Wiceprezydent J.D. Vance oznajmił w czwartek, że ogłoszone przez prezydenta Trumpa wznowienie eksperymentów z bronią atomową ma na celu potwierdzenie, że nasz arsenał funkcjonuje tak, jak powinien. Zaznaczył, że choć oręż jest operacyjny, to musi podlegać weryfikacji.
Podczas konferencji prasowej w pobliżu Białego Domu, poświęconej skutkom paraliżu rządu, Vance odniósł się do oświadczeń Trumpa dotyczących wznowienia prób z bronią jądrową. Zapytany o powody decyzji Trumpa, Vance stwierdził, że komunikat prezydenta w tej sprawie „mówi wszystko”.
– Dysponujemy potężnym arsenałem. Oczywiście Rosjanie dysponują ogromnym arsenałem nuklearnym. Chińczycy dysponują ogromnym arsenałem nuklearnym. Czasami istnieje potrzeba, aby to testować, aby mieć pewność, że funkcjonuje to właściwie – oznajmił wiceprezydent. – Bardzo ściśle współpracujemy nawet z krajami, z którymi nie mamy idealnych stosunków, aby ograniczyć rozpowszechnianie broni jądrowej. Prezydent będzie kontynuował pracę nad tym, ale zasadniczym elementem bezpieczeństwa narodowego Ameryki jest upewnienie się, że ten arsenał nuklearny realnie działa jak należy – dodał.
Vance podkreślił, że władze wiedzą, iż amerykańska broń jądrowa działa bez zarzutu, jednak „należy ją regularnie sprawdzać, a prezydent po prostu chce mieć pewność, że to robimy”.
Wiceprezydent nie odpowiedział na pytanie PAP, czy to reakcja na rosyjskie próby rakiet o napędzie atomowym, informując, że nie będzie szerzej komentował tej kwestii.
Trump ogłosił w czwartek, niedługo przed spotkaniem z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem, że dał rozkaz Pentagonowi, aby wznowić testy, argumentując to próbami innych państw.
„Z powodu programów testowych prowadzonych przez inne państwa nakazałem Ministerstwu Obrony rozpoczęcie testowania naszej broni jądrowej na porównywalnych zasadach. Ten proces rozpocznie się niezwłocznie” – napisał Trump na swoim portalu społecznościowym Truth Social.
To obwieszczenie zbiegło się w czasie z ostatnimi wypowiedziami przedstawicieli władz rosyjskich o eksperymentach z pociskami zdolnymi do transportu broni jądrowej z napędem jądrowym – pocisku manewrującego Buriewiestnik i podwodnego drona Posejdon. Miały to być jednak badania rakiet, a nie głowic jądrowych.
Trump nie wyjaśnił, co konkretnie było bodźcem jego decyzji. Dopytywany później o to przez dziennikarzy na pokładzie Air Force One, prezydent zaznaczył jedynie, że „ma to związek z innymi państwami”, które „zdają się wszystkie testować” swoją broń.
Ostatni znany test broni jądrowej miał miejsce w 2017 roku i zorganizowała go Korea Północna. Reszta państw nie dokonała żadnej próby broni jądrowej w XXI wieku. Ostatnia znana detonacja bomby atomowej przez Chiny nastąpiła w 1996 roku, jednak od wielu lat analitycy zwracają uwagę na aktywność na poligonie nuklearnym Lob-nor, która wskazuje na przygotowania do przeprowadzenia testu. Trump umieścił swój wpis na krótko przed planowanym spotkaniem z liderem Chin Xi Jinpingiem.
Ostatni amerykański test odbył się w 1992 roku. Stany Zjednoczone podpisały układ o całkowitym zakazie testów nuklearnych w 1996 roku, ale Senat nigdy nie przegłosował jego ratyfikacji.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mms/
