Rakieta Elona Musk powracająca z kosmosu na miejsce startu zrobiła większe wrażenie niż prezentacja robotaksówek. Z tego powodu spadły notowania Tesli. Nie wszystkim inwestorom podoba się także bardzo emocjonalne zaangażowanie multimiliardera w kampanię wyborczą Donalda Trumpa.
/Riccardo Milani / Hans Lucas /AFP
- Musk już dawno obiecywał inwestorom, że pojazdy autonomiczne staną się kolejnym motorem dynamicznego wzrostu Tesli. Na razie jednak nie przedstawił wiarygodnego planu osiągnięcia tego celu
- Multimiliarder zapewnia, że w przyszłym roku pierwsze produkowane przez niego samochody autonomiczne będą jeździć bez nadzoru kierowcy po Kalifornii i Teksasie
- Teraz za akcję Tesli płaci się około 220 dolarów. Na rynku można spotkać prognozy z wycenami wahającymi się od 130 do 310 dolarów
Reklama
W globalnym biznesie nie ma bardziej wielowymiarowej i kontrowersyjnej postaci niż Elon Musk. W ostatnich dniach świat mówił o nim, gdy gigantyczna rakieta wylądowała w wielkich, metalowych szczypcach Mechazilli. W ten sposób należąca do multimiliardera firma SpaceX skutecznie przetestowała możliwość powrotu rakiety Starship na miejsce startu.
Niemal w tym samym czasie komentowano firmowaną przez Teslę prezentację samochodów autonomicznych (robotaxi) oraz imprezę towarzyską, w której wzięło udział kilkadziesiąt robotów humanoidalnych (Optimus) obsługujących gości. Jednak premiera robotaksówek rozczarowała większość obserwatorów. Głównie dlatego tylko w ciągu jednej sesji giełdowej (w piątek 11 października) akcje Tesli potaniały o 9 proc.
Musk mało konkretny
Nie ulega wątpliwości, że „namówienie” ogromnej rakiety pędzącej z kosmosu z prędkością 1600 km/h, by wróciła na Ziemię dokładnie w miejsce startu, to wielki sukces. Firma SpaceX przeprowadziła już pięć lotów testowych pojazdu Starship. Teraz mogła się dodatkowo pochwalić, że „zrobiła kolejny krok w kierunku pełnej i szybkiej możliwości ponownego użycia rakiety”.
Dużo mniejsze wrażenie na obserwatorach zrobiła impreza „We, Robot” zorganizowana przez Teslę pod koniec zeszłego tygodnia w celu zaprezentowania prototypowych autonomicznych robotaksówek. Krytycy wytknęli dyrektorowi generalnemu firmy brak konkretów. Musk już dawno obiecywał inwestorom, że pojazdy autonomiczne staną się kolejnym motorem dynamicznego wzrostu Tesli, jednak nadal nie jest w tej sprawie przekonywający.
Analitycy z Morgan Stanley dodają, że multimiliarder podczas prezentacji nie przedstawił Tesli także jako firmy rozwijającej sztuczną inteligencję. Nie podał żadnych szczegółów dotyczących ulepszeń systemu autonomicznego sterowania (FSD) ani potencjalnego udziału w pracach projektowych jego nowej spółki xAI.
Zaprezentowany przez Muska Cybercab jest dwuosobowym pojazdem pozbawionym kierownicy i pedałów, który w pełni autonomicznie ma zabierać pasażerów we wskazane miejsce. Szef Tesli mówił, że produkcja aut rozpocznie się „zapewne w 2026 roku”, a jedną sztukę będzie można nabyć za mniej niż 30 tysięcy dolarów. Zachęcał też gorąco firmy operujące w aplikacjach Uber i Lyft do zakupu całych flot robotaksówek.
Musk pokazał także autonomicznego Robovana, czyli elektryczny pojazd w stylu art deco mogący przewozić do 20 osób, ewentualnie towary. Multimliarder zapewniał, że już od przyszłego roku produkowane przez niego samochody autonomiczne (tesla model 3 i tesla model Y) będą jeździć bez nadzoru kierowcy po Kalifornii i Teksasie.
Niepewna przyszłość Tesli
Przed prezentacją „We, Robot” jedna akcja Tesli kosztowała ponad 240 dolarów. Teraz cena lokuje się poniżej 220 dolarów. Warto zaznaczyć, że gdy 11 października spółka Muska taniała o 9 proc., to akcje Ubera i Lyfta podrożały o około 10 proc.
Tesla ciągle ma wysoką kapitalizację rynkową przekraczającą 700 miliardów dolarów, co odzwierciedla jej dominującą pozycję na rynku pojazdów elektrycznych. Wyśrubowany jest także wskaźnik P/E (cena/zysk) firmy wynoszący 56. Jego wysokość to wyraz kredytu zaufania inwestorów do spółki, która kiedyś powinna podbić rynek pojazdami autonomicznymi. Na początku tego tygodnia analitycy firmy Mizuho Securities uznali za obiecujące efekty prezentacji „We, Robot” i utrzymali neutralne stanowisko wobec Tesli z niezmienioną ceną docelową 230 dolarów.
Dużo bardziej surowo firma multimiliardera została ostatnio oceniana przez JPMorgan. Wielki bank inwestycyjny przewiduje znaczny spadek notowań spółki Elona Muska w nadchodzącym roku. JPMorgan cenę docelową Tesli w 2025 roku widzi na poziomie 130 dolarów. Analityk banku Ryan Brinkman jest zdania, że 130 dolarów to i tak hojna wycena dla producenta samochodów. Podkreśla, że giełdowy kurs Tesli staje się coraz trudniejszy do uzasadnienia, jeśli bierze się pod uwagę stagnację wzrostu działalności motoryzacyjnej firmy i niższe zyski oraz przepływy pieniężne w porównaniu z konkurencją.
„Wysoko wyceniamy Teslę jako najcenniejszego producenta samochodów na świecie. Nawet przy cenie 130 dolarów za akcję mielibyśmy kapitalizację rynkową na poziomie około 400 miliardów dolarów, podczas gdy dla Toyoty wynosi ona 290 miliardów” – napisał Brinkman.
Do tej pory Tesla dostarczyła 1,29 miliona pojazdów w 2024 roku, ale aby przekroczyć całkowitą liczbę dostaw za 2023 rok wynoszącą 1,81 miliona, firma musiałaby skierować na rynek 520 tysięcy pojazdów w ostatnim kwartale, a to – zdaniem wielu komentatorów – jest niemożliwe. „Słabszy trend spowoduje, że Tesla po raz pierwszy w historii nie zwiększy rocznych wolumenów dostaw. Może to podważyć narrację o długoterminowym wzroście firmy i skłonić inwestorów do zwrócenia większej uwagi na rosnącą różnicę między fundamentami Tesli a jej wysoką wyceną” – czytamy w analizie Ryana Brinkmana.
Trudny rynek europejski
To, co niepokoi jednych analityków, zachęca innych. Nie brak opinii, że w ciężkich czasach dla branży motoryzacyjnej, wynik dostaw pojazdów Tesli w samym trzecim kwartale tego roku był dobry. Klientom dostarczono 463 tysiące aut. Stanowi to wzrost o 6,5 proc. w skali rok do roku, czyli minimalnie więcej niż zakładali analitycy.
Poprawa sprzedaży może wydawać się niespodziewana dla tych, którzy śledzą wyniki Tesli w Europie. O ile w zeszłym roku model Y został najlepiej sprzedającym się autem zarówno na całym świecie, jak i na Starym Kontynencie, o tyle teraz spadł w klasyfikacji. W Europie przegrywa np. z dacią sandero. Za dobre wyniki Tesli odpowiada głównie rynek amerykański, podczas gdy Europa i Chiny zaniżają statystyki. Opierając się na dobrych danych o globalnej sprzedaży analitycy Piper Sandler podtrzymują cenę docelową dla Tesli na poziomie 310 dolarów.
Optymistą względem spółki Elona Muska jest także Adam Jonas z Morgan Stanley. Jego ceną docelową również jest 310 dolarów. Jonas uważa, że Tesla może podnieść swoją wycenę poprzez zwiększenie dywersyfikacji rynkowej. Jego zdaniem, nie jest wykluczone pojawienie się firmy Muska w branży telekomunikacyjnej, a nawet lotniczej. Wtedy Tesla byłaby znana nie tylko z produkcji samochodów, ale także telefonów bądź dronów.
Upolityczniony multimiliarder
Elon Musk od dawna jest najbogatszym człowiekiem świata. Otwiera listę publikowaną przez Bloomberga. Jego majątek osobisty jest szacowany na około 240 miliardów dolarów. Dosyć blisko za nim lokują się w rankingu Jeff Bezos i Mark Zuckerberg, z których każdy ma 210 miliardów.
Niektórzy komentatorzy i analitycy uważają, że biznesowe sukcesy Elona Muska byłyby większe, gdyby nie jego bardzo emocjonalne zaangażowanie polityczne, zniechęcające wielu potencjalnych inwestorów. W wyborach prezydenckich właściciel Tesli otwarcie popiera Donalda Trumpa, był nawet mówcą na wiecu kandydata Republikanów.
Muskowi, który jest właścicielem jednego z najważniejszych dla polityki na całym świecie serwisu X (dawniej Twitter), wypomina się, że osobiście podaje dalej deepfake’i, fotomontaże i wytworzone przez sztuczną inteligencję wiadomości wprowadzające odbiorców w błąd. Z raportu NBC News opublikowanego pod koniec września wynika, że multimiliarder co najmniej 60 razy rozpowszechniał treści przygotowane przez rosyjską propagandę. Chodzi o materiały podsuwane przez konta powiązane z firmą Tenet Media, którą Departament Sprawiedliwości USA oskarżył o ingerowanie w amerykańskie wybory prezydenckie na zlecenie rosyjskiego koncernu medialnego RT (dawniej Russia Today).
W następstwie tego oskarżenia kolejne serwisy – w tym YouTube – zaczęły blokować kanały związane z Tenet Media i usuwać przygotowane przez nie treści. Niektórzy komentatorzy uszczypliwie zauważają, że Rosjanie nie muszą się martwić zdemaskowaniem firmy Tenet Media, gdyż szerzeniem teorii spiskowych z powodzeniem zajmuje się teraz Elon Musk.
Jacek Brzeski