Odejście ze stanowiska prezesa Orlenu Daniela Obajtka to dobry moment na kilka podsumowań jego rządów. Chociaż wydatnie zwiększył kapitalizację spółki, to akcjonariusze Orlenu stracili na kursie akcji, który okazał się słabszy na tle europejskich firm. Koncern jednak co roku wypłacał dywidendę, która w sumie wyniosła kilkanaście miliardów złotych.
Mija równo 6 lat od powołania do odejścia ze stanowiska prezesa Orlenu Daniela Obajtka. To 2191 dni i drugi pod względem stażu wynik z nominatów dobrej zmiany, którzy jeszcze na początku lutego br. kierowali giełdowymi spółkami Skarbu Państwa. Dłużej prezesem jest tylko Marek Dietl z GPW, który może stracić stanowisko także w poniedziałek, 5 lutego.
Wielka (?) kapitalizacja Orlenu
W czasie sprawowania funkcji prezesa przez Daniela Obajtka kapitalizacja Orlenu wzrosła z 44,8 mld zł do 76,4 mld zł, co było efektem przejęć, a nie wzrostu kursu, o czym niżej. Gdy Obajtek chwytał stery koncernu, za akcje Orlenu płacono 104,80 zł, w piątek, 2 lutego, na koniec sesji było to 65,80 zł, już po 5-procentowym wzroście kursu po ogłoszonej dymisji. Oznacza to, że od powołania do dymisji kurs spadł o 40 proc.
Orlen jest najwartościowszą polską spółką, bo druga – PKO BP – jest na giełdzie warta obecnie 67 mld zł. Rekomendacje analityków dają wycenę Orlenu nawet na poziomie ponad 100 mld zł. Faktem jest, że Orlen przejął Lotos, gdy tamten był wyceniany przez inwestorów na 14,6 mld zł i PGNiG, gdy jego giełdowa wycena wynosiła 29,7 mld zł. Po drodze za kadencji Obajtka z dużych firm została jeszcze kupiona Energa, nabyta w promocyjnej cenie, na którą przystał Skarb Państwa, a był jeszcze apetyt na Zakłady Azotowe Puławy.
Z punktu widzenia wielkości Orlenu i jego wyników przejęcie Polska Press i Ruchu nie były kluczowe dla działalności Orlenu, niemniej straty pokazane w ich raportach rocznych są kamyczkiem do ogródka wszystkich kwestionujących biznesowe motywy tych decyzji. Zwłaszcza że budziły kontrowersje na zewnątrz, co przełożyło się np. na dodanie Orlenu do niechlubnej listy obserwacyjnej norweskiego funduszu majątkowego.
Spadek kursu i wzrost wyników
Okres akwizycji innych biznesów natomiast sprawia, że jakiekolwiek porównania skumulowanych wyników Orlenu z okresu rządów prezesa Obajtka do wyników Orlenu za rządów Platformy Obywatelskiej są bez sensu. Warto ponadto przypomnieć, że na przykład na wyniki spółki w 2014 r. (ostatnim pełnym roku rządów PO) kładły się konsekwencje zakupu Możejek w 2006 r. (pierwszym pełnym roku pierwszych rządów PiS).
Orlen w tymże 2014 r. dokonał na Możejki odpisu o wartości 4,2 mld zł, utworzył także 0,7 mld zł odpisu na czeski Unipetrol i całoroczny wynik Orlenu pokazał stratę ponad 5 mld zł. Z kolei kupno Energii, Lotosu i PGNiG sprawiło, że w 2020 r. (Energa), i 2022 r. (Lotos i PGNiG) wyniki wsparły nie tylko konsolidowane zyski, ale także okazyjne nabycia tych firm (4,06 mld zł – Energa, 14,16 mld zł – Lotos i PGNiG).
Dochodzą też sprawy zupełnie innego otoczenia makroekonomicznego, regulacji prawnych czy po prostu wzrostu gospodarczego Polski i regionu, w którym działa Orlen. Wystarczy tylko wspomnieć, że od 2014 r. trwała na rynku ropy wojna cenowa, która sprowadziła ją do ceny poniżej 30 dol. za baryłkę, czy lockdowny w 2020 r. wygaszające popyt i sprowadzające cenę nawet poniżej 20 dol. za baryłkę. Z kolei rok 2022 to rekordowe marże rafineryjne, a co za tym idzie wyniki.
Porównanie zysku brutto (przed opodatkowaniem) spółek z regionu o podobnym profilu działalności, jak węgierski MOL czy austriacki OMV (choć ze względu na silniejszy „energetyczny komponent” w Orlenie i te porównania nie są doskonałe) czy nawet hiszpański Repsol, albo portugalski Galp, do których często nawiązywał sam Obajtek, pokazują, że dysproporcja w wynikach w tym samym czasie nie jest niczym nadzwyczajnym.
Zatem proste porównania wyników są nieuprawnione i wydaje się, że służą tylko do okłamywania się nawzajem angażujących się po jednej lub drugiej stronie sporu politycznego. Przyglądamy się jednak Orlenowi z perspektywy akcjonariusza, a ten przede wszystkim widzi spadek kursu.
Co prawda za kadencji Obajtka maksimum ceny akcji wypadło na poziomie 114,35 zł, ale było to w pierwszym roku jego prezesury. Później kurs, po dynamicznej obsuwie z czasów covidowych, nie dawał wiele satysfakcji akcjonariuszom. Może traciły też inne firmy z branży? Porównanie kursu z giełdową kondycją innych pokazują, że kurs Orlenu radził sobie dwa razy słabiej w okresie od lutego 2018 r. do teraz. Cena akcji Orlenu oddała od 5 lutego 2018 r. do 2 lutego 2024 r. dokładnie 37 proc., kurs OMV spadł o 18,5 proc., Repsol jest o 8,5 proc. na minusie, a MOL o 3,5 proc.
Orlen płacił dywidendę co roku
Akcjonariusze mogą być jednak zadowoleni z tego, że, Orlen jest spółką dywidendową, która co roku dzieliła się zyskami za prezesa Obajtka. Robiła to też nieprzerwanie także wcześniej (od 2013 r.), ale w latach 2009 – 2012, dywidendy nie było tak jak w 2006 r. i 2007 r. Daniel Obajtek zaproponował przede wszystkim przejrzystą politykę dywidendową opartą po części o wyniki firmy, ale także dywidendę bazową. Wypracowana formuła została przyjęta przez akcjonariuszy.
W pierwszym roku obowiązywania aktualizacji powędrowało do nich rekordowe 6,39 mld zł, a w sumie za rządów Obajtka Orlen wypłacił 12,57 mld zł dywidendy, czyli 20 zł na akcję. Całkowita kwota wypłaty z lat 2018-2023 jest największa ze wszystkich obecnych spółek WIG20. Drugi PZU wypłacił w tym czasie 11,3 mld zł.
Inwestorom można przypomnieć jeszcze, że to za prezesa Obajtka wystartował program lojalnościowy dla akcjonariuszy „Orlen w portfelu”. Osoba posiadająca nie mniej niż 50 akcji od co najmniej miesiąca może kupować paliwo od 10 do 15 groszy taniej na litrze. Inwestorowi-klientowi przysługuje również 10-proc. rabat na produkty spoza paliwowej oferty stacji.
Ambitna strategia
Jasno został nakreślony także program inwestycji i transformacji koncernu, który został dobrze oceniony przez ekspertów. Cele na 2030 r. to: moce przerobowe rafinerii na poziomie ok. 42 mln ton ropy naftowej rocznie, ok. 3,8 GW mocy w jednostkach parowo-gazowych (CCGT), ponad 9 GW mocy zainstalowanych w OZE, produkcja ponad 3 mln ton rocznie biopaliw i ponad 1 mld m sześc. biogazu, oraz ponad 12 mld m sześć. łącznego wydobycia gazu w Polsce i za granicą.
Dodatkowo strategia przewiduje ponad 130 tys. ton rocznie produkcji odnawialnego wodoru, ok. 300 MW mocy zainstalowanej w SMR, rozbudowa infrastruktury do wychwytywania CO2 do ok. 3 mln t rocznie. Orlen ma mieć ponad 10 tys. punktów ładowania pojazdów elektrycznych w Europie Środkowej i sieć sprzedaży detalicznej na poziomie 3,5 tys. stacji paliw, co realizuje np. poprzez kupioną ostatnio sieć paliw w Austrii czy finalizowaną transkację na węgrzech. Wszystko przy zaplanowanych nakładach inwestycyjnych rzędu 320 mld zł w okresie 2023-2030.
Orlen zaczął zarządzać strumieniem pieniędzy, jaki jeszcze do niedawna w Polsce dotyczył tylko wpływów do budżetu państwa. Został "sponsorem wszystkiego i wszystkich", a prezes Obajtek budował swoje "państwo w państwie", przez co publicznie zastanawiano się czy nie będzie kiedyś premierem, w końcu to przede wszystkim polityk, dla którego pracowały zastępy profesjonalnych managerów.
Różnie można interpretować przywołane statystyki i chwalić Daniela Obajtka za wzrost skali biznesu Orlenu, ambitną strategię, dywidendy, które zarząd rekomendował do wypłacania lub narzekać na kondycję kursu, w którym odbijał się m.in. polityczny balast, jaki niósł za sobą prezes.
Sam głośno mówił, że stanowisko prezesa Orlenu ma charakter polityczny i przez lata z tego korzystał, prowadząc firmę pod parasolem państwa i będąc twarzą pomysłu PiS na multienergetyczny koncern. Za chwilę może okazać się, że ten polityczny wymiar niesie za sobą nie tylko przywileje, ale i konsekwencje.
Michał Kubicki