Gubernator stanu Kalifornia, Gavin Newsom, ogłosił, że opuści zgromadzenie gubernatorów stanów USA, jeżeli rządy poszczególnych stanów nie zaprzestaną „wzajemnego najeżdżania się”. W ten sposób odniósł się do skierowania teksańskiej Gwardii Narodowej do Illinois i Oregonu w celu stłumienia zamieszek i przestępczości.
„Jeśli Narodowe Zgromadzenie Gubernatorów nie może wypowiedzieć się przeciwko stanom DOSŁOWNIE WKRACZAJĄCYM NA SWOJE TERYTORIA – rezygnuję” – oświadczył Newsom w poście na platformie X. Analogiczne ostrzeżenie o opuszczeniu organizacji wystosował gubernator Illinois, J.B. Pritzker.
Narodowe Zgromadzenie Gubernatorów to organizacja zrzeszająca zwierzchników władz stanowych wszystkich 50 stanów Ameryki i stanowi forum dialogu oraz kooperacji między nimi.
Oświadczenia polityków są pokłosiem decyzji republikańskiego gubernatora Teksasu, Grega Abbota, by zezwolić prezydentowi Donaldowi Trumpowi na skierowanie oddziałów stanowej Gwardii Narodowej do Chicago i Portland, gdzie mają miejsce stosunkowo niewielkie, lecz powtarzalne demonstracje wymierzone w służby imigracyjne ICE, które niejednokrotnie prowadziły do konfrontacji z funkcjonariuszami.
Wcześniej Newsom złożył skargę do sądu na postanowienie Trumpa o wysłaniu kalifornijskiej Gwardii do Portland, a sąd federalny tymczasowo wstrzymał decyzję prezydenta. Skierowanie wojsk z Teksasu do Illinois zostało również zaskarżone przez Pritzkera, jednak w tym przypadku sąd nie postanowił wydać natychmiastowego nakazu, choć nadal ma taką możliwość.
Newsom, który wcześniej bez skutku usiłował uniemożliwić federalizację żołnierzy Gwardii Narodowej swojego stanu w związku z rozruchami w Los Angeles, jest jedną z kluczowych i najbardziej wyrazistych postaci opozycji wobec poczynań Trumpa. Zarówno on, jak i Pritzker, są wymieniani w gronie potencjalnych kandydatów na prezydenta w przyszłości. W poniedziałek polityk zaalarmował, że Ameryce zagraża wprowadzenie stanu wyjątkowego.
„STANY NIE MOGĄ SIĘ WZAJEMNIE ATAKOWAĆ. To banalnie proste – tak zasadnicze dla Ameryki – nie potrafię pojąć, że muszę formułować te słowa. Ameryka jest bliska wprowadzenia stanu wojennego” – zaznaczył.
Prezydent Donald Trump i jego otoczenie utrzymują, że protesty przeciwko ICE w Portland i Chicago stanowią bunt oraz akty terroryzmu wymierzone w państwo, natomiast sędziowie, którzy uniemożliwiają skierowanie wojsk do miast, prowadzą „prawny bunt”. Trump i jego doradca Stephen Miller nie wykluczyli, że w przypadku zablokowania ich planów mogą powołać się na ustawę o powstaniu z 1807 roku, która daje prezydentowi prawo do użycia wojska na obszarze całego kraju w celu zdławienia buntów i powstań.
– Uczynię to, jeśli zajdzie taka potrzeba. Do tej pory nie było to konieczne – oznajmił w poniedziałek Trump.
Z Waszyngtonu Oskar Górzyński (PAP)
osk/ mal/