W godzinach porannych została naruszona polska przestrzeń powietrzna przez obiekt wykryty przez nasze systemy. Chcę zapewnić o dobrej koordynacji i współpracy. Zadziałały systemy i polskie, i nasze sojusznicze – przekazał wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. Szef Sztabu Generalnego doprecyzował, że to najprawdopodobniej rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła.
"Chcemy przekazać najważniejsze informacje: dzisiaj w godzinach porannych została naruszona polska przestrzeń powietrzna, przez obiekt, który został wykryty przez nasze systemy" – powiedział szef MON na briefingu prasowym z szefem SG i Dowódcą Operacyjnym po spotkaniu.
Kosiniak-Kamysz zapewnił "o dobrej koordynacji i współpracy". "Wszystkie zadania, które podjęto, zostały podjęte zgodnie z algorytmem postępowania, zgodnie ze schematem postępowania w takich sytuacjach. Zadziałały systemy i polskie, i sojusznicze. Z sojusznikami jesteśmy w stałym kontakcie" – podkreślił wicepremier.
"Wszystkie elementy związane z bezpieczeństwem Polski, z działaniem Wojska Polskiego oraz cywilną kontrolą nad armią i wymianą informacji, uzupełnianiem siebie, zadziałały jak najlepiej. Jest bardzo dobra współpraca w tym zakresie między rządem i panem prezydentem" – dodał szef MON. "Jesteśmy w stałej koordynacji i stałej komunikacji, o tym najlepiej świadczy to spotkanie" – zaznaczył Kosiniak-Kamysz.
"Wszystkie organy państwa współdziałają, podejmują stosowne zadania. To jest nasza najważniejsza sprawa – zapewnić bezpieczeństwo Polsce i Polakom. Zadbać o to bezpieczeństwo i współdziałać na rzecz bezpieczeństwa" – podkreślił w rozmowie z dziennikarzami szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz.
Dodał, że chodzi o współdziałanie władzy wykonawczej – prezydenta RP i rządu z Siłami Zbrojnymi RP. "Współdziałanie, weryfikacja, informacja, zapewnienie bezpieczeństwa. To dla nas są priorytety. Dziękuję za to" – mówił szef MON.
Dowódca Operacyjny RSZ gen. Maciej Klisz, odnosząc się do incydentu, podkreślił, że atak rosyjski wykonywany przez lotnictwo dalekiego zasięgu na terytorium Ukrainy nie był zaskoczeniem. "W powietrzu mieliśmy samoloty zarówno narodowe, jak i samoloty systemu sojuszniczego. W związku z tym, cały rozwój sytuacji był przez dowództwo operacyjne monitorowany od godzin późnonocnych dnia wczorajszego" – zaznaczył.
Sztab Generalny WP: W piątek o godz. 7.12 doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej
"Informujemy, że w piątek o godz. 7.12 czasu lokalnego, od strony granicy z Ukrainą, doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej przez obiekt, który po niecałych trzech minutach opuścił terytorium Polski. Identyfikujemy go jako rosyjską rakietę manewrującą" – podał na platformie X Sztab Generalny Wojska Polskiego.
Jak podkreślono, "przez cały czas tor lotu rakiety był śledzony przez systemy radiolokacyjne, zarówno polskie, jak i sojusznicze".
"W gotowości do użycia pozostawały systemy obrony powietrznej. Ponadto w rejon przekroczenia przez rakietę polskiej przestrzeni powietrznej skierowane zostały samoloty F-16, które patrolowały ten obszar. Dodatkowo, w celu weryfikacji danych z systemów radiolokacyjnych, do prześledzenia trajektorii lotu obiektu na powierzchni ziemi zostały skierowane siły i środki z wojsk lądowych, sił powietrznych, a także wojsk obrony terytorialnej" – poinformował Sztab Generalny.
"Dziękujemy mieszkańcom Lubelszczyzny za czujność, współpracę i wyrozumiałość dla działań żołnierzy Wojska Polskiego oraz funkcjonariuszy innych służb mundurowych. Dalsze informacje będą przekazywane na bieżąco" – podkreślono.
Szef Sztabu Generalnego: Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną, a następnie ją opuściła
O godz. 13 w BBN odbyła się zwołana przez prezydenta Andrzeja Dudę narada z udziałem, m.in. wicepremiera, szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza, szefa Sztabu Generalnego gen. Wiesława Kukuły, Dowódcy Operacyjnego RSZ gen. Macieja Klisza, ambasadora Polski przy NATO Tomasza Szatkowskiego oraz prezydenckich ministrów – przekazała KPRP.
"Wszystko wskazuje na to, że rosyjska rakieta wtargnęła w polską przestrzeń powietrzną. Była przez nas śledzona radarowo, również opuściła tą przestrzeń. Mamy na to potwierdzenie radarowe narodowe i sojusznicze" – powiedział w piątek podczas briefingu prasowego po spotkaniu w BBN gen. Wiesław Kukuła.
Szef Sztabu Generalnego podkreślił, że z drugiej strony "to jest tylko technika, podchodzimy do niej z pewnym dystansem". "Dlatego postanowiliśmy to również zweryfikować na ziemi, dlatego skierowaliśmy grupy, które mają zweryfikować stwierdzony tor pocisku, czy aby nie doszło do jakiejś pomyłki od strony technicznej" – zaznaczył.
Gen. Kukuła przekazał, że noc z czwartku na piątek była trudna dla Ukrainy, wobec której zastosowano "połączony atak saturacyjny, mający na celu przeciążyć ich obronę przeciwlotniczą, z wykorzystaniem dronów uderzeniowych"; po tym doszło do uderzeń rakietowych, głównie lotnictwa dalekiego zasięgu Federacji Rosyjskiej i odpalanych z Morza Kaspijskiego rakiet. Dodał, że Ukraina z atakiem poradziła sobie "relatywnie dobrze"
"Śledziliśmy większość tych rakiet, tor lotu, mieliśmy informacje co do zakresu i kierunków ich przemieszczania się. W tym wypadku jedna z tych rakiet przekroczyła granicę Polski, później ją opuściła, wszystko na to wskazuje, jeszcze to potwierdzamy i weryfikujemy na ziemi" – zakończył.
Dowódca Operacyjny RSZ: Systemy, które są w mojej dyspozycji, zadziałały
Po naradzie w rozmowie z dziennikarzami Dowódca Operacyjny RSZ gen. Maciej Klisz powiedział: "Doszło do naruszenia polskiej przestrzeni powietrznej dzisiaj w godzinach rannych, ok. godz. 7 czasu lokalnego. Systemy, które są w mojej dyspozycji jako dowódcy operacyjnego, zadziałały. To była ciężka noc dla Ukrainy, to była również pracowita noc dla Dowództwa Operacyjnego. To była pracowita noc dla wszystkich elementów systemu obrony powietrznej Polski" – mówił gen. Klisz.
Dodał, że elementy zarówno narodowe jak i sojusznicze, zarówno te na ziemi jak i te w powietrzu zadziałały i "zostały wszystkie aktywowane zgodnie z planem".
"Całość toru lotu obiektu na terytorium Polski był śledzony w systemie radiolokacyjnym" – podkreślił. "Obiekt, który przebywał w polskiej przestrzeni powietrznej, był niecałe trzy minuty na terytorium Polski i opuścił naszą przestrzeń powietrzną" – poinformował na briefingu prasowym gen. Klisz. Jak zaznaczył, "mamy ok. 40 kilometrów naruszenia przestrzeni powietrznej".
"W związku z wykonywanymi przez nią manewrami i opuszczeniem przez nią przestrzeni powietrznej Polski, ja jako Dowódca Operacyjny nie podjąłem żadnej decyzji w stosunku do tego obiektu" – oświadczył Dowódca Operacyjnego RSZ.
Zaznaczył, że "polską przestrzeń powietrzną naruszył tylko jeden z obserwowanych pocisków". Dodał, że "pocisk ten wrócił na terytorium Ukrainy".
Zastrzegł, że nie może potwierdzić, iż "był to wynik działania przeciwrakietowej obrony Ukrainy". "Nie mam wiedzy na ten temat" – oświadczył gen. Klisz.
"Skierowaliśmy siły – samoloty, które miały ją przechwycić i w razie potrzeby zestrzelić. Zarówno jej czas przebywania na terenie Polski, jaki i sposób w jaki manewrowała uniemożliwiły wykonaniu tego manewru, dlatego zdążyła opuścić Polskę" – powiedział szef Sztabu Generalnego gen. Wiesław Kukuła.
Gen. Klisz wskazał ponadto, że bazując na doświadczeniach z przeszłości, zostały uruchomione siły naziemnego oraz lotniczego poszukiwania, "abyśmy zaprzeczyli faktowi upadku obiektu, rakiety na terenie Polski". "Natomiast w tej chwili najbardziej wariantem, który ja rekomenduje z punktu widzenia wojskowego jest wariant opuszczenia rakiety, obiektu przestrzeni powietrznej Polski" – dodał.
Prezydent uspokaja: Nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby powodować zaniepokojenie mieszkańców
Szefowa KPRP, podczas briefingu prasowego po spotkaniu w BBN, przekazała, że pan prezydent uzyskał pełną informację na temat tego, jaką wiedze dziś posiada w tej sprawie armia. "Prosił, aby przede wszystkim, przekazywać słowa uspokojenia, że nie wydarzyło się nic takiego, co mogłoby powodować zaniepokojenie mieszkańców, ponieważ nie zanotowano żadnego wybuchu. Informacje szczegółowe dotyczące przebiegu tego zdarzenia, które mają charakter ściśle wojskowy i są na pewnym poziomie klauzulowane, będzie przekazywało wojsko" – wyjaśniła.
Podkreśliła, że pan prezydent jest w stałym kontakcie z ministrem obrony narodowej, jest także w stałym kontakcie z premierem, jest na bieżąco informowany. "W tej chwili nie ma żadnego zagrożenia, nie mamy informacji, żebyśmy się mogli czegokolwiek złego spodziewać" – dodała.
"Najważniejsze jest to, że nikomu nic się nie stało i że są wyciągane wnioski, czyli, że procedury zostały poprawione i działają. Czyli mimo tego, że nie ma informacji o upadku tej rakiety czy wybuchu, przystąpiono do poszukiwania ewentualnych szczątków. I taki komunikat dziś chcieliśmy państwu przekazać" – przekazała szefowa KPRP.
Niezidentyfikowany obiekt nad Polską
O pojawieniu się niezidentyfikowanego obiektu w polskiej przestrzeni powietrznej poinformowało w piątek rano Dowództwo Operacyjne Rodzajów Sił Zbrojnych. "W godzinach porannych w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy, aż do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju" – napisano w komunikacie Dowództwa Operacyjnego Rodzajów sił Zbrojnych opublikowanym na portalu X w piątek przed godz. 11.
Jak podkreślono w komunikacie, "zgodnie z obowiązującymi procedurami Dowódca Operacyjny RSZ uruchomił dostępne siły i środki pozostające w jego dyspozycji".
W godzinach porannych w przestrzeń powietrzną RP od strony granicy z Ukrainą wleciał niezidentyfikowany obiekt powietrzny, który od momentu przekroczenia granicy, aż do miejsca zaniku sygnału obserwowany był przez środki radiolokacyjne systemu obrony powietrznej kraju.
Zgodnie z… pic.twitter.com/Tn7kjfZffO— Dowództwo Operacyjne (@DowOperSZ) December 29, 2023
Nieco później w rozmowie transmitowanej w TVN24 rzecznik Dowództwa Operacyjnego ppłk Jacek Goryszewski wskazał, że sygnał z obiektem, który wleciał w polską przestrzeń powietrzną został utracony, a obecnie trwa ustalanie, co dokładnie się wydarzyło. Zapowiedział, że o dalszych ustaleniach będzie informować Dowództwo Operacyjne.
Ppłk Goryszewski zapewnił, że DORSZ podjęło wszelkie możliwe działania dla zapewnienia bezpieczeństwa polskiej przestrzeni powietrznej. "Wszystkim środkom obrony powietrznej została podniesiona gotowość bojowa, są też – jeżeli jest to konieczne – podnoszone dyżurne pary myśliwców. To wszystko zostało zrobione, procedury zostały zachowane, zarządzanie kryzysowe było bez zakłóceń" – powiedział.
Oficer doprecyzował, że niezidentyfikowany obiekt w polskiej przestrzeni pojawił się w okolicach Zamościa. Zwrócił też uwagę, że w nocy miał miejsce zmasowany atak rakietowy na nieodległą Ukrainę. "To można z tym oczywiście wiązać" – podkreślił.
"Sprawdzamy wszystkie możliwe scenariusze tego incydentu, łącznie z poszukiwaniami, w związku z utraceniem sygnału. Musimy być przygotowani na wszelkie scenariusze, i wszystkie scenariusze badamy" – dodał rzecznik DORSZ. Jak zaznaczył, zbadanie sprawy jest obecnie priorytetem Dowództwa i MON.
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego: trwają badania zapisów radiolokacyjnych i poszukiwania naziemne
Rzecznik Dowództwa Operacyjnego RSZ ppłk Jacek Goryszewski powiedział w rozmowie z dziennikarzami, że "trwają intensywne prace nad ustaleniem przyczyny i trajektorii lotu" obiektu. "Badamy zarówno zapisy z naszych systemów radiolokacyjnych, one będą poddane szczegółowej analizie i oczywiście przedstawione przełożonym. Trwają też poszukiwania naziemne; w tej chwili ponad 20 żołnierzy zaangażowanych jest w poszukiwania utraty sygnału – tak, żeby wszystkie scenariusze szczegółowo zbadać" – powiedział.
Pytany o miejsce utraty sygnału, wskazał, że był to obszar na południowy wschód od Zamościa. "Tam teraz trwają poszukiwania, żeby potwierdzić, czy cokolwiek mogło spaść na nasze terytorium (…) czy inny ewentualny scenariusz jest możliwy" – podkreślił.
Oficer dodał, że badane są wszelkie zgłoszenia i informacje, które napływają do wojska, m.in. od mieszkańców okolicy. "Nie ma takiego sygnału, żeby ktokolwiek zaobserwował jakiś wybuch czy znalazł jakieś szczątki, ale wszelkie przypadki, że ktoś widział, że coś leciało, oczywiście sprawdzamy" – zaznaczył ppłk Goryszewski. Dodał, że w sprawę zaangażowana jest m.in. Żandarmeria Wojskowa, policja i inne służby.
Błaszczak: Dlaczego nie zadziałała obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa?
Błaszczak w piątek podczas konferencji prasowej pytany był o to, dlaczego pisał o embargu informacyjnym w chwilę po tym, jak o sprawie poinformował DORSZ.
"Chwilę wcześniej miałem informację od żołnierzy, że coś się stało. W związku z tym, po tym kiedy sprawdziłem z kilku źródeł, że coś się stało opublikowałem wpis (…) Teraz zadaję publicznie pytania: Co się wydarzyło? Dlaczego nie zadziałała obrona przeciwlotnicza i przeciwrakietowa?" – powiedział.
Przypomnijmy, że za rządów Mariusza Błaszczaka w MON wojsko przez kilka miesięcy nie potrafiło odnaleźć rosyjskiejrakiety, która spadła pod Bydgoszczą. Rakietę znalazł przypadkowy przechodzień, który wybrał się do lasu.
Z ustaleń "Rzeczpospolitej" wynika, że zarówno premier Morawiecki, jak i wicepremier, szef MON Mariusz Błaszczak mieli zostać poinformowani 16 grudnia 2022 r. przez dowódcę operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych generała Tomasza Piotrowskiego o "niezidentyfikowanym obiekcie nieznanego pochodzenia". Sprawa była jednak tuszowana.
Ukraina zaalarmowała wówczas Polskę, że nad obszarem RP działają rosyjskie siły dalekiego zasięgu – przekazał "WSJ" przedstawiciel polskich władz. Po tym, gdy polski radar wykrył obiekt lecący w przestrzeni powietrznej kraju, dwa myśliwce sił powietrznych USA F-16 stacjonujące w Polsce i dwa polskie MiG-29 lecące w tym rejonie nie zidentyfikowały pocisku ani wizualnie, ani za pomocą pokładowych radarów. Tego dnia widoczność ograniczało duże zachmurzenie, marznący deszcz i mgła.
W maju 2023 r. amerykański dziennik "Wall Street Journal" poinformował z kolei, że rosyjski pocisk manewrujący, który wleciał w grudniu na terytorium Polski, spadł w pobliżu centrum szkolenia sił połączonych NATO w Bydgoszczy.
Błaszczak: Żądamy wyjaśnień ws. rakiety, która spadła pod Tomaszowem Lubelskim
B. szef MON Mariusz Błaszczak zwrócił się do ministra obrony z pytaniem, czy ukrywa przed Polakami, że w okolicach Tomaszowa Lubelskiego spadła rakieta. Żądamy wyjaśnień – dodał. Politykowi PiS odpowiedział wiceminister obrony Cezary Tomczyk: Pan Mariusz Błaszczak przez pół roku nie zauważył słynnego zdarzenia pod Bydgoszczą.
W piątek o wyjaśnienia w sprawie tego zdarzenia zaapelował do szefa MON Władysława Kosiniaka-Kamysza były minister obrony narodowej Mariusz Błaszczak.
„Panie Kosiniak-Kamysz czy ukrywa Pan przed Polakami, że w okolicach Tomaszowa Lubelskiego spadła rakieta? Odbieram wiele sygnałów od żołnierzy, którzy mówią, że +coś+ spadło na nasze terytorium i zostało wprowadzone embargo informacyjne. Żądamy wyjaśnień!” – podkreślił Błaszczak na platformie X.
Do wpisu polityka PiS odniósł się wiceminister obrony Cezary Tomczyk, który udostępnił też wcześniejszy Komunikat Dowództwa Operacyjnego Rodzajów Sił Zbrojnych. „I tak powinna wyglądać i tak będzie wyglądać normalna procedura działania oraz informowania społeczeństwa” – podkreślił. „Przypomnę, że Pan Mariusz Błaszczak przez pół roku nie zauważył słynnego zdarzenia pod Bydgoszczą. Dobrze, że ludzie powiedzieli im dość” – dodał Tomczyk.
Do sytuacji odniósł się na platformie X wicepremier, szef MON Władysław Kosiniak-Kamysz. "W związku z pojawieniem się niezidentyfikowanego obiektu w polskiej przestrzeni powietrznej służby państwa zadziałały natychmiastowo. Za pośrednictwem BBN jestem w kontakcie z prezydentem, premierem, Szefem Sztabu Generalnego oraz Dowódcą Operacyjnym SZ. Państwo działa!" – podkreślił.
Rosyjskie wojska przeprowadziły w nocy z czwartku na piątek zmasowany ostrzał rakietowy wielu celów na Ukrainie; wykorzystano również drony kamikadze Shahed; wybuchy odnotowano m.in. w Kijowie, Charkowie, Lwowie, a także w położonym nieopodal granicy z Polską rejonie (powiecie) jaworowskim obwodu lwowskiego, gdzie znajduje się baza wojskowa – poinformowały nad ranem miejscowe władze.
BPL/PAP