Zwolnienia w Poczcie Polskiej. Związkowcy: nastroje w firmie są bardzo złe

Zapowiedź zwolnień grupowych w Poczcie Polskiej była zaskoczeniem dla jej pracowników. Według przedstawicieli załogi panująca w spółce atmosfera jest obecnie ciężka. Zatrudnieni obawiają się nie tylko tego, że mogą zostać bez pracy, ale też przeciążenia obowiązkami po odejściu tak dużej liczby kolegów.

Zwolnienia W Poczcie Polskiej Zwiazkowcy Nastroje W Firmie Sa Bardzo Zle 49fb93a, NEWSFIN

fot. Andrzej Hulimka / / Forum

Zarząd Poczty Polskiej podjął 7 stycznia br. uchwałę w sprawie zamiaru przeprowadzenia Programu Dobrowolnych Odejść. Zapowiedziano jednak, że jeśli nie zechce skorzystać z niego wystarczająco duża liczba osób, wówczas rozpoczną się zwolnienia grupowe. Do końca kwietnia spółka zamierza rozstać się z 8,5 tys. pracowników.

Właśnie miał rozpocząć się proces konsultacji w tej sprawie ze stroną społeczną. Jednak spotkanie ze związkowcami zaplanowano dopiero na 20 stycznia br.

Nastroje są bardzo złe

Jak powiedział Bankier.pl Robert Czyż, przewodniczący Związku Zawodowego Pracowników Poczty, nastroje w firmie są w tej chwili bardzo złe.

– Uważamy, że ta skala zwolnień pracowników nijak się ma do realizowanych przez nas zadań – twierdzi Robert Czyż. – Obawiamy się, że nie podołamy wysokim standardom jakościowym w tak okrojonym składzie. Nie bardzo widzimy, aby była tu możliwość zwolnienia ponad 8 tys. osób. Na pewno nie ma aż tylu pracowników w administracji. To są jakieś przesadzone dane. Dlatego spodziewamy się, że sięgnie to też do działu eksploatacji. Prezes spółki mówił już o tym, że mogą być takie przypadki m.in. na węzłach ekspedycyjno – rozdzielczych. Na razie nie mamy szczegółowych informacji, w jakich grupach te zwolnienia mają się odbyć. Czekamy na informacje, kogo to dotknie. Zawiadomienie, które dostaliśmy, obejmuje 59 tys. osób, czyli wszystkie grupy zawodowe. Zatem każdy może się spodziewać zwolnienia.

Przesyłki będą docierać później

Według Roberta Czyża również formalnie wydłużone terminy doręczeń mogą spowodować, że pracę stracą też listonosze, których już nie będzie potrzeba tylu, co obecnie.

– Przesyłka priorytetowa już nie będzie docierała następnego dnia po nadaniu, ale trzy dni później. Natomiast przesyłka ekonomiczna zamiast w trzy dni po wysłaniu, będzie doręczana nawet pięć dni po nim – tłumaczy przedstawiciel Związku Zawodowego Pracowników Poczty.

Wiele wskazuje więc na to, że zwolnieniami mogą być objęci również pracownicy okienkowi, kierowcy oraz osoby zatrudnione w sortowni. Choć nie spowoduje to zamykania placówek, to może wpłynąć na skrócenie czasu ich pracy do około 6 godzin, bo do tego obligują Pocztę Polską obowiązujące przepisy. Według związkowców placówki pocztowe mogą być też zamykane w soboty, co będzie generowało mniejsze przychody dla firmy, a zatem pogarszało jej sytuację finansową.

Dobrowolne odejścia nie dla każdego?

O dużym zredukowaniu zatrudnienia była mowa już w ubiegłym roku, jednak związkowcy są zaskoczeni tym, że nie będą to wyłącznie dobrowolne odejścia, jak wówczas zapowiadano, ale również zwolnienia grupowe. W dodatku, choć POD jest kierowany do wszystkich pracowników, nie mogą oni zgłaszać się indywidualnie, ale mają być wskazywani i będzie im proponowane skorzystanie z tego programu.

– Jest do tego dużo chętnych osób. Pytanie tylko, czy rzeczywiście będą to dobrowolne odejścia, czy raczej będą miały do nich prawo wybrane osoby. O tym dopiero będziemy rozmawiać z pracodawcą – twierdzi Robert Czyż.

Związkowcy obawiają się jednak, że pracownicy, którzy zostaną wytypowani do dobrowolnych odejść i z nich nie skorzystają, zostaną automatycznie wpisani na listę do zwolnień grupowych.

Robert Czyż nie chciał jednak zdradzić, jakie propozycje wysunie strona związkowa wobec pracodawców.

– Nasi prawnicy pracują obecnie nad taką kontrofertą i w piątek będziemy gotowi, żeby ją upublicznić. Na pewno chcemy dążyć do maksymalnego ograniczenia programu zwolnień – dodaje związkowiec.

Wyjątkowo kosztowny program

Z kolei Marcin Gallo, zastępca przewodniczącego OM NSZZ Solidarność Pracowników Poczty Polskiej, w programie Wieczór WTK, powiedział, że Program Dobrowolnych Odejść, z którego w zeszłym roku skorzystało ponad 900 pracowników, jest bardzo kosztowny dla spółki, która jest w złej sytuacji finansowej.

– Do tego finansowanie go z własnych środków powoduje napięcia wewnątrz firmy – twierdzi Marcin Gallo. – Warto zwrócić uwagę, że nawet jeśli pracownik odejdzie ze spółki, to przez kolejne 9 miesięcy nadal będzie w systemie wynagradzania i będzie dla niej obciążeniem. Poza tym, redukcja ponad 8 tys. osób spowoduje, że pozostali zatrudnieni będą mieli więcej pracy za tę sama płacę. Tymczasem ich wynagrodzenie już teraz jest poniżej minimalnej krajowej i jest wyrównywane premią do tego poziomu. Dlatego my jako związki oceniamy to negatywnie.

Możliwy strajk?

Według Marcina Gallo w skrajnej sytuacji możliwy jest również strajk pracowników Poczty Polskiej

– Jesteśmy po referendum strajkowym, którego wynik pozwala nam go zorganizować – twierdzi przewodniczący Solidarności Pracowników Poczty Polskiej. – 94 proc. pracowników, którzy wzięli w nim udział, jest na to gotowych. Niestety byłoby to z krzywdą dla naszych klientów. Byłby to ostateczny krzyk rozpaczy pracowników, aby zarówno państwo, jak i zarząd spółki zrozumieli, z jakimi problemami muszą się oni borykać.

Jak twierdzi związkowiec obecna sytuacja poczty wynika z 20 lat zaniedbań przez różnego rodzaju rządy.

– To są zmarnowane szanse, choćby na automaty paczkowe, zaniedbanie takiej usługi jak Pocztex, złe decyzje strategiczne i brak inwestycji w cyfryzację przez kolejne zarządy – dodaje Marcin Gallo.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *