Danuta Walewska
Od ostatniej środy, 7 lutego przy wejściach do samolotów na lotnisku w Helsinkach stoi waga. Pierwszego dnia zważono na niej 600 pasażerów z ich bagażem podręcznym.
Na razie ważenie jest dobrowolne. I nie chodzi o to, że pasażerowie o większej tuszy będą musieli dopłacać. Wprost przeciwnie. Każdy, kto dobrowolnie pozwoli się zważyć, dostanie w prezencie odblaskową wywieszkę na bagaż z logo Finnaira. A informacja o wyniku ważenia pozostanie wyłącznie do wiadomości przewoźnika.
Finnair ważny pasażerów z pełną dyskrecją
Chodzi o bezpieczeństwo lotu. Bo tylko w ten sposób kapitan naprawdę będzie wiedział, jaki ciężar musi unieść pilotowany przez niego samolot.
Suvi Aaltonen, rzeczniczka Finnaira, nie ukrywała, że przewoźnik nie liczył na tak pozytywny odzew ze strony pasażerów. — Zapisywaliśmy jedynie łączną wagę pasażera z bagażem i nikogo nie pytaliśmy o numer biletu czy rezerwacji — zapewniła.
Każdy samolot ma ściśle określony udźwig. Ta wielkość w żadnym wypadku nie może zostać przekroczona, bo byłoby to zagrożenie dla bezpieczeństwa lotu. Dlatego zazwyczaj linie wyznaczają sobie średnią wagę pasażera razem z jego bagażem podręcznym i weryfikują ją co 5 lat.
W Finnairze akcja ważenia ma potrwać do maja 2024 r. Po jej zakończeniu informacja zostanie wysłana do Ministerstwa Transportu i wykorzystana do opracowania wytycznych dla transportu lotniczego, do których Finnair będzie musiał się zastosować od początku 2025 roku. I będzie obowiązywała do 2030 roku.
Nie są pierwsi
Finnair nie jest pierwszą, a zapewne i nie ostatnią linią, która waży pasażerów. Wcześniej zrobiły to Air New Zealand, Korean Air i Hawaiian Airlines. Od 2015 roku, z tych samych powodów, zaczęły ważyć swoich pasażerów Uzbekistan Airlines.
Ze swojej strony przewoźnicy oraz producenci samolotów zrobili wszystko, co tylko możliwe, aby maszyny były lżejsze. W budowie samolotów wykorzystuje się kompozyty, lżejsze są fotele i wszystkie naczynia w cateringu. Z pokładów zniknęła prasa i grubsze kocyki. Dzięki temu nowoczesne maszyny, takie jak airbusy 350 i te z rodziny 320 i 220, boeingi 787 i 737, czy najnowsze embraery umożliwiają oszczędzanie na paliwie nawet o 15-20 proc. w porównaniu ze sprzętem starego typu.
Inne pomysły linii lotniczych
Ale niektóre linie poszły dalej. Japońskie All Nippon Airlines, linia członkowska Star Alliance, czyli tego samego sojuszu, do którego należą m.in. Lufthansa i LOT, zachęciła pasażerów, aby przed wejściem do samolotu skorzystali z toalety. Pierwszy raz wystąpiła z taką sugestią w 2009 roku i potem kilkakrotnie ponowiła ten apel.
— Jeśli samolot jest lżejszy, zużywa mniej paliwa, więc jest to bardzo korzystne dla środowiska — tłumaczyła Jean Sato, rzeczniczka ANA. Japońska linia wyliczyła, że gdyby wszyscy pasażerowie np. samolotu typu B767 skorzystali z tej sugestii, to całkowita waga maszyny zmniejszyłaby się o 130 kilogramów.
ANA zapewnia pasażerów, że jeśli któryś z nich nie skorzysta z sugestii odwiedzenia toalety przed startem, nie zostanie ukarany dopłatą do biletu.
Ten pomysł natychmiast spodobał się prezesowi Ryanaira, Michaelowi O’Leary, który zasugerował, że niegłupio byłoby kasować funta, albo euro od każdego pasażera korzystającego z toalety na pokładzie. Argumentacja była taka: skoro nie każdy odwiedza toaletę w czasie rejsu, to dlaczego wszyscy muszą za nią płacić? Ostatecznie jednak pomysł nie został wprowadzony w życie.
Inaczej było z „rozbieraniem” taryf. Skoro nie wszyscy jedzą, to za jedzenie i picie trzeba płacić, ponieważ nie wszyscy podróżują z bagażem, też dopłacają. To dlatego bardzo często bilety przewoźników niskokosztowych mają bardzo niskie ceny. Bo do podstawy dochodzą potem najróżniejsze dopłaty. I dlatego linie nie są „tanie”, tylko „niskokosztowe”.