Uczelnie, które nie ewoluują, w przyszłości mogą być narażone na obligatoryjne połączenia lub zamknięcie – oznajmił prof. Dominik Antonowicz z Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu. Wyjaśnił, że epoka prosperity w zakresie finansowania uniwersytetów jest już przeszłością.

Na Uniwersytecie Warszawskim w czwartek zorganizowano konferencję pod tytułem „Rola Innowacji w formowaniu przyszłości edukacji wyższej”. Współorganizatorem tego wydarzenia był Europejski Bank Inwestycyjny (EIB).
Nadal niewystarczające nakłady na naukę
– W bieżącym roku fundusze przeznaczone na wsparcie edukacji wyższej oraz badań są mniejsze w zestawieniu z rokiem poprzednim. (…) Zatem instytucja pokroju Europejskiego Banku Inwestycyjnego jest niezbędna i użyteczna, ponieważ możemy się (od niej – przyp. PAP) dowiedzieć, jak kierować, jak pozyskać kredyt, jak wspierać nasze instytucje i jak przygotować program spłaty tych środków pieniężnych – mówił rektor UW prof. Alojzy Nowak w trakcie rozpoczęcia konferencji.
Dyrektor Departamentu Kredytowania Sektora Publicznego EIB Gilles Badot podkreślił, że sektor edukacji jest niezmiernie istotny dla Unii Europejskiej. – Dzięki niemu wspólny rynek europejski staje się jeszcze bardziej konkurencyjny w ujęciu długoterminowym (…). Edukacja i szkolenia pozostają więc jednymi z najbardziej efektywnych instrumentów popierających rozwój osobisty, integrację społeczną oraz konkurencyjność – argumentował.
Dr hab. Dominik Antonowicz, kierownik Katedry Badań nad Nauką i Szkolnictwem Wyższym Uniwersytetu Mikołaja Kopernika (UMK) w Toruniu, profesor uczelniany, zaprezentował perspektywy rozwoju edukacji wyższej na nadchodzące dekady. Wspomniał m.in. o tym, jak będzie się zmieniać społeczność osób kształcących się na uczelniach (coraz więcej będzie osób w starszym wieku) oraz formy kształcenia (z pięcioletnich studiów magisterskich i modeli 3+2 lata w stronę coraz krótszych, modułowych segmentów). Przypomniał, że obecnie uniwersytety mierzą się z fenomenem drop-outu, czyli rezygnacji ze studiów.
Zwrócił uwagę na obniżenie się wagi dyplomów – jego zdaniem coraz więcej osób może nie być zainteresowanych ich zdobyciem. Zatem, według prof. Antonowicza, może się pojawić nowa funkcja uczelni jako podmiotów potwierdzających wiedzę i kompetencje uzyskane w innych miejscach – na przykład w miejscach pracy.
Ocenił, że w bliskiej przyszłości z powodu coraz bardziej uszczelnianych granic i ograniczeń dla obcokrajowców na europejskich, w tym polskich uczelniach będzie malała liczba studentów spoza UE. To znacząco odbije się na budżecie uczelni np. medycznych, które często przyjmują osoby z zagranicy na studia odpłatne.
Uczelnie będą zawierać sojusze?
Według socjologa jednym z wyjść może być kreowanie europejskich sojuszy uczelni. – Poszukiwanie strategicznych kooperacji jest krokiem uprzedzającym to, co dzieje się w polityce wizowej. Ale też uczelnie, które napotykają trudności rekrutacyjne, mogą poszukiwać silniejszych partnerów, od których mogą czerpać wiedzę – tłumaczył prof. Antonowicz.
W jego opinii formy i zakres edukacji wyższej oraz metody jej finansowania ulegną zmianie również pod wpływem oczekiwań studentów albo pod naciskiem podmiotów komercyjnych. Finansowanie uczelni ze środków publicznych przekształci się z „budżetowego” na „przedmiotowe”, to znaczy konkretne kwoty będą dedykowane konkretnym inicjatywom, stworzonym z myślą o jasno określonych celach – takich jak obecne programy Inicjatywa Doskonałości – Uczelnia Badawcza, Międzynarodowe Agendy Badawcze albo Regionalna Inicjatywa Doskonałości.
Badacz dodał: – Trudno zakładać, obserwując trendy europejskie, że wzrośnie bezwarunkowe dofinansowanie uniwersytetów. Uważam, że okres pomyślności finansowej uniwersytetów jest już za nami w Europie, a to powoduje konkretne napięcia i wyzwania strukturalne.
Trzy scenariusze
Przedstawił trzy prawdopodobne scenariusze rozwoju sektora edukacji wyższej i nauki: „dobry, zły i brzydki”. Pierwszy zakłada, że uczelnie będą w stanie oddolnie się modernizować i przekonać rząd, że dopasują się m.in. do nowych oczekiwań społecznych i ekonomicznych. W drugim, niekorzystnym wariancie finansowanie uczelni utrzyma się na stabilnym, lecz niskim pułapie, a jednostki edukacji wyższej będą zmagać się z ciągłym niedostatkiem funduszy, niezdolne do przyciągania talentów i radzenia sobie z następnymi kryzysami.
W „brzydkim”, czyli najgorszym zarysie przyszłości pojawią się alternatywy dla tradycyjnych uczelni – instytucje, które będą sprawniej przyciągać studentów, lepiej ich edukować i prowadzić bardziej intrygujące badania. A to poskutkuje obligatoryjnymi połączeniami jednostek edukacji wyższej lub ich likwidacją.
– Uczelnie, które się nie adaptują (…) mogą paść ofiarą tego trendu – skonkludował prof. Dominik Antonowicz.
(PAP)
abu/ bar/



