Trybunał Konstytucyjny uznał, że prof.Adam Glapiński, prezes Narodowego Banku Polskiego nie może zostać postawiony przed Trybunałem Stanu. – Należało się tego spodziewać. To jest Trybunał Julii Przyłębskiej i nic innego wydarzyć się nie mogło – tak sprawę dla money.pl komentuje Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezes NBP.
Prezes NBP Adam Glapiński (PAP, Tytus Żmijewski)
Trybunał Konstytucyjny uznał, że przepisy, które pozwalałyby postawić prof.Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Centralnego przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, są niekonstytucyjne.
Chodzi o wydanie postanowienia zobowiązującego do powstrzymania się od dokonywania jakichkolwiek czynności związanych ze złożonym 26 marca wstępnym wnioskiem o pociągnięcie prezesa NBP przed Trybunał Stanu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Zrobił biznes na urządzaniu piekła! Twórca Runmageddonu Jarosław Bieniecki w Biznes Klasie
„Należało się tego spodziewać”
– Nie jestem specjalnie zdziwiony takim przebiegiem wydarzeń. Od samego początku to była sprawa skomplikowana – tak w rozmowie z money.pl prof. Marian Noga, były senator i były członek Rady Polityki Pieniężnej w latach 2004-2010 komentuje decyzję Trybunał Konstytucyjny w kwestii ewentualnej odpowiedzialności prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Złamanie konstytucji jest trudne do udowodnienia. Do tej pory nie było takiego mądrego prawnika. Szybciej prezes NBP mógłby się potknąć o inną rzecz, np. potrącić kogoś, przejeżdżając na czerwonym świetle – dodaje ekonomista.
Zdziwiona rozstrzygnięciem TK nie jest również Hanna Gronkiewicz-Waltz, była prezes NBP.
– Należało się tego spodziewać. To jest Trybunał Julii Przyłębskiej i nic innego wydarzyć się nie mogło, bo ten Trybunał nie zrobi nic wbrew woli Prawa i Sprawiedliwości. Jeżeli jednak z oczywistych względów orzeczenia TK nie są uznawane, uważam, że sprawę prezesa NBP trzeba prowadzić dalej. To stanowisko powinno być potraktowane jak polityczne działanie – mówi w rozmowie z money.pl Hanna Gronkiewicz-Waltz.
„Żałosna maskarada w wykonaniu grupy udającej Trybunał Konstytucyjny. Wiadomo, że zrobią wszystko, co im każe Kaczyński, i wiadomo, że ich „wyroki” nie mają żadnego znaczenia. Glapiński zasługuje na Trybunał Stanu” – tak decyzję TK na platformie X skomentował poseł Koalicji Obywatelskiej Dariusz Rosati.
„Ręka rękę myje. Trybunał Julii Przyłębskiej próbuje ochronić prezesa Glapińskiego przed odpowiedzialnością konstytucyjną. Ten rozpaczliwy ruch nic nie da – prezes Glapiński zostanie rozliczony ze swoich działań” – napisał ekonomista, poseł Trzeciej Drogi Ryszard Petru.
TK zajął stanowisko w sprawie szefa NBP
W składzie orzekającym w sprawie wniosku posłów PiS znaleźli się prezes TK Julia Przyłębska oraz sędziowie Krystyna Pawłowicz, Zbigniew Jędrzejewski, Bartłomiej Sochański i Bogdan Święczkowski. Sędzią sprawozdawcą była Krystyna Pawłowicz.
– Uprawnienia komisji odpowiedzialności konstytucyjnej dalece wykraczają poza uprawnienia Sejmu przewidziane w polskiej konstytucji – powiedziała uzasadniając wtorkowe orzeczenie sędzia TK Krystyna Pawłowicz. Jak dodała sędzia Pawłowicz w związku z tym wszelkie postępowania prowadzone na podstawie przepisów uznanych z niekonstytucyjne „tracą podstawę prawną”.
Wniosek o Trybunał Stanu dla prezesa NBP
W marcu grupa posłów koalicji rządowej złożyła w Sejmie wstępny wniosek o postawienie prezesa NBP Adama Glapińskiego przed Trybunałem Stanu.
Zawiera on osiem zarzutów. Glapińskiemu zarzuca się m.in., że w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw, m.in. poprzez pośrednie finansowanie deficytu budżetowego w ramach skupu aktywów w latach 2020-2021 bez „należytego upoważnienia” od Rady Polityki Pieniężnej i poprzez uchybienie nakazowi apolityczności prezesa NBP.
Autorzy wniosku uważają też, że prezes NBP wprowadził w błąd ministra finansów przy opracowywaniu projektu ustawy budżetowej na 2024 r. poprzez „bezpodstawne udzielenie pisemnej informacji o prognozowanej wpłacie do budżetu z zysku Narodowego Banku Polskiego za 2023 r. w wysokości 6 mld zł”. Podkreślili, że według danych i prognoz z tamtego dnia NBP miał ponieść stratę w wysokości co najmniej 17 mld zł.
Aby postawić przed Trybunałem Stanu szefa NBP najpierw musi zostać zgłoszony wniosek do marszałka Sejmu przez grupę 115 posłów. I tak też się stało. Marszałek wysyła pismo do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. A ta wszczyna postępowanie.
Samo postawienie przed Trybunałem Stanu musi być już poparte większością bezwzględną (więcej posłów jest za niż przeciw i wstrzymujących się). I to dokładnie ten przepis zakwestionował już Trybunał Konstytucyjny pod przewodnictwem Julii Przyłębskiej, który uznał w styczniu za niezgodne z ustawą zasadniczą przepisy o Trybunale Stanu. Sugerował, że ta większość powinna dotyczyć 3/5 Sejmu, czyli 267 posłów. A tylu szabel w parlamencie Donald Tusk nie posiada.