Stacja ładowania samochodów elektrycznych w Rzeszowie
Adam Woźniak
Wszystko wskazuje, że rządzący będą musieli obniżyć ustawowe wymogi udziału samochodów elektrycznych we flotach administracji centralnej, bo nie ma szans, by z początkiem 2025 r. połowę z nich stanowiły elektryki. A to zakłada ustawa o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Spośród 45 naczelnych i centralnych organów, które przekazały sprawozdania, niemal jedna piąta nie ma w swojej flocie nawet jednej dziesiątej pojazdów na prąd.
Choć ze względu na wielkość rynku – pod koniec stycznia 2024 r. flota aut bateryjnych w Polsce liczyła niemal 60 tys. sztuk – wypełnienie obowiązków ustawowych przez centralna administrację nie będzie miało decydującego wpływu na elektryfikację całego krajowego parku samochodowego, to według Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA) marna realizacja wymogów ma niekorzystne konsekwencje. – Organy administracji państwowej powinny w pierwszej kolejności wypełniać zobowiązania, które same ustanawiają. Realia okazują się jednak zupełnie odwrotne – mówi Jan Wiśniewski, dyrektor centrum badań i analiz PSPA.
Jak wynika z informacji, które przesłało „Rzeczpospolitej” Ministerstwo Klimatu i Środowiska, aut z napędem elektrycznym w ogóle jeszcze nie mają trzy ministerstwa: Cyfryzacji, Obrony Narodowej i Sprawiedliwości. To ostatnie, choć zgłosiło wniosek o najem dwóch elektryków w tym roku, dalej nie spełni obowiązującego od 2022 r. celu narzucającego udział e-aut na poziomie co najmniej 10 proc.
W większości pozostałych resortów elektryfikacja wygląda słabo. MEN ma jednego elektryka, w tym roku dostanie jeszcze dwa. Ministerstwo Infrastruktury ma dwa takie auta (na 34), tyle samo co resorty: aktywów państwowych, rodziny, pracy i polityki społecznej, a także zdrowia. Trzy elektryki jeżdżą w liczącej 29 aut flocie resortu rolnictwa.
Lepsze proporcje są w ministerstwach Funduszy i Polityki Regionalnej oraz Klimatu: w pierwszym na 19 samochodów cztery są na prąd, a w drugim cztery elektryki przypadają na 17 aut. Nieco więcej e-pojazdów użytkuje MSWiA – siedem sztuk, a także MSZ – 11. Mają jednak znacznie większe floty – odpowiednio 44 i 58 samochodów, więc do planowanego w ustawie celu na 2025 r. wciąż bardzo im daleko.
Niski poziom elektryfikacji rządowych flot nie odbiega od ogólnego poziomu elektromobilności, który lokuje nas na końcu UE. W lutym 2024 r. udział elektryków w sprzedaży nowych aut osobowych w Polsce wynosił tylko 3 proc. i przez rok zwiększył się zaledwie o 0,1 pkt proc., informuje Polski Związek Przemysłu Motoryzacyjnego. Tymczasem w całej Unii w styczniu 2024 r. udział aut bateryjnych był ponadtrzykrotnie wyższy i sięgał 10,9 proc., wynika z danych Europejskiego Stowarzyszenia Producentów Pojazdów ACEA.
Jest bardzo prawdopodobne, że planowany na początek 2025 r. cel elektryfikacji połowy rządowych flot zostanie obniżony, zwłaszcza że Ministerstwo Klimatu i Środowiska właśnie przygotowuje zmiany w ustawie o elektromobilności, m.in. dotyczące wymogów. Poproszone o komentarz potwierdza: – Omawiany obowiązek może ulec modyfikacji i złagodzeniu, jeśli okazałby się nadmiarowy – informuje nas wydział komunikacji medialnej resortu.
Byłoby to już kolejne poluzowanie wymogów. Fundacja Promocji Pojazdów Elektrycznych (FPPE) przypomina, że w przepisach z 2018 r. zawarty był cel pośredni 20-proc. udziału pojazdów elektrycznych we flotach urzędów centralnych od 1 stycznia 2023 r. Uchyliła go nowelizacja ustawy. Według FPPE jedną z barier elektryfikacji obok kosztów i braku zaufania do nowej technologii jest brak sankcji za niezrealizowanie celów przez urzędy w Polsce. – Wiele państw UE przyjęło cel całkowitej dekarbonizacji urzędowych flot jeszcze przed 2035 r. Rozumieją, że administracja powinna być przykładem realizacji polityk publicznych, a nie kombinować, jak się z nich wywinąć – uważa Jacek Mizak, doradca zarządu FPPE.