Jak UODO walczy z Metą

Szef urzędu wyjaśnia, dlaczego stanął w obronie miliardera i jego żony, na jakim etapie jest sprawa zakazu wyświetlania wizerunku Omeny Mensah na Facebooku, jak może się zakończyć i jakie są szanse na precedens w walce ze złymi praktykami cyfrowych gigantów.

„Puls Biznesu”: Za sprawą problemów celebrytów Rafała Brzoski, twórcy InPostu, i jego żony Omeny Mensah, prezenterki telewizyjnej, z Metą stał się pan sławny.

Mirosław Wróblewski, prezes Urzędu Ochrony Danych Osobowych: Sprawa zrobiła się głośna ku mojemu zaskoczeniu. W poprzednim życiu zawodowym zajmowałem się problematyką, powiedziałbym, większego kalibru, np. przed Trybunałem Konstytucyjnym. Odpowiem bardzo szczerze: ja tę sprawę chciałem podjąć kilka dni wcześniej, zanim stała się tematem medialnym, jak tylko dowiedziałem się o tego typu scamie dotyczącym pani Mensah. Służę dowodami w postaci naszej wewnętrznej korespondencji mejlowej.

Nietypowa ścieżka prawna: Mirosław Wróblewski, prezes UODO, uważa, że problem fałszywych reklam powinna rozwiązać ustawa o usługach cyfrowych, której jednak poprzedni rząd nie zdążył przyjąć. W związku z tym zdecydował się wejść na niestandardową ścieżkę prawną, żeby przeciwdziałać internetowym oszustwom. (mat. prasowe)

Uważam, że istnieją pewne granice wykorzystywania osób i danych osobowych w mediach społecznościowych. W tym przypadku zostały one jednoznacznie i drastycznie przekroczone. Informowanie o czyjejś rzekomej śmierci czy pobiciu… Jakby się czuła pana rodzina, gdyby nagle ktoś panu bliski dowiedział się z mediów, że pan nie żyje?

Podobno mama Sławomira Mentzena, lidera Konfederacji, przeczytała na Facebooku, że syn nie żyje. Była to część dużej kampanii scamowej, obejmującej całą Europę, w ramach której wiosną tego roku „uśmiercono” stu polityków.

Liczba tego typu przypadków rośnie i zauważamy to w UODO. Sprawy pana Mentzena jednak nie znałem. Nikt też wcześniej nie zgłaszał się do nas ze skargą o naruszenie prawa o ochronie danych osobowych w kontekście fałszywych reklam.

Obserwuję działania administracji na całym świecie w zakresie zwalczania scamu internetowego. Na razie nie przynoszą wielkich sukcesów, nie spotkałem się też z przypadkiem wykorzystania przepisów o ochronie danych osobowych do walki z platformami społecznościowymi.

Jest to nowa ścieżka prawna i w Europie nie była dotychczas wykorzystywana. Mam nadzieję, że w ten sposób przecieramy szlaki, które pomogą rozwiązać problem niezwykle istotny ze społecznego punktu widzenia. Sprawa jest ewidentna: prawa pani Mensah i pana Brzoski zostały drastycznie naruszone. Na skutek skargi zainteresowanych oraz na podstawie naszych analiz zdecydowałem się zastosować przepis umożliwiający wydanie zabezpieczenia w postaci ograniczenia przetwarzania danych osobowych na pewien czas. Chciałem pokazać, jak może on zostać użyty we właściwy sposób.

Wcześniej postanowienie o ograniczeniu przetwarzania danych osobowych zostało wydane kilka lat temu (2019 r.) w odniesieniu do skargi wniesionej przez sędziego Macieja Nawackiego, żądającego nieujawniania nazwisk sędziów popierających kandydatów do nowej Krajowej Rady Sądownictwa. Byłem wtedy przekonany, że naruszyłoby to równowagę między jawnością życia publicznego a ochroną danych osobowych. Sprawa pani Mensah pozwala zastosować ten przepis w inny, pożyteczny dla życia społecznego sposób – do ochrony dóbr osobistych i prywatności osób fizycznych.

Wydał pan decyzję o zakazie publikacji wizerunku Omeny Mensah na Facebooku przez trzy miesiące. W mediach pojawiła się od razu informacja, że Rafał Brzoska wygrał z Metą. Czy aby na pewno? Na jakim etapie jest sprawa?

Ani nie jest jeszcze wygrana, ani też – wbrew temu, co czytałem niedawno w internecie – moje postanowienie nie jest zupełnie przestrzegane, choć ma natychmiastowy rygor.

Czy w ogóle dotarło do Mety?

Zostało doręczone, co oznacza, że dotarło fizycznie do Irlandii, gdzie jest siedziba Mety w Europie. Mamy potwierdzenia zarówno od Mety, jak i od irlandzkiego organu nadzorczego, czyli odpowiednika UODO, przed którym teraz toczy się postępowanie z uwagi na siedzibę Mety. Ewentualne merytoryczne decyzje, czyli na przykład nałożenie administracyjnej kary pieniężnej, są w jego gestii.

Wydanie postanowienia o zabezpieczeniu jest wyjątkiem od zasady właściwości miejscowej organu nadzorczego. W normalnej procedurze skargi są przekazywane zgodnie z właściwością, co sprawia, że czas rozpatrzenia sprawy może się wydłużyć. Natomiast w związku z drastycznym naruszeniem praw, godzącym w dobra osobiste i – jak w przypadku pani Mensah – rodzinne, postanowienie umożliwia podjęcie natychmiastowych działań.


Meta może się odwołać od pana decyzji.

Tak, może odwołać się do sądu administracyjnego w Polsce. Oczekuję jednak, że postanowienie będzie wykonywane.

A co, jeśli na Facebooku pojawi się znowu jakaś reklama z panią Mensah?

Jeżeli będzie to forma publikacji objęta sentencją postanowienia, czyli reklama wykorzystująca w sposób fałszywy wizerunek, którego dotyczy postanowienie, będzie to działanie nielegalne.

Jaka może być za to sankcja?

Sankcja leży w gestii organu nadzorczego w Irlandii, który dysponuje takim samym katalogiem kar jak my w Polsce. Maksymalna kara może wynieść 4 proc. światowego rocznego obrotu spółki.

Naszym zdaniem decyzja prezesa UODO powinna doprowadzić do refleksji u takiego przedsiębiorcy jak Meta, że brak systemowych działań może – i w moim przekonaniu będzie – skutkować decyzjami organów nadzorczych, nie tylko w Polsce. Zarzucamy firmie Meta brak prawdziwej woli usuwania takich reklam. I jest to problem, z którym mierzą się również inne kraje.

Ktoś mógłby powiedzieć, że miliarder tupnął nogą i urzędy się obudziły.

Ten przestępczy proceder faktycznie dotyczy osób znanych, jednak zdarza się i tak, że dana osoba staje się znana np. z powodu wypadku, który ją dotknął, albo wycieku intymnych zdjęć. Bywa i tak, że anonimowa społecznie osoba staje się znana, bo jej zdjęcia zamieszczone w sieci zostały wykorzystane nielegalnie w reklamach. Moim celem jest skłonienie wielkich platform internetowych, na których dzisiaj toczy się życie społeczne, do poważnego i systemowego potraktowania tego typu zjawisk, które nazywamy scamem, stanowiących dla nich źródło zysku.

W przypadku pani Mensah i pana Brzoski mamy do czynienia z naruszeniem ich praw, ale problem ma szerszy charakter, bo wskutek emitowania fałszywych reklam wiele osób traci pieniądze, czasem oszczędności życia.


Panie prezesie, jest pan wytrawnym prawnikiem, który zajmuje się pokrewną tematyką od bardzo dawna. Wierzy pan, że takie działania mogą cokolwiek zmienić w konfrontacji z gigantami technologicznymi? Nie licząc pojedynczych spraw z powództwa cywilnego, nikomu nie udało się z nimi wygrać na gruncie rozwiązań systemowych.

A jaka jest alternatywa? Nie robić nic? A może warto poszukać innych rozwiązań? Jako prezes UODO dysponuję bardzo poważnymi narzędziami prawnymi, które tu i teraz mogą chronić prawa osób fizycznych. Dochodzenie zabezpieczeń w sądzie cywilnym mogłoby trwać miesiącami. W międzyczasie fałszywe reklamy nadal byłyby dostępne w internecie.


Miesięcznie CSIRT [z ang. computer security incident response team – zespół reagowania na incydenty bezpieczeństwa komputerowego] działające przy różnych instytucjach zgłaszają po kilka tysięcy fałszywych reklam. Spory odsetek wykorzystuje wizerunki znanych osób, ostatnio bardzo często premiera Donalda Tuska. Czy nie powinien pan wydać decyzji w każdej z tych spraw?

Każdy obywatel może złożyć skargę w UODO. Tak było w przypadku pana Brzoski. Ma ona precedensowy charakter. Sięgnęliśmy po niestandardowe rozwiązania, które stosujemy tam, gdzie ochronę powinna zapewniać ustawa wdrażająca unijny akt o usługach cyfrowych [DSA – red.]. Poprzedni parlament nie wdrożył jednak unijnej dyrektywy i w związku z tym mamy poważne opóźnienia w tym zakresie. Sądzę, że ustawa implementująca DSA może być bardzo pomocna w walce z fałszywymi reklamami.

W Irlandii ustawa już obowiązuje, a jakoś nie widać wzmożenia w walce ze scamem. Kiedy zakończy się postępowanie przed irlandzkim nadzorem w sprawie Rafała Brzoski i Omeny Mensah?

Nie wiemy, jakie decyzje podejmie Meta. Być może nastąpi refleksja, że utrzymywanie tego typu reklam jest nieopłacalne z powodu grożących sankcji. Być może zdecyduje się uruchomić procedury prawne, odwołując się od decyzji UODO.

Powiem wprost: istnieje ryzyko, że obrana przez nas ścieżka postępowania administracyjnego okaże się nieefektywna. Nie chciałbym tego, ale oczywiście racjonalnie muszę zakładać taki scenariusz. Mamy do czynienia ze skomplikowanym procesem transgranicznym, w który zaangażowane są instytucje w różnych krajach. Jesteśmy w bezpośrednim kontakcie z organem irlandzkim, który niedawno w innej sprawie również wystąpił o decyzję zabezpieczającą wobec firmy technologicznej, co może świadczyć o sposobem myślenia zbieżnym z naszym. Spraw, które przekazywaliśmy do Irlandii dotyczących Mety i Google'a jest jednak bardzo dużo i miejscowy nadzór jest bardzo mocno obciążony.

Byłoby rzeczą nader zaskakującą, gdyby przepisy o ochronie danych osobowych okazały się wunderwaffe w walce ze scamem internetowym. Sprawa jest precedensowa, ale historia prawa tak się toczy, że często dzięki decyzjom sądów i organów administracji dostępne stawały się narzędzia prawne pozwalające przeciwdziałać złym zjawiskom. Jeśli podjęta przez nas próba przysłuży się ogólnym wysiłkom na rzecz ograniczenia oszustw w internecie, to bardzo dobrze. Równocześnie jesteśmy realistami i zdajemy sobie sprawę, że dotykamy bardzo skomplikowanej problematyki.

Czy inne europejskie nadzory już kontaktowały się z wami w tej sprawie?

Jeszcze nie. W połowie września odbędzie się spotkanie europejskiego nadzoru danych osobowych i sądzę, że będzie okazja, żeby porozmawiać na ten temat.

Proces na lata

Na początku lipca Rafał Brzoska, prezes InPostu, zapowiedział złożenie pozwu przeciwko Mecie w związku z publikacją fałszywych informacji dotyczących jego żony Omeny Mensah. Na Facebooku pojawił się fake news o jej pobiciu, a potem o rzekomej śmierci. Wizerunek biznesmena i jego żony od dawna jest wykorzystywany przez przestępców do preparowania fałszywych reklam nieistniejących inwestycji. Informacja o zamiarach pozwania Mety przez Rafała Brzoskę odbiła się szerokim echem w światowych mediach: od głównych serwisów informacyjnych po lokalne portale internetowe. Polskie media ogłosiły zwycięstwo szefa InPostu nad Markiem Zuckerbegiem po tym, jak w sierpniu prezes UODO wydał decyzję zakazującą Mecie publikowania wizerunków Omeny Mensah i Rafała Brzoski na Facebooku i Instagramie. Okazała się ona tylko częściowo skuteczna – fałszywe reklamy wciąż są emitowane. Problem z oszukańczymi reklamami z wykorzystaniem znanych postaci ma zasięg ogólnoświatowy. Walka z nimi nie jest prosta. W lipcu tego roku sąd w Pittsburghu dopuścił do rozpatrzenia pozew złożony przeciw Mecie w 2021 r. przez australijskiego miliardera Andrew Forresta (16,5 mld USD majątku), którego zdjęcia zostały wykorzystane w oszukańczej kampanii inwestycyjnej. Jak na razie na palcach jednej ręki można policzyć wyroki w procesach z powództwa znanych osób, w których sądy stwierdziły, że doszło do naruszenia ich wizerunku z winy właściciela Facebooka.

Scam z premierem Tuskiem

Oszukańcze reklamy w mediach społecznościowych, scamy internetowe, telefoniczne, z wykorzystaniem esemesów, poczty mejlowej czy aplikacji randkowych to szybko rosnący biznes przestępczy, którego wartość trudno oszacować ze względu na brak pełnych danych. W USA szacuje się straty oszukanych na kilka miliardów dolarów. W Polsce w I kwartale tego roku banki zaraportowały do NBP ponad 15 tys. wyłudzeń na kwotę 141 mln zł. W całym roku z tytułu scamów internetowych Polscy mogą tracić nawet ponad 0,5 mld zł. Liczba fałszywych reklam systematycznie rośnie. W pierwszym półroczu 2024 CERT Orange zablokował 130 tys. fałszywych stron internetowych. W tym samym czasie ośrodek monitorujący media społecznościowe pod kątem scamów internetowych, działający przy Komisji Nadzoru Finansowego, wyłapał 6,5 tys. oszukańczych reklam. W całym 2023 r. było ich 7,9 tys. W reklamach nieistniejących lub fałszywych inwestycji np. w Baltic Pipe czy PKN Orlen, gwarantujących zyski liczone w tysiącach złotych tygodniowo, często wykorzystywane są wizerunki Donalda Tuska, Andrzeja Dudy, Roberta Lewandowskiego, Igi Świątek, Magdy Gessler i Rafała Brzoski. Fałszywe reklamy emitowane są na Facebooku, Instagramie, ale też w Google'u, na X (dawniej Twitter) i TikToku. Właściciele serwisów przekonują, że nie są w stanie zatrzymać wszystkich scamów mimo stałego udoskonalania procedur i algorytmów wyłapujących nielegalne zachowania.

Żeby dowiedzieć się więcej o akcji wejdź na stronę https://scammingout.pl/

Bankier.pl

fot. Bankier.pl / 

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *