Istnieją uzasadnione obawy, że w związku z działalnością szwajcarskiej spółki Orlenu, Polska będzie narażona na poważne kłopoty – oświadczył we wtorek premier Donald Tusk. Nie podał żadnych szczegółów. Orlen Trading Switzerland zajmuje się handlem produktami naftowymi.
"Mimo ostrzeżeń kierowanych pod adresem członków rządu Mateusza Morawieckiego jeśli chodzi o charakter, obsadę i działalność tej spółki, nie zdecydowano się na skuteczną interwencję" – mówił Tusk na konferencji prasowej. "Istnieją uzasadnione obawy, że w związku z działalnością tej spółki, Polska będzie narażona na bardzo poważne kłopoty" – dodał. "Obawy tych, którzy ostrzegali władze przed działalnością i charakterem tej spółki będą w najbliższych dniach przedmiotem poważnych analiz i poważnych działań" – stwierdził również szef rządu, nie podając żadnych szczegółów.
Orlen Trading Switzerland zajmuje się handlem produktami rafinacji ropy i produktami petrochemicznymi. Zgodnie z informacją zamieszczoną na jej stronie, dostarcza zarówno produkty pochodzące z pięciu rafinerii Orlenu, ale także od innych wiodących światowych dostawców – zarówno prywatnych jak i państwowych – zaznaczono.
Jak dodał Tusk, "nie będą natomiast narażeni na kłopoty członkowie władz tej spółki". "Zagwarantowali sobie wynagrodzenie w wysokości 2 mln zł na każdego członka zarządu rocznie" – stwierdził.
Z informacji na stronie OTS wynika, że w zarządzie spółki zasiadają dwie osoby.
Donald Tusk, odnosząc się do byłego prezesa Orlenu Daniela Obajtka, stwierdził, że "miał typowe zainteresowania dla funkcjonariuszy PiS", i podpisał m.in. zlecenie dla detektywa, którego zadaniem były "identyfikacja i udokumentowanie działań wobec nieuczciwych konkurencji wobec PKN Orlen, w tym identyfikacja źródeł ujawniania informacji dotyczących funkcjonowania koncernu". Detektyw zajmował się śledzeniem posłów opozycji, m.in. Marcina Kierwińskiego, Jana Grabca czy europosła Andrzeja Halickiego – powiedział Tusk, dodając, że na te usługi detektywistyczne Orlen wydał ponad 1 mln zł.
wkr/ pad/