„Możecie już ignorować szefów poza godzinami pracy”. Liderzy korporacji wzburzeni: to po prostu głupie i szalone

To po prostu głupie i szalone – tak prawo do bycia "offline" poza godzinami pracy, które zostało zagwarantowane Australijczykom przez przepisy, skomentowali biznesmeni, w tym Kevin O'Leary, gwiazda programu inwestycyjnego "Shark Tank". 

Mozecie Juz Ignorowac Szefoacutew Poza Godzinami Pracy Liderzy Korporacji Wzburzeni To Po Prostu Glupie I Szalone 0a4476f, NEWSFIN

fot. MediaPunch / BACKGRID / /  Backgrid USA / Forum

Pod koniec sierpnia w Australii weszły w życie przepisy, analogiczne do tych obowiązujących już we Francji i Hiszpanii, które wyraźnie precyzują, że pracownik ma prawo do "wyłączenia się", a co za tym idzie niesprawdzania i nieodpowiadania na służbowe telefony, e-maile czy wiadomości na komunikatorach poza godzinami pracy. Dotyczy to nie tylko prób kontaktu nawiązywanych bezpośrednio przez pracodawcę, ale i osoby trzecie. 

Guru Kevin O'Leary, który ocenia plany biznesowe innych, a w część nawet inwestuje, wydawał się wzburzony nowy prawem. Wyraził zaskoczenie, że jego "SMS-y wysyłane przez pracodawcę o godzinie 2 w nocy mogą pozostać nieprzeczytane". Dlaczego?

– Co się stanie, jeśli organizujesz szkolenie w biurze i okazuje się, że jest ono zamknięte? Może masz pilną sprawę i musisz się skontaktować z jedną z zatrudnionych osób w nocy, ale w związku ze sprawą, która ma wpływ na ich pracę? – wyjaśnia. – To bardzo głupie. Kto pisze te przepisy? Dlaczego ktoś wpadł na taki głupi pomysł? – dodaje. 

Zapytany przez dziennikarkę Fox News, co robi, kiedy odkryje, że jego pracownik "wyłączył powiadomienia" lub dźwięk w telefonie, odpowiedział krótko:

W tej samej sekundzie go zwalniam.. 

W praktyce prawo nie zabrania pracodawcom kontaktowania się z pracownikami po godzinach pracy, a bardziej zapewnia ochronę zatrudnionych przed nadmiernymi zakusami ich szefów, którzy wyciągają konsekwencje służbowe wobec tych, którzy nie są dyspozycyjni 24 godziny na dobę. 

281 bezpłatnych nadgodzin na australijskim koncie

– Chodzi o przywrócenie równowagi między życiem prywatnym a zawodowym i dopilnowanie, by ludzie nie marnowali nadgodzin, za które im nie zapłacą, na sprawdzanie kanałów komunikacji – wyjaśniał senator Murray Watt, australijski minister ds. zatrudnienia i stosunków w miejscu pracy.

Przypominał, że gdyby zdarzyła się sytuacja awaryjna, to każdy spodziewałby się, że pracownik zareaguje. Przy ocenie, czy do takiego zdarzenia doszło, będzie brany pod uwagę staż pracownika, jego sytuację osobistą (w tym obowiązku opiekuńcze), powód kontaktu i stopień zakłóceń, jakie on powoduje. Jeśli jest to sprawa "codzienna", pracodawca powinien poczekać do dnia roboczego". 

Kwestia nadgodzin w Australii ciągnie się od pandemicznych lockdownów, kiedy to znaczna część zatrudnionych zaczęła pracować zdalnie, zacierając granice między życiem w pracy i poza nią. Okazało się, że 7 na 10 Australijczyków wykonywało obowiązki zawodowe poza wyznaczonymi godzinami, a znaczna część odczuwała z tego powodu zmęczenie, stres i niepokój. – To z kolei prosta droga do wzrostu liczby chorób psychicznych, wypalenia zawodowego i wypadków w miejscach pracy – argumentował zwolennicy "odłączenia". 

Badania przeprowadzone w 2023 roku wykazały, że średnio Australijczycy mają na koncie 281 godzin niezapłaconych nadgodzin. To oznacza, że na ich konta nie wpłynęła dodatkowa wypłata o równowartości około 7500 dolarów amerykańskich. Zdaniem ekspertów jest to szczególnie niepokojące w momencie, kiedy płace pozostają na historycznie niskich poziomach, a ich wzrost nie nadążą za inflacją i rosnącymi kosztami życia. 

Kevin O'Leary nie jest odosobniony

Lider opozycji Peter Dutton zapowiedział, że uchyli prawo do "pozostania offline", jeśli jego koalicja wygra kolejne wybory w Australii zaplanowane na 2025 rok. Jego zdaniem jest ono bowiem szkodliwe dla relacji między pracodawcami a pracownikami i zagraża produktywności tych drugich. 

Protestuje także Australijska Rada Biznesu, argumentując, że "nowe prawo zagraża utrzymaniu niskiej produktywności w czasie, gdy gospodarka już znajduje się w martwym punkcie" i dodaje, że "przepisy zagrażają konkurencyjności Australii, zwiększając koszty i złożoność wyzwań związanych z prowadzeniem działalności gospodarczej, a to przełoży się na mniejszą liczbę inwestycji, a co za tym idzie – mniejsze możliwości zatrudnienia

opr. aw

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *