Ropa próbuje odzyskać straty wywołane doniesieniami o spadku popytu w Stanach Zjednoczonych. Po największej jednodniowej obniżce cen od roku i ustaleniach OPEC+ analitycy usiłują odgadnąć przyszłość.
4 października ceny ropy na światowych rynkach spadły o ponad 5 dolarów na baryłce. Kurs ropy West Texas Intermediate (WTI) poszedł w dół o 5,6%, zbliżając się do 85 dol. za baryłkę. Spadek nastąpił po tym, gdy oficjalne dane z USA wykazały najsłabszy od 25 lat sezonowy popyt na benzynę oraz na niewielki wzrost zapasów ropy w Cushing – kluczowym węźle magazynowym w USA w stanie Oklahoma.
Równo tydzień temu cena ropy West Texas Intermediate sięgnęła prawie 95 dol. za baryłkę, co było najwyższym wynikiem od sierpnia 2022 roku i wzrostem o 47% od czerwcowego dołka. Po piku w dół z 4 października, dzisiejsze spadki tylko pogłębiły się i kurs WTI znajduje się w okolicach 84,2 dol.
Przecena na rynku paliw nastąpiła, pomimo deklaracji Arabii Saudyjskiej i Rosji o utrzymaniu dobrowolnych cięć produkcji do końca roku. Pierwsze z państw ma wydobywać o 1 milion baryłek dziennie mniej do końca 2023 roku. Rosja ograniczyła w tym czasie swój eksport o 300 tys. baryłek dziennie. Żadnych zmian w dotychczasowej polityce wydobycia ropy nie wprowadziła też grupa OPEC+.
Spadkom cen ropy towarzyszyły również zaskakująco słabe wyniki z amerykańskiego rynku pracy, które wywołały radość na Wall Street. Środowy raport ADP wykazał, że liczba nowych etatów w sektorze prywatnym we wrześniu wzrosła o 89 tys., czyli o połowę mniej niż w sierpniu. To także najsłabszy wynik od ponad dwóch lat. W piątek przyjdzie czas na oficjalne rządowe statystyki.
– Ceny paliw mogą być bliższe progowi bólu konsumentów, niż mogą sugerować ceny skorygowane o inflację – skomentował w niedawnej notatce JP Morgan. Jego analitycy obstawiają, że cena ropy spadnie do końca roku do 86 dol. za baryłkę.
Charu Chanana, strateg ds. rynków w Saxo Capital Markets, podziela pogląd JP Morgan na temat roli konsumentów. Analityk przytaczany na łamach Bloomberga mówił, że “środek ciężkości przesuwa się z napięć podażowych na obawy związane z popytem”. – Nadal mogliśmy zaobserwować gwałtowny wzrost cen ropy w IV kwartale w związku z obawami o deficyt, ale w 2024 r. obawy związane z recesją mogą rosnąć i rosnąć – komentował Chanana.
Po drugiej stronie możemy postawić analityków obstawiających, że po ostatnich spadkach nastąpi odbicie i droga do 100 dol. za baryłkę. Argumentują, że tak wysoki deficyt ropy, wywołany ograniczeniami ze strony krajów OPEC+, miał miejsce po raz ostatni w latach 2007-2008, kiedy jej cena sięgnęła 150 dol. za baryłkę.