Wywiad gospodarczy, weksle pożyczkowe, Lech Poznań i setki milionów złotych, które rozpłynęły się w powietrzu. To historia o spółce z małej giełdy, która oczarowała i rozczarowała inwestorów, a teraz prosi ich o drugą szansę, gdy prokuratura depcze jej po piętach.
Zaczynała jako pierwsza wywiadownia gospodarcza na polskiej giełdzie i miała sprawdzać wiarygodność kontrahentów swoich zleceniodawców, ale zmieniła swój model biznesowy i zaczęła zbierać pieniądze od inwestorów, którzy nie sprawdzali jej wiarygodności. Wykazywała nawet 3 miliardy złotych rocznych przychodów, sponsorowała poznańskiego Lecha, a w jej radzie nadzorczej do lutego tego roku zasiadał były prezes GPW Ludwik Sobolewski.
Aforti Holding zostało założone przez Klaudiusza Sytka – gnieźnieńskiego biznesmena i byłego pracownika Leszka Czarneckiego, i debiutowało na NewConnect w 2011 roku jako Montu (w miesiąc od premiery akcje spadły o 85 proc. i nigdy nie odrobiły straty). Z czasem firma mająca być wywiadownią gospodarczą stała się grupą spółek świadczących usługi wymiany walut, faktoringu i windykacji dla małych i średnich przedsiębiorstw, która finansowała swoją działalność poprzez weksle inwestycyjne, obligacje i sprzedaż akcji.
Pożyczkodawców i inwestorów do zaufania spółce przekonywała jej obecność na małej giełdzie, potężne przychody w sprawozdaniach, płacone odsetki (nawet do 17 proc. w skali roku) oraz zaangażowanie w świecie sportu. Przez trzy lata firma sponsorowała Lecha Poznań i przeznaczała na wsparcie klubu średnio 5,5 mln złotych na sezon. Finansowała również żużlowy Start Gniezno.
Wielka afera na małej giełdzie
Logo Aforti zniknęło z koszulek piłkarzy Kolejorza w sezonie 2020/2021. Biznes posypał się na przełomie 2022 i 2023 roku, za co według prezesa firmy Klaudiusza Sytka odpowiadały niekorzystne otoczenie rynkowe (inflacja i wojna na Ukrainie), medialny atak i działania konkurencji. Doniesienia o tym, że firma ma problemy ze spłatą odsetek zaczęły pojawiać się na forach w sieci w lecie 2022 roku.
W przypadku jednego z wierzycieli, który zgłosił się do naszej redakcji, początkiem kłopotów był grudzień. Nasz rozmówca wspomina, że gdy wygasła jego pożyczka i nie chciał jej przedłużyć, spółka zaczęła odmawiać wypłaty pieniędzy. W końcu zaproponowała mu rozbicie wierzytelności na trzy części. Doszła tylko styczniowa rata. W lutym odsetki od Aforti Holding przestały docierać też do drugiego z wierzycieli, z którym rozmawialiśmy o spółce.
Mimo to Aforti przez cały czas sprawiało wrażenie, że biznes ma się dobrze. Wiceprezes Paweł Opoka na nagraniu z kwietnia 2023 roku omawiał wyniki spółki. Każda gałąź działalności grupy, o której mówił, notowała wzrost. W nagraniu pojawia się tylko jedno zdanie o podejmowaniu kroków "dążących do tego, żeby rozwiązać problemy płynnościowe, które pojawiły się w spółce Aforti Holding". Zaraz później wiceprezes Opoka dodaje, że jedna z firm z grupy otwiera nowe biuro w Lublinie.
W lutym 2023 roku postępowanie w sprawie Aforti Holding wszczął UOKiK. Zakończyło się ono nałożeniem kary w wysokości 790 tys. złotych za wprowadzanie w błąd konsumentów, sprzedając im "ofertę wekslową". Urząd stwierdził, że spółka przestała emitować weksle w styczniu 2021 roku. Według rozmówców Bankier.pl Aforti nie zakończyło wtedy jednak nakłaniania inwestorów do udzielania mu pożyczek i rolowania długów za wyższe odsetki.
– Problemy z płatnościami z tytułu „produktów” Aforti zaczęły się kilka miesięcy przed zawieszeniem notowań spółki 1 czerwca 2023 r. Natomiast cały czas docierają do mnie sygnały zarówno o proponowaniu swego rodzaju „rolowania” produktów w zamian za wyższe oprocentowanie, jak i nawet o oferowaniu nowych produktów – skomentował adwokat Wojciech Kaczmarczyk, reprezentujący grono wierzycieli Aforti.
Mecenas Kaczmarczyk mówi nam, że chociaż nie ma jednego profilu klienta Aforti, w przypadku większości osób zgłaszających się do kancelarii dużą rolę w ich pozyskaniu odegrali sprzedawcy. Tak było również w przypadku wierzycieli, z którymi rozmawiał Bankier.pl.
– Nierzadko rekrutowano ich spośród byłych pracowników bankowych. Kontaktowali się z osobami, które wcześniej obsługiwali w banku, oferując im „produkty inwestycyjne”, zazwyczaj prezentując je jako produkty bankowe, gwarantowane, pozbawione ryzyka itd. Adresaci takiej oferty najczęściej nie posiadali wiedzy finansowej umożliwiającej im weryfikację tych twierdzeń, choć oczywiście część inwestorów miała świadomość jakiego rodzaju produkty nabywa – mówi Wojciech Kaczmarczyk.
Pół lub ćwierć miliarda
Szacunki na temat strat poniesionych przez osoby, które powierzyły spółce pieniądze, są różne. W pierwszym tekście na temat Aforti opublikowanym przez "Gazetę Wyborczej", gdzie nazwano je bezpośrednio piramidą finansową, mec. Mateusz Jędrzejek z kancelarii Lex Legis szacował, że szkody mogą sięgać nawet 500 mln złotych. O ok. 280 mln złotych czytamy w potwierdzeniu przyjęcia zawiadomienia o możliwości popełnienia przestępstwa, które otrzymał jeden z wierzycieli.
Jak dowiedzieliśmy się od Prokuratury Regionalnej we Warszawie, która prowadzi sprawę, w ramach śledztwa zgłosiło się ponad sto osób czujących się pokrzywdzonymi. Śledczy sprawdzają, czy nie doszło do celowego oszukania inwestorów i czy sprawozdania finansowe spółki nie zawierały nierzetelnych danych.
Aforti oferuje tymczasem wierzycielom układ, w którym obiecuje oddać im cały wpłacony kapitał poza odsetkami po 5 latach od jego przyjęcia, czyli w najlepszym wypadku za 6 lat. W głosowaniu nad propozycją bierze udział 1080 wierzycieli i zakończy się ono na początku września, o czym poinformowała nas spółka.
Układ dotyczy klientów, którzy kupowali produkty finansowe spółki, czyli weksle inwestycyjne i obligacje. Nie ma w nim jednak mowy o sprzedawanych przez Aforti akcjach brytyjskiej spółki-córki, która miała wejść na londyńską giełdę. Do debiutu nigdy nie doszło. Minimalna kwota inwestycji wynosiła 50 000 złotych.
“W ubiegłym roku spółka przeprowadziła 6 rund finansowania, pozyskała inwestorów oraz osiągnęła wycenę na poziomie ponad 40 mln GBP” – czytamy w ofercie akcji Aforti PLC wysłanej przez pracownika spółki w styczniu 2022 roku.
Sprawa dla rewidenta
Według ostatniego sprawozdania Aforti Holding za drugi kwartał 2024 roku, w którego sporządzeniu nie brali udziały zewnętrzni rewidenci, zwiększające się przez lata straty spółki przekroczyły 269 mln złotych. Jednocześnie grupa wycenia swoje zadłużenie na 308 mln złotych. Zdaniem naszego rozmówcy, inwestora, który bada sprawę Aforti, żadna z ponad 10 spółek wchodzących w skład grupy nie była nigdy rentowna.
Patryk nie inwestował w weksle, obligacje ani akcje holdingu. Po raz pierwszy usłyszał o nim w 2020 roku, gdy pracował w domu maklerskim jednego z polskich banków. Jego znajomy doradca inwestycyjny otrzymał wtedy od spółki ofertę pracy, z której nie skorzystał. – Zatrudniali ludzi do sprzedawania weksli, to był cały biznes. Dzwonisz, umawiasz spotkania, sprzedajesz weksle, dostajesz prowizję – opowiada.
Jakiś czas później nasz rozmówca postanowił przyjrzeć się finansom spółki. – Otworzyłem raport skonsolidowany za 2020 rok i zobaczyłem 1 mld 10 mln złotych przychodu. Pomyślałem “wow, jaki wynik i to u spółki z NewConnect, wycenianej na 40 mln złotych – jak ja ją przeoczyłem?” Mocno nurkowałem wtedy na tej giełdzie i szukałem okazji do inwestowania – wspomina Patryk.
W krótkim czasie domyślił się, z czego wynikały tak dobre wyniki. Spółka klasyfikowała wolumen wymiany walut do kategorii "przychody netto ze sprzedaży towarów i materiałów". – Większość przychodu to wolumen obrotu kantoru, działającego na marży 0,02% – 0,05%. Gdy ktoś wymieni u ciebie 100 000 euro, ty księgujesz to jako 400 000 złotych przychodu, mimo że zarabiasz na tym realnie kilkaset złotych – wyjaśnia mechanizm Patryk.
Nasz rozmówca podkreśla, że praktyka nie jest zabroniona przez prawo. Wolumen wymiany walut do przychodów wlicza też np. Cinkciarz i pod ich względem należy przez to do czołówki polskich spółek. Banki stosują natomiast inną praktykę, wliczając do przychodu tylko prowizję z wymiany walut. Patrząc do raportu kantoru grupy – Aforti Exchange w 2020 roku wykazał przychód na poziomie 1,05 mld zł przy 1,1 mld zł przychodu osiągniętych przez cały holding.
Według spółki z usług kantoru korzystało 7000 klientów. Od jednego z wierzycieli dowiedzieliśmy się, że Aforti Exchange realizował również transakcje zlecane przez spółki z grupy – pieniądze płacone przez inwestorów za akcje Aforti PLC były wymieniane przez nią na funty.
Tajemnica księgowa
Obok legalnego, chociaż mogącego wprowadzać inwestorów w błąd, wliczania wymiany walut do przychodów w raportach spółki mogły pojawić się poważniejsze nieprawidłowości. W 2021 roku biegły rewident wskazuje, że ma zastrzeżenia co do wyceny wartości inwestycji długo- i krótkoterminowych. Zdaniem pana Patryka spółka zwiększała w swoich raportach "przychody finansowe" poprzez "aktualizację wartości inwestycji", która była całkowicie uznaniowa.
Innymi słowy w oparciu o własne szacunki grupa miała uaktualniać wycenę swoich spółek zależnych, np. wyceniając kantor internetowy na setki milionów złotych, żeby pokazywać, że dysponuje dużym majątkiem i generuje zyski. Audytor UHY ECA, który sprawdzał raport Aforti za 2021 rok, wypowiedział firmie umowę na badanie sprawozdań w 2022 roku.
Co więcej, na początku 2022 r. Polska Agencja Nadzoru Audytowego złożyła do prokuratury zawiadomienie o możliwości popełnienia przestępstwa przez Aforti, donosząc, że podczas kontroli spółki dostrzeżono możliwe znamiona zjawiska piramidy finansowej, o czym informowała "Rzeczpospolita".
Aforti szukało później nowego audytora. Najwidoczniej nie znalazło jednak nikogo, kto podpisałby się pod skonsolidowanym raportem spółki za 2022 rok, ponieważ jego publikacja była wielokrotnie przekładana i nie doszło do niej do tej pory. To właśnie brak dostarczenia rocznego raportu sprawił, że notowania Aforti na NewConnect zostały zawieszone 1 czerwca 2023 roku.
W kwestii księgowości Aforti wątpliwości może budzić również fakt, że za prowadzenie ksiąg rachunkowych i przygotowanie sprawozdań finansowych spółki odpowiadała przez długi czas Kamilla Sytek-Skonieczna, siostra Klaudiusza Sytka, zasiadająca w Radzie Nadzorczej Aforti Holding od 20 marca 2013 roku.
Według Kodeksu spółek handlowych członkiem rady nadzorczej nie może być m.in. zatrudniony w spółce główny księgowy, radca prawny lub adwokat oraz inne osoby, które podlegają bezpośrednio członkom zarządu, którzy mają kontrolować ich pracę.
Pytania bez odpowiedzi
W historii Aforti Holding, która doczeka się na łamach Bankier.pl kilku części, opieramy się na publicznie dostępnych danych, raportach finansowych, głosach wierzycieli, prokuratury i prawników zaangażowanych w tę sprawę. Sama spółka odmówiła odpowiedzi na pytania naszej redakcji, tłumacząc to trwającym głosowaniem nad układem, który proponuje wierzycielom.
“Na chwilę obecną nie chcemy brać udziału w kampaniach medialnych ani zwolenników, ani przeciwników naszych propozycji układowych. W związku z tym pozwolimy sobie wstrzymać się z odpowiedziami do czasu zakończenia głosowania nad układem, które powinno nastąpić w niedługim czasie. Chcemy, aby nasze odpowiedzi nie sugerowały wierzycielom żadnych rozwiązań, i aby głosowali oni zgodnie z własnym przekonaniem co do słuszności oddawanego głosu” – napisano w odpowiedzi na pytania Bankier.pl.
Temat Aforti Holding wróci na Bankier.pl już wkrótce w kolejnym tekście.