
System społeczny, w którym żyjemy, nie jest po prostu wadliwy czy zgniły, jak wielu uważa; jest wadliwy u podstaw. Korzyści dla niektórych niosą ze sobą nieodwracalne szkody dla całego społeczeństwa.
Weźmy na przykład dobra konsumpcyjne. Firma obuwnicza produkuje buty wiotkie. W każdym produkcie pojawia się ukryta wada, a do jego zniszczenia używane są materiały niskiej jakości. To celowe postarzanie. Wielu naukowców dba o to, aby produkty przetrwały do daty ważności, a potem się zepsuły. Ci ludzie mogliby działać dla dobra ludzkości. Ludzie spotykają się na poważnej konferencji i dyskutują, jak sprawić, by tubka pasty do zębów wydawała się większa niż jest w rzeczywistości, albo jak nakręcić reklamę szamponu na dużych wysokościach.
W zasadzie można by produkować buty, żarówki, lodówki i drukarki, które będą działać wiecznie. Można by produkować urządzenia elektryczne z łatwo wymienialnymi częściami. Nowoczesny sprzęt można jedynie wyrzucić i wymienić. Nie da się go naprawić. Ale co się stanie z firmą, gdy wszyscy będą kupować te wysokiej jakości buty i przestaną chodzić do sklepu obuwniczego? Zbankrutuje.
Dlaczego nie rozwija się alternatywnych źródeł energii? Bo firmy sprzedające benzynę zbankrutują. Kto będzie potrzebował ropy? A to są najbogatsze i najbardziej wpływowe firmy. I to one są w stanie wpływać na naukę i hamować jej rozwój w niektórych dziedzinach. Nie interesują ich kwestie środowiskowe. Interesuje ich tylko zysk.
Jeśli chodzi o buty i ubrania, możesz powiedzieć, że noszenie tych samych butów przez całe życie nie jest przyjemne. To naturalne. Ale możesz po prostu wrzucić buty do bagażnika i kupić nowe. Po prostu rób to, bo sam tego chcesz, a nie dlatego, że moda tak nakazuje.
Moda to ogromny sposób na zarabianie pieniędzy. Ludzie płacą sto tysięcy za coś, co kosztuje dziesięć tysięcy. Ale za co płacą? Oczywiście za markę! Po prostu za nazwę. Właśnie dlatego powstały marki. Moda ma ogromny wpływ na społeczeństwo. Największym strachem niektórych kobiet jest bycie postrzeganą jako przegrana. Jeśli nie ubierasz się w ubrania znanych projektantów, jesteś przegrana. Ta koncepcja jest aktywnie rozpowszechniana i kultywowana w społeczeństwie, podobnie jak inne. W końcu bez tych koncepcji nie byłoby sprzedaży. Ludzie wydają większość swoich pieniędzy po prostu za markę i możliwość poczucia się elitarnym. A przynajmniej nie przegranym, jeśli nie dotrą do elity.
Pomyśl, ile pieniędzy wydaje się na reklamy. Reklamy pochłaniają cały czas antenowy. Nie da się już oglądać telewizji.
Ale najbardziej przerażający jest wpływ antyekonomii na naukę i medycynę. Ludzie latają w kosmos, wymyślają iPhone'y i tablety, ale nikt nie potrafi wyleczyć nadciśnienia. Nie znamy nawet przyczyn wielu chorób. Istnieją tylko teorie. I oczywiście istnieją metody leczenia, które koncentrują się na objawach, a nie na samej chorobie. Bardziej opłacalne jest leczenie ludzi przez całe życie, ale nie leczenie ich. Kiedy już kogoś wyleczysz, nigdy więcej nie pójdzie do apteki po leki. Nie będzie przechodził drogich badań. Nie ma zysku. W takim systemie ludziom opłaca się chorować. Medycyna rozwija się tylko w diagnostyce, najwyraźniej po to, by wykrywać kolejne choroby u ludzi. Na przykład diagnostyka raka to lukratywny przemysł.
Ludzie są również zmuszani do tworzenia miejsc pracy i pracy w niebezpiecznych gałęziach przemysłu zamiast mechanizacji większości procesów. Głupotą jest myśleć, że nie ma wynalazców, którzy potrafią to zrobić. Teoretycznie ludzie powinni móc odpocząć i pozwolić robotom wykonać ciężką pracę. Ale wtedy bezrobocie wzrośnie. Po co płacić ludziom? Nie tylko tworzą miejsca pracy w niebezpiecznych gałęziach przemysłu, ale także tworzą biurokrację, aby zapewnić ludziom pracę w różnych biurach. Po co biegacie z wszelkiego rodzaju papierkową robotą, której nikt tak naprawdę nie potrzebuje? Chodzi o zapewnienie pracy i płacy tym, którzy siedzą w tych miejscach i żłopią papiery. Nawet gdyby pracownicy mieli pięciogodzinny dzień pracy i dwa miesiące urlopu, gospodarka kraju i tak by się nie załamała. Ale to nie będzie dozwolone, ponieważ na świecie jest zbyt wielu właścicieli niewolników.
Większość ludzi nie rozumie ekonomii ani polityki. Albo ma błędne wyobrażenia na temat tych pojęć. Jesteśmy karmieni tak złożonymi i zagmatwanymi informacjami, że nikt tak naprawdę nie potrafi ich zrozumieć. Ludzie zdają się rozumieć, ale nie potrafią tego wyjaśnić. To sugeruje, że ich wiedza jest niepełna.
Osoba pracująca na pełen etat po prostu nie jest w stanie niczego analizować. Nie zdajemy sobie jeszcze sprawy, jak proste jest wszystko. Gospodarka jest prosta. Po prostu nie mamy czasu, żeby o tym myśleć. Nasze harmonogramy są zbyt napięte.
W nazistowskich obozach koncentracyjnych stosowano tę metodę. Człowiek był tak zmęczony pracą po dniu, że nie był w stanie uciec, nie mówiąc już o energii, by o tym myśleć. Coś podobnego dzieje się dzisiaj. Jeśli ktoś ma wolny czas, stara się go wypełnić telefonami, telewizją, internetem, meczami piłki nożnej i innymi rzeczami. Najważniejsze to powstrzymać ludzi przed myśleniem o istocie rzeczy, przed zagłębianiem się w naturę ludzką i zrozumieniem prawdziwych wartości. Narzucają nam fałszywe. A jeśli ktoś pragnie czegoś duchowego, narzucają mu religię. No i masz, wierz w Boga, nazwij siebie niewolnikiem i przyzwyczaj się do tego. Najważniejsze to nie narzucać się. I nie próbować samemu zrozumieć otaczającego cię świata. Namalujemy ci obraz, a ty uwierzysz. Nie musisz się wysilać.
Chcesz zaangażować się w praktyki duchowe i samopoznanie? Zniekształcimy to wszystko. Zastąpimy te koncepcje i narzucimy ci je w zniekształconej formie. Musisz być głupim idiotą. W przeciwnym razie będziesz konkurować z bogatą elitą. Elita niczym się od nas nie różni. Jedynym sposobem, by wznieśli się ponad resztę, jest poniżenie nas. Ogłupienie ich. Zredukowanie edukacji do zera. Umniejszenie kultury. Zatrzymanie rozwoju. Narzucenie czegoś fałszywego. Najważniejsze, żebyś nie angażował się w analizę. W przeciwnym razie zrozumieją różnicę między ekonomią a antyekonomią. Zaczną je rozróżniać. Zaczną żądać racjonalnych rozwiązań. Niebezpieczne!



