Turcja mierzy się z kryzysem gospodarczym, który przybrał na sile po wygraniu wyborów prezydenckich przez Recepa Tayyipa Erdoğana. Dlatego rządzący „uciekają się do permanentnego manipulowania nastrojami społecznymi” – czytamy w komentarzu Ośrodka Studiów Wschodnich.
Turcja ma spory problem z gospodarką. Dlatego Recep Tayyip Erdoğan prowadzi do polaryzacji społeczeństwa (Photo by Aytac Unal/Anadolu Agency via Getty Images) (GETTY, Anadolu Agency)
Erdoğan sprawuje urząd od sierpnia 2014 r. Wiosną tego roku wygrał w drugiej turze wyborów prezydenckich. Razem z nim po zwycięstwo w wyborach parlamentarnych sięgnęła Partia Sprawiedliwości i Rozwoju (AKP). Zdaniem analityków OSW Zuzanny Krzyżanowskiej i Adama Michalskiego to „konserwuje dotychczasowy porządek polityczny i społeczny w Turcji”.
To oznacza, że polityczni konkurenci zostali w tyle i głównym zadaniem przed gabinetem Erdoğana jest walka z kryzysem gospodarczym, który rozpędził się na dobre. Tuż po ogłoszeniu wyników wyborów kurs dolara przekroczył historyczną granicę 20 lir. Obecnie za jednego dolara trzeba już zapłacić prawie 27 lir (kurs z 13 września).
Wskaźnik inflacji CPI w Turcji w sierpniu wyniósł 58,9 proc., a w lipcu rząd z dnia na dzień podniósł o 200 proc. podatek na paliwa. Celem tych zabiegów jest podreperowanie kondycji budżetu.
Wygląda na to, że prezydent Turcji przed majowymi wyborami zagrał va banque. Sztuczne stabilizowanie kursu liry doprowadziło do zupełnego drenażu rezerw walutowych, a rozdawnictwo poważnie nadszarpnęło kondycję finansów publicznych – mówił dla money.pl Bartosz Sawicki, analityk Cinkciarz.pl.
Rząd walczy z kryzysem, więc polaryzuje społeczeństwo
„Ze względu na to, że rządzący nie mogą skutecznie rozwiązać problemów strukturalnych kraju, uciekają się oni do permanentnego manipulowania nastrojami społecznymi poprzez celowe podgrzewanie tematów polaryzujących społeczeństwo, w tym związanych z kwestiami tożsamościowymi, takimi jak miejsce religii w życiu publicznym czy tradycyjny model rodziny” – czytamy w analizie OSW.
Władza atakuje opozycję, mniejszości etniczne, społeczność LGBT oraz dziennikarzy. Kwestie światopoglądowe, obok gospodarki i migracji, będą stanowiły oś kampanii przed wyborami lokalnymi, zaplanowanymi na marzec 2024 r.
Polaryzacja społeczeństwa ma służyć jednemu celowi – odwracać uwagę od prób przezwyciężenia kryzysu gospodarczego, który wymaga „kosztownego społecznie powrotu do ortodoksyjnej polityki monetarnej, a także zwiększania podatków i aktywnego poszukiwania inwestycji zagranicznych”. Erdoğan w swoich atakach na przeciwników może jeszcze zaostrzyć kurs.
Gwałtowny wzrost stóp procentowych
Deprecjacja liry oraz utrzymująca się bardzo wysoka inflacja wpływają na codzienne życie obywateli, w szczególności na klasy niższą i średnią.
„To przekłada się na dynamiczny wzrost cen, za którym nie nadążają wynagrodzenia i waloryzacja świadczeń. Minimalna płaca, w czerwcu podniesiona do ponad 13 tys. lir brutto, jest niemal trzykrotnie niższa od wskaźnika granicy ubóstwa dla czteroosobowego gospodarstwa domowego, który oszacowano na 39,7 tys. lir” – czytamy w analizie OSW.
Jak rząd w Stambule walczy z kryzysem? Przede wszystkim upolityczniony bank centralny trzykrotnie podniósł stopy procentowe (z 8,5 do 25 proc.). Jednak jeszcze w lutym, czyli przed wyborami, zostały obniżone o 50 pb. do wspomnianego poziomu 8,5 proc. W styczniu inflacja przekraczała 57 proc.
Także Rada Polityki Pieniężnej w Polsce zadecydowała o cięciu stóp procentowych o 0,75 p.p.tuż przed wyborami. Eksperci podkreślali, że jest to „mocny prezent przed wyborami”. Ponadto prof. Joanna Tyrowicz, członkini RPP na antenie TOK FM dodała, że obniżka stóp procentowych będzie sprzyjać wysokiej inflacji.
Erdoğan decyduje
Dodatkowo gabinet nowego ministra finansów Mehmeta Şimşeka zadecydował o podniesieniu różnych podatków, w tym VAT z 18 na 20 proc. Zwiększono też akcyzę na paliwo i gaz. Eksperci OSW podkreślają, że za wszystkie sznurki pociąga jednak Erdoğan. To od decyzji prezydenta uzależnione są m.in. kwestie polityki finansowej.
Sytuacja gospodarcza pogarsza się. Dlatego ponad 61 proc. młodych Turków (18-25 lat) chce wyjechać z kraju.