Odroczenie terminów zapłaty składek i podatków jest ulgą dla firm poszkodowanych w powodzi, ale ta pomoc jest niewystarczająca i jeśli w drugim kroku nie będzie bardziej konkretna, to firmy mogą nie udźwignąć sytuacji. Przykładowo, przedsiębiorca zatrudniający 10 pracowników na pensji minimalnej musi przelać na konta pracowników 32,6 tys. zł. Dodatkowo z odroczonym terminem 18 tys. zł do ZUS i 1,2 tys. zł do US – wyliczają eksperci. Dobrze byłoby oprzeć się na mechanizmach, które obserwowaliśmy w pandemii, takich jak tarcze PFR – proponują organizacje przedsiębiorców.
/Wojciech Olkusnik/ /East News
Ministerstwo Finansów ogłosiło możliwość wydłużania przedsiębiorcom, których dotknęła powódź, terminów płatności najważniejszych podatków, tj. VAT, PIT i CIT. W trybie przewidzianym w Ordynacji podatkowej będzie można wystąpić o zastosowanie dalej idących rozwiązań, włącznie z umorzeniem zobowiązań podatkowych.
Jest też możliwość odroczenia oraz skorzystania z umorzenia składek ZUS. Doradcy podatkowi na bieżąco analizują, co przedsiębiorcy muszą zapłacić na „już”, a co można odroczyć. Wyliczają, że nawet mimo odroczenia części danin na rzecz państwa, obciążenia są duże i dla niektórych mogą być nie do udźwignięcia.
Reklama
– Firmy, pomimo że nie działają, muszą ponieść ciężar obciążeń, z opcją odroczenia. Przykładowo, przedsiębiorca zatrudniający 10 pracowników na pensji minimalnej musi przelać na konta pracowników 32,6 tys. zł. Dodatkowo z odroczonym terminem 18 tys. zł do ZUS i 1,2 tys. zł do US – wylicza Piotr Juszczyk, główny doradca podatkowy inFakt. – Przesunięcie już teraz terminów zapłaty składek i podatków jest ważne dla zachowania płynności, ale w drugim kroku potrzebna głębsza pomoc – dodaje.
Dlatego pytane przez nas organizacje przedsiębiorców i pracodawców zaznaczają, że doceniają już ogłoszone instrumenty, ale będą potrzebne silniejsze mechanizmy.
– To wsparcie jest bardzo ważne w kontekście odbudowy życia społecznego na zalanych terenach – stąd tak ważne są instrumenty takie, jak odroczenie, umorzenie czy rozłożenie na raty bez odsetek od zaległości różnych należności podatkowych. Pamiętając o doświadczeniach z klęsk żywiołowych i pandemii, obawiamy się jednak, że powyższe działania, jakkolwiek są bardzo dobre, mogą okazać się niewystarczające. Dobrze byłoby być może oprzeć się na mechanizmach, które były wykorzystywane w ramach walki ze skutkami pandemii, np. takich, jak tarcze PFR. Musimy uruchomić mechanizmy, które przywrócą ludziom możliwość pracy i prowadzenia własnej działalności. Umożliwią one powrót do normalności i odzyskanie komfortu psychicznego poszkodowanym – mówi nam Bartosz Sowier, dyrektor Departamentu Analiz i Legislacji Pracodawców RP.
Przy czym pomoc musi być dobrze skalibrowana, bo szkody i straty będą bardzo zróżnicowane, przede wszystkim w zależności od rodzaju prowadzonej działalności gospodarczej. Inaczej wygląda sytuacja programisty komputerowego, a inaczej fryzjera czy sklepikarza.
Zniszczony sklep czy fryzjer ma większe straty niż programista komputerowy
– Wyobraźmy sobie przedsiębiorcę, który pracuje z lokalu mieszkalnego znajdującego się w gminie, która objęta została powodzią, przy czym bezpośrednio ten przedsiębiorca nie ucierpiał i dalej może kontynuować zarobkowanie – to nie widzę uzasadnienie umorzenia danin. Z drugiej strony może np. zakład fryzjerski, który został zalany i gros sprzętu oprócz budynku została zniszczona – to taka sytuacja jest nieporównywalnie trudniejsza. Zakład obecnie nie funkcjonuje i do tego jeszcze potrzebuje pilnie zakupów, żeby wrócić do normalności. W tym przypadku umorzenie ZUS jest niezbędne – mówi Juszczyk. Jak podkreśla, generalnie to dobrze, że termin na opłacenie składek ZUS za okres od 1 sierpnia do 31 grudnia 2024 r. został odroczony aż do 15 września 2025 r. – Jeśli jednak poszkodowany przedsiębiorca nie będzie w stanie do tego czasu zacząć spłacać odroczonych składek, to we wrześniu przyszłego roku zapłaci aż sześciokrotność „ZUS-ów”. Przy jednoosobowej działalności bez pracowników, na podstawowym ZUS, będzie to minimum 12 tys. zł – mówi przedstawiciel inFakt.
Pracodawcy podkreślają też, że tu chodzi nie tylko o samych przedsiębiorców, ale o miejsca pracy.
– Dziś trudno jest oszacować skalę strat przedsiębiorców w majątku trwałym, a bez jego odbudowy trudno będzie przywrócić dotychczasową skalę działalności firm. Pamiętajmy, że polski sektor MŚP nie ma takich zasobów oszczędności, by odbudować te straty samodzielnie. Dlatego dobrze byłoby wygenerować odrębną pulę środków na odbudowę majątku trwałego, by firmy mogły zacząć funkcjonować – tutaj menedżerem mógłby być BGK, który ma doświadczenie w tego typu działaniach – mówi przedstawiciel Pracodawców RP.
Jak podkreśla, bardzo istotną kwestią są też działania związane z pomocą w zachowaniu miejsc pracy. Utrata zatrudnienia byłaby dodatkową traumą dla poszkodowanych w wyniku powodzi. Trzeba wesprzeć pracodawców, aby zatrudnieni u nich pracownicy mieli szansę powrotu do normalności. – W tym kontekście warto rozważyć zwiększenie świadczenia na pokrycie płac i składek z zapowiedzianej dwukrotności minimalnego wynagrodzenia za pracę – może do trzykrotności? W tym wszystkim ważne jest też, by nie zapomnieć o JDG – dodaje.
Eksperci zajmujący się na co dzień podatkami i zabezpieczeniem społecznym zwracają też uwagę, że przy jednoosobowej działalności, zwłaszcza przy składkach ZUS, odroczenie czy umorzenie na obecnych warunkach może mieć negatywne konsekwencje.
Uwaga na konsekwencje umorzenia ZUS
– Możliwość umorzenia składek przez ZUS, która obecnie funkcjonuje w ustawie systemowej i, jak poinformował Zakład, może być wykorzystana przez poszkodowanych w powodzi przedsiębiorców, nie w pełni odpowiada potrzebom chwili. Umorzenie zostało wprowadzone w ustawie na inne okoliczności i raczej ma pomóc tym, którzy już są dłużnikami ZUS. Po drugie, trzeba wziąć pod uwagę konsekwencje skorzystania z tego umorzenia. Umorzone składki nie zostaną zaewidencjonowane na koncie emerytalnym, a okres, za który zostaną umorzone, nie będzie traktowany jako tak zwany okres składkowy. Oznacza to pomniejszenie przyszłej emerytury lub potencjalnej renty, a także zwiększenie ryzyka odmowy przyznania tych świadczeń, jeśli przedsiębiorcy zabraknie stażu mierzonego ilością okresów składkowych – mówi Interii Tomasz Lasocki, ekspert w dziedzinie zabezpieczenia społecznego Politechniki Warszawskiej. I, jak dodaje, te problemy mogą również dotyczyć najbliższych, którzy wystąpiliby o rentę rodzinną w razie śmierci przedsiębiorcy.
Nie do końca jest jasne, czy umorzenie składek w tej formule oznacza, że ciągłość ubezpieczenia chorobowego jest zerwana czy kontynuowana. ZUS nie odpowiedział nam wprost na to pytanie.
– Nie dziwię się, że ZUS sam ma wątpliwości. Do 2022 r. sprawa była jasna. Umorzenie składek było możliwe dopiero, gdy powstała zaległość składkowa, a dobrowolne ubezpieczenie chorobowe ustawało z chwilą powstania takiej zaległości. Dlatego każdy, kto występował o umorzenie, nie miał już chorobowego, bo nie opłacił składek. Teraz jest inaczej. Ubezpieczenie nie ustaje z mocy prawa, więc osoba występująca o umorzenie nadal moim zdaniem jest w ubezpieczeniu chorobowym. Zamiast ustania ubezpieczenia ustawodawca uzależnił wypłatę zasiłków od braku zadłużenia w ZUS. Rozumuję, że skoro dług nie zrywa ciągłości ubezpieczenia chorobowego i zostanie umorzony w ciągu pół roku od powstania prawa do zasiłku, to nie powinno być problemu z ustaleniem wypłaty należnego świadczenia nawet w razie umorzenia należności składkowych – wyjaśnia Lasocki.
Dlatego, jego zdaniem, teraz faktycznie trzeba zrobić to, na co pozwalają przepisy, ale potem na spokojnie przejrzeć i przeanalizować zasady oraz konsekwencje, i odpowiednio dostosować np. warunki umorzeń i odroczeń, tak, by pomoc dostali ci, którzy faktycznie ucierpieli, ale skoro mowa o rzeczywiście nadzwyczajnych okolicznościach, to należałoby również zniwelować negatywne skutki braku odprowadzonych składek czy innych danin.
Informacje o pomocy muszą być bardziej precyzyjne
W tej sytuacji ważne, żeby przedsiębiorcy wiedzieli „na czym stoją” i nie musieli dodatkowo głowić się, czy dana forma pomocy bardziej pomoże, czy zaszkodzi.
– W tej chwili tematem, który mocno podkreślają przedsiębiorcy z poszkodowanych terenów, jest komunikacja i przejrzysty sposób podawania informacji dla firm, które potrzebowałyby wsparcia. Sytuacja na terenach dotkniętych powodzią jest, oczywiście, dynamiczna, ale w części miejscowości fala powodziowa już minęła i właśnie tam pojawia się kwestia dotarcia do informacji i uporządkowania przekazu o inicjatywach wsparcia, których jest sporo – i na poziomie rządowym w związku ze wsparciem finansowym zapowiedzianym przez Radę Ministrów, i na poziomie regulacji wynikających z ustawy o usuwaniu skutków powodzi, gdzie pojawia się też perspektywa samorządowa. Stąd potrzeba dostępności tych informacji w jednym miejscu, podanych w jasny i czytelny sposób – mówi nam Robert Lisicki, dyrektor Departamentu Pracy w Konfederacji Lewiatan.
Jak pisaliśmy, w środę została uruchomiona rządowa strona dotycząca pomocy związanej z powodzią, jednak w części skierowanej do przedsiębiorców jest ona dość ogólnikowa.
– Zamieszczone na stronie informacje, w mojej ocenie, nie do końca są precyzyjne. Przykładowo – odroczenie podatku jest na zasadach ogólnych. A w wykazie prac legislacyjnych jest przygotowane już rozporządzenie. W związku z tym wniosek będzie zbędny. Dziś przedsiębiorcy chociażby nie mają czasu ani głowy do wniosków. Poprzez stronę mogą widzieć, że tylko taka jest możliwość. W związku z tym starałbym się jednak, żeby te informacje były konkretne – o tym, co jest również przygotowywane – wskazuje dorada podatkowy inFakt.
Monika Krześniak-Sajewicz, Katarzyna Dybińska
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. Polsat News