środków. Prace nie będą kontynuowane dopóki fachowiec nie odda zaliczki.
Takich przypadków jest więcej. „Miał u nas wybudować dom rodzinny. Zostawił nas na etapie postawienia ścian zewnętrznych, nie zabezpieczył tego szalunkami ani nic. Przyszła wichura, ściany nam się przewróciły” – powiedział rozmówca programu reporterskiego. „Zalega nam 50 tys. zł” – dodał.
Zdarzenia te prokuratura traktuje incydentalnie
Dziennikarze „Interwencji” udali się do miejsca, w którym fachowiec ma zarejestrowaną działalność gospodarczą. Niestety, budowlaniec nie zgodził się na rozmowę przed kamerą. Co na to wszystko prokuratura?
Daniel Prokopowicz z Prokuratury Okręgowej w Kielcach przekazał, że „w ocenie prokuratora tu nie doszło do znamion przestępstwa oszustwa„. Podobnie sprawa wygląda w warszawskim organie.
„Uznaliśmy, że używanie prawa karnego w tej sprawie nie jest wskazane. Nie mieliśmy informacji o innych przypadkach, gdybyśmy mieli, być może miałoby to inne znaczenie” – stwierdził przedstawiciel Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba.
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL