Cel: zniwelować wykluczenie komunikacyjne

Cel Zniwelowac Wykluczenie Komunikacyjne 4637e3b, NEWSFIN

Potrzebne są rozwiązania stymulujące rozwój transportu zbiorowego. Przy czym nie oznacza to, że musi on z taką samą częstotliwością docierać w najbardziej odległe tereny – mówili uczestnicy debaty

Foto: rp.pl

Jeremi Jędrzejkowski

Partner debaty: WiseEuropa

Wśród biznesu rośnie świadomość potrzeby minimalizowania wpływu na środowisko. Obejmuje to m.in. projekty mające na celu ograniczanie emisji z transportu. Zdaniem ekspertów inwestycje w bezemisyjny transport pomogłyby zmniejszyć zapotrzebowanie na ropę, zwiększyć bezpieczeństwo kraju i poprawić jakość powietrza.

Dla ludzi…

Diagnozę problemów sektora transportu i wykluczenia komunikacyjnego w wymiarze problemu społecznego, ekonomicznego i klimatycznego stawiali uczestnicy debaty „Wykluczenie transportowe – niedostrzegane zagrożenie dla klimatu”, która odbyła się w redakcji „Rzeczpospolitej” w ramach cyklu „Walka o klimat”. Mowa była także o odbudowie znaczenia transportu publicznego poza miastami oraz „transporcie trzech prędkości”.

Paweł Rydzyński, prezes Stowarzyszenia Ekonomiki Transportu, wyjaśnił, że poprzez wykluczenie komunikacyjne określa się brak lub bardzo słabą ofertę transportu publicznego w rejonie miejsca zamieszkania. A wykluczenie transportowe to sytuacja, w której ktoś w ogóle nie ma dostępu do komunikacji – ani publicznej, ani nie ma samochodu i musi polegać np. na pomocy sąsiadów w tej kwestii.

Wskazał też liczbę 14 mln Polaków, wymienianą m.in. w debacie publicznej w kontekście wykluczenia komunikacyjnego i zagrożenia nim.

– To szacunkowa liczba mieszkańców gmin, które nie organizują transportu publicznego. Ale to nie oznacza, że transportu tam w ogóle nie ma, bo często dostępna jest tam np. kolej, którą organizują samorządy wojewódzkie, czy autobusy komercyjne albo organizowane przez powiat. Mówienie zatem, że 14 mln Polaków jest wykluczonych komunikacyjnie, to jednak duża przesada – mówił Paweł Rydzyński.

Jak dodał, trwają badania, które mają określić skalę zjawiska, ale na ich wyniki jeszcze poczekamy. – Według wstępnych informacji rzeczywista skala wykluczenia jest mniejsza niż wspomniane 14 mln. Nie oznacza to jednak, że problem nie istnieje. W tzw. Polsce B przed każdym domem stoją po trzy–cztery auta. Pytanie, czy to sytuacja dobra, czy też nie ma wyjścia, bo przez brak transportu publicznego nie ma alternatywy dla samochodów – dodał.

Iwona Budych, prezes Stowarzyszenia Wykluczenie Transportowe, zauważyła, że jej organizacja kończy właśnie raport, z którego wynika, że wykluczenie transportowe dotyka jednak kilkunastu milionów Polaków. Dodała, że według danych EUROREG zjawisko to powoduje trudności dla ponad 6 mln Polaków przy realizacji codziennych obowiązków, takich jak dojazd do pracy czy szkoły.

– Wpływa na wykluczenie różnych grup społecznych w innych sferach życia, czy to społecznego, czy edukacyjnego, czy kulturalnego. Najbardziej wykluczonymi grupami są dzieci oraz młodzież ze szkół ponadpodstawowych, a także seniorzy, którzy nie mają samochodu. Brak jakiegokolwiek transportu publicznego w wielu gminach powoduje, że ludzie są niemal „wpychani” do samochodów. Potrzebują ich tylko po to, by dojechać do pracy czy zawieźć dzieci do szkoły lub osobę starszą do lekarza. Bo nie mają alternatywy, tańszej, w postaci choćby sprawnych połączeń autobusowych. To musi się zmienić – uważa Iwona Budych.

Marcin Piasecki z „Rzeczpospolitej” zauważył, że wątpliwa jest przy tym jakość naszej floty samochodowej. Według różnych danych średnia wieku aut w kraju to 15–17 lat. Jakie są skutki takiej sytuacji dla klimatu i środowiska?

Piotr Chrzanowski, starszy analityk think tanku WiseEuropa, stwierdził, że „konsekwencje są ogromne”. – Emisje z transportu są bardzo wysokie i ciągle rosną. Wykluczenie transportowe pogłębia to zjawisko. Potrzebne są rozwiązania pozwalające na zmianę. Polska jest wśród czterech krajów – obok Litwy, Łotwy i Czech – które nie mają podatku uzależnionego od emisji zanieczyszczeń przez samochody – mówił Piotr Chrzanowski. – Takie działania zostały wpisane do Krajowego Planu Odbudowy na końcówkę 2026 r. Zwiększenie dostępności transportu publicznego pozwoli na ograniczenie konieczności korzystania z aut, dzięki czemu ograniczymy emisje. Bez tego będą dalej rosły.

Ekspert przestrzegał przed „transportem trzech prędkości”. – Zmienia się on w różnym tempie w zależności od tego, gdzie mieszkamy. W aglomeracjach mamy szereg rozwiązań i wymogów, które pozwalają na modernizację flot w stronę pojazdów nisko- czy bezemisyjnych. Z drugiej strony są tereny podmiejskie, gdzie nie wszędzie taka nowoczesna komunikacja dojeżdża. Mamy wreszcie trzeci obszar, zupełnie zapomniany. To małe miasta i obszary wiejskie, gdzie aby dostać się do urzędu, pracy czy szkoły, musimy wykorzystywać swój samochód, który często jest właśnie stary i emituje dużo zanieczyszczeń. To rozwarstwienie jest bardzo widoczne – tłumaczył analityk WiseEuropa.

Dodał, że trzeba przy tym pamiętać o kosztach: zapewnienie transportu publicznego „wiąże się z ogromnymi kosztami dla samorządów, które często nie mają tych środków”.

…i klimatu

Andrzej Kassenberg, współzałożyciel Instytutu na rzecz Ekorozwoju, ekspert Koalicji Klimatycznej, zwrócił uwagę na wymiar ekologiczny tematu debaty i konsekwencje braku ochrony klimatu. – Każda wyemitowana tona CO2 to 220 dol. skutków społecznych, które ponosi cały świat. W Polsce transport odpowiada za prawie 20 proc. emisji. Jeśli łącznie emitujemy 400 mln ton CO2eq, to transport odpowiada za niemal 70 mln ton. Emisje te od 2005 r. się podwoiły. Pokazuje to, jaki jest nasz udział w degradacji klimatu – mówił ekspert.

Urszula Stefanowicz, koordynatorka projektów w Polskim Klubie Ekologicznym Okręgu Mazowieckim, ekspertka Koalicji Klimatycznej ds. transportu, podała liczby obrazujące skalę problemu.

– Wyniki badań Międzynarodowej Agencji Energetyki wskazują, że transport odpowiada za ok. 57 proc. światowego popytu na ropę. Z tego sektora pochodzi też ok. jednej czwartej emisji CO2. Warto też zaznaczyć, że w UE ponad 71 proc. emisji transportowych pochodzi z transportu drogowego. On jest więc sednem problemu – wskazała Urszula Stefanowicz. W nawiązaniu do tego, kto jest najbardziej narażony na wykluczenie komunikacyjne, stwierdziła, że są to także kobiety. – Jeżeli w gospodarstwie domowym jest jeden samochód, to zwykle korzysta z niego mężczyzna, np. jeżdżąc do pracy. Kobieta zostaje wtedy bez środka transportu – zwróciła uwagę Urszula Stefanowicz.

W trakcie debaty była też mowa o rozszerzeniu ETS, który funkcjonuje w energetyce i przemyśle, na transport, ale także budynki, zgodnie z zasadą „zanieczyszczający płaci”. Ma to nastąpić w 2027 lub 2028 r.

Piotr Chrzanowski przypomniał, że WiseEuropa w publikacji „Bilet donikąd” opisała bolączki transportu zbiorowego i jego organizacji, za które odpowiada wiele podmiotów na różnym szczeblu, co sprawia, że nie ma odpowiedzialności za jeden spójny system na danym terenie. – Widać to też na poziomie administracji centralnej, gdzie za różne obszary transportu – elektromobilność, przemysł motoryzacyjny, infrastrukturę i sam transport – odpowiada trzech ministrów. Z kolei samorządy, które na swoim terenie organizują transport, mają związane ręce. Nie ma stosownych ustaw, nie ma spójnej strategii rozwoju systemu transportowego, nie ma przymusu dostosowania rozkładów jazdy autobusów i pociągów. Bez tego samorządy nie mogą realizować takich zadań. Potrzebują ułatwień – mówił Piotr Chrzanowski.

Krzysztof Krawiec, pracownik naukowy Politechniki Śląskiej oraz kierownik programu „Zrównoważony transport” w WiseEuropa, stwierdził, że szukając rozwiązania problemu wykluczenia komunikacyjnego, należy patrzeć z różnych stron. Zwrócił uwagę m.in. na nieprzystające do siebie ulgi ustawowe w transporcie kolejowym i autobusowym. Nie ma spójnego systemu wspólnych biletów, który działałby przy przejazdach różnymi środkami transportu. Z takimi problemami stykają się na co dzień mieszkańcy poza aglomeracjami. – W danym kierunku pociąg odchodzi np. co pół godziny, ale na mój bilet miesięczny mogę jechać tylko co trzecim z nich – mówił Krzysztof Krawiec.

– Pamiętajmy także o szerszym obrazie. Rozmawiamy o tym, że jakaś osoba może, czy też nie może, dostać się do pracy czy szkoły. Ale w skali ochrony klimatu jest to ogromny problem związany z brakiem komunikacji zbiorowej, która znacznie zmniejsza konieczność korzystania z transportu indywidualnego, a tym samym mocno przyczynia się do ograniczenia szkodliwych emisji – podsumował ekspert WiseEuropa.

Piotr Chrzanowski

starszy analityk think tanku WiseEuropa

Problem wykluczenia transportowego, który zajmuje coraz więcej miejsca w debacie publicznej i komentowany jest najczęściej z pozycji społecznych, ma również swój wymiar środowiskowy. Z braku innego wyboru mieszkańcy terenów wykluczonych komunikacyjnie zmuszeni są do poruszania się samochodami, które nie spełniają obowiązujących norm emisji.

W kontekście wyzwań związanych ze zmianami klimatu i wynikającej z nich polityki klimatycznej Unii Europejskiej, istnieje ryzyko powstania „systemu transportowego trzech prędkości”: dążących do neutralności klimatycznej metropolii i większych miast, próbujących za nimi nadążyć średnich miast i miasteczek oraz pozostałych obszarów kraju, które będą miały największe problemy, aby sprostać wyzwaniom transformacji sektora transportu. ∑

dr inż. Krzysztof Krawiec

pracownik naukowy Politechniki Śląskiej oraz kierownik Programu Zrównoważony Transport w WiseEuropa

Problem wykluczenia transportowego może również przerodzić się w problem ubóstwa transportowego. Jest to sytuacja, w której ludzie są pozbawieni uczestnictwa w życiu społecznym i dostępu do podstawowych usług lub pracy nie tylko z powodu braku dostępności transportu publicznego, ale także z powodu zwiększonych kosztów korzystania z pojazdów spalinowych. Dla takich osób koszty dojazdów do pracy stanowią znaczącą pozycję w domowym budżecie.

Rozmawiamy często o problemie wykluczenia transportowego, którym dotknięte jest od kilku do kilkunastu milionów mieszkańców naszego kraju. W skali całego świata konieczność korzystania ze starych, niespełniających współczesnych standardów samochodów z napędem spalinowym z braku dostępnych alternatyw (transportu zbiorowego, pojazdów niskoemisyjnych) dotyka wielokrotnie większej liczby ludzi.

Dlatego problem ten wbrew pozorom nie jest tylko wyzwaniem dla polskich obszarów metropolitalnych, a problem wykluczenia społecznego wynikającego z ubóstwa transportowego ma charakter globalny i dotyka ogromnych obszarów Afryki czy Ameryki Łacińskiej. Zatem stanowi tytułowe niedostrzegane zagrożenie dla klimatu.

Partner debaty: WiseEuropa

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *