Wicepremier, minister cyfryzacji Krzysztof Gawkowski, został oszukany na 100 tys. zł. Kupił auto, które miało podrabiany numer VIN, o czym poinformował w serwisie X (dawny Twitter).
Sprawa swój początek miała w październiku 2023 r., gdy Krzysztof Gawkowski zdecydował się kupić od prywatnej osoby peugeota 5008. Za auto wyprodukowane w 2021 r. zapłacił ok. 100 tys. zł. Informacja ta została zamieszczona m.in. w oświadczeniu majątkowym złożonym przez polityka na początku kadencji Sejmu.
Fakt, że auto nie zostało skradzione, a zakup jest w pełni legalny, potwierdził autoryzowany serwis Peugeota, który prześwietlił historię pojazdu. Po pół roku od rejestracji w bazie Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców auto zostało jednak zarekwirowane przez policję. Jak się bowiem okazało, we Francji istnieje auto o takim samym numerze VIN, czego autoryzowany serwis Peugeota nie sprawdził.
Dzień dobry, dziś witam się nie jako wicepremier, minister czy poseł, a jak zwykły obywatel. Wkurzony, oszukany i okradziony.
Dzielę się historią, która brzmi jak z powieści kryminalnych, które zdarza mi się pisać. Niestety jest prawdziwa i straszna. Wczoraj dowiedziałem się, że…
— Krzysztof Gawkowski (@KGawkowski) April 25, 2024
– Mogło to trafić na każdego, trafiło na mnie. Nagłaśniam sprawę i jej nie odpuszczę. Będą pozwy i roszczenia. Bez względu na to, ile będzie trwała sprawa, a zapewne lata, nie może być tak, że obywatel dokonuje zakupu czegokolwiek, sprawdza w dobrej wierze u producenta i na koniec wszyscy mówią to nie moja wina – pisze Krzysztof Gawkowski na platformie X (dawny Twitter).
Sprawdzenie numeru VIN
Przypomnijmy, że w sytuacji, gdy kupujący ma wątpliwości co do podstawowych informacji o aucie, powinien zweryfikować numer VIN przez porównanie tego, który widnieje na podwoziu lub nadwoziu z tym w dowodzie rejestracyjnym. Kolejny krokiem powinno być sprawdzenie VIN-u przez pobranie bezpłatnego raportu z centralnej bazy danych CEP: https://historiapojazdu.gov.pl/ lub w Europejskim Rejestrze Pojazdów (www.erp.pl).
Numer VIN można również zweryfikować na komisariacie policji. Funkcjonariusz może sprawdzić, czy auto nie figuruje na liście pojazdów utraconych oraz czy nie posiada „przebitych” numerów VIN lub silnika.
Ale pamiętajmy, że powyższe sprawdzenie dotyczy danej chwili, co nie daje nam stuprocentowej gwarancji, że numer VIN nie został podrobiony, czy faktu kradzieży pojazdu po prostu jeszcze nie zgłoszono.
Rzeczoznawca odniósł się do sprawy
Pytany o tę sprawę rzeczoznawca samochodowy i biegły sądowy Piotr Bok przekazał, że autoryzowany serwis obsługi (ASO) posiada dostęp do historii serwisowej samochodu i podczas weryfikacji np. przez zakupem jest w stanie na podstawie numeru VIN pojazdu ustalić, jakie czynności serwisowe były wykonywane w danym samochodzie i przy jakim przebiegu. "Oczywiście pod warunkiem wykonania ich w ASO. Dane takie już od kilku lat zapisywane są także w sterownikach pojazdów jako elektroniczna książka serwisowa" – dodał.
"Serwis ASO nie ma kompetencji dotyczących ustalania własności pojazdu. Wymiana informacji podczas weryfikacji następuje na poziomie czynności serwisowych przyporządkowanych weryfikowanemu numerowi VIN. Jeśli zatem wykonany został także +klon+ elektroniczny pojazdu w postaci wgrania w zdublowany pojazd elektronicznej książki serwisowej +dawcy+, serwis nie wykryje żadnych nieprawidłowości, pod warunkiem, choć może to nie najwłaściwsze słowo w tej sytuacji, że operacja klonowania wykonana została poprawnie" – powiedział biegły.
Podkreślił, że należy zadać pytanie, który pojazd jest oryginalny. "Z technicznego punktu widzenia może być tak, że weryfikowany w ASO samochód jest dokładnie tym z numeru VIN, a we Francji jeździ samochód sklonowany. W takiej sytuacji serwis ASO prawidłowo wykonał swoją pracę i ustalił rzeczywistą historię serwisową weryfikowanego pojazdu. Problemu w przypadku niewykrytego klonu pojazdu nie należy szukać w ASO, osobiście uważam, że wskazywanie ASO jako winnego jest wręcz krzywdzące" – ocenił Piotr Bok.
Opowiedział również, jak wygląda procedura rejestracji samochodów importowanych z krajów Unii Europejskiej. "W pierwszym kroku polega na weryfikacji dokumentów dostarczonych przez osobę składającą wniosek o rejestrację do właściwego wydziału komunikacji. Urzędnik weryfikuje dokumenty, sprawdzając ich autentyczność. Ma jednak ograniczone możliwości techniczne, dokonując sprawdzenia de facto +przy biurku+" – zaznaczył biegły.
"Urzędnik organoleptycznie nie jest w stanie stwierdzić, czy dokument jest autentyczny czy też spreparowany. Dopiero po dokonaniu rejestracji i wprowadzeniu pojazdu do bazy Centralnej Ewidencji Pojazdów i Kierowców następuje przekazanie do właściwego urzędu we Francji informacji, że w Polsce zarejestrowano pojazd uprzednio zarejestrowany na terenie Republiki Francuskiej o określonym numerze VIN" – przekazał.
Wyjaśnił, że odpowiedź ze strony Republiki Francuskiej determinuje dalsze postępowanie. Jeśli zostaje potwierdzone wyrejestrowanie i sprzedaż eksportowa pojazdu we Francji procedura się kończy. Jeśli okazuje się, jak w tym przypadku, że pojazd nadal zarejestrowany jest we Francji czynności podejmuje policja i prokuratura, która także jest w stanie ustalić na podstawie badań kryminalistycznych wykonanych przez techników policyjnych lub biegłego, który z dwóch pojazdów jest autentyczny.
"Jedynym rozwiązaniem, które wykluczałoby możliwość podwójnej rejestracji pojazdów jest dostęp on-line do danych rejestracyjnych pojazdu w kraju pochodzenia przez urzędnika wydziału komunikacji w Polsce" – podsumował Piotr Bok.
MKZ