Zasądzenie na rzecz GreenX Metals olbrzymiego odszkodowania od polskiego Skarbu Państwa może się bardzo opłacić byłemu prezesowi L.W. Bogdanka. Australijska spółka objęła go specjalnym programem motywacyjnym. Z odszkodowania trzeba będzie jeszcze wypłacić sowite wynagrodzenia.
Notowana na giełdach w Warszawie, Londynie i Sydney australijska spółka zajmująca się projektami wydobywczymi poinformowała we wtorek w komunikacie giełdowym, że Trybunał Arbitrażowy przyznał jej odszkodowanie i odsetki w łącznej wysokości 1,3 mld zł po rozstrzygnięciu pozwu wobec Rzeczpospolitej Polskiej. Do sporawy odniosła się Prokuratoria Generalna reprezentująca Skarb Państwa, którą poprosiliśmy o komentarz.
"Prokuratoria Generalna może potwierdzić fakt wydania orzeczenia w sprawie GreenX Metals Limited przeciwko Rzeczypospolitej Polskiej. Obecnie prowadzona jest jego analiza. Decyzje co do dalszego trybu postępowania zostaną podjęte po jej przeprowadzeniu" – skomentował Bartosz Swatek, rzecznik Prokuratorii Generalnej.
Entuzjastyczne przyjęcie orzeczenia
GeenX Metals w wydanym oświadczeniu przekazał, że strony mogą jeszcze wnieść o uchylenie lub unieważnienie orzeczenia jako pozew do sądu, w którym przeprowadzono arbitraż, co oznacza sądy krajowe w Anglii i Walii oraz w Singapurze. Nie jest to jednak typowa apelacja, bowiem nie będzie odnosiła się do meritum sporu, a ewentualnie „braku jurysdykcji ze strony Trybunału lub proceduralnej niesprawiedliwości”.
Na ten moment euforycznie zareagowały akcje GreenX Metals notowane na giełdzie w Warszawie (+44 proc. na otwarciu) oraz Londynie (+91 proc. na otwarciu). W Sydney spółka nawet zwróciła się do władz giełdy o wstrzymanie notowań do czasu publikacji komunikatu. Bardzo mocne wzrosty na otwarciu handlu w Europie po kilku godzinach zmalały i na GPW po godz. 11.00 kurs rósł już o około 20 proc., a w Londynie o około 43 proc.
W wydanym obecnie orzeczeniu Trybunał Arbitrażowy uznał, że Rzeczpospolita Polska naruszyła swoje zobowiązania wynikające z traktatów w odniesieniu do projektu Jan Karski, ale nie uwzględnił roszczenie odnoszącego się do projektu Dębieńsko. Naruszenie unijnego Traktatu Karty Energetycznej miało pozbawić GreenX Metals szans na eksploatację kopalni Dębieńsko (na Śląsku) oraz Jan Karski (na Lubelszczyźnie).
O co chodzi z roszczeniami ?
Kilka lat temu Australijczycy z GreenX Metals, jeszcze jako Prairie Mining, deklarowali budowę kopalni Jan Karski na terenach przyległych do koncesji lubelskiej Bogdanki, która w międzyczasie zdążyła stać się z powrotem spółką kontrolowaną przez Skarb Państwa, gdy w 2015 r. pakiet kontrolny od OFE kupiła Enea. Skarb Państwa swój pakiet kontrolny sprzedał, prywatyzując Bogdankę i wprowadzając ją na GPW w 2010 r.
W 2018 r. Australijczycy weszli w konflikt z ministrem środowiska, zarzucając resortowi, że złamał prawo, nie wydając decyzji w sprawie ustalenia użytkowania górniczego. Z kolei minister twierdził, że spółka nie spełniła wszystkich warunków. W międzyczasie wniosek o koncesję wydobywczą złożyła Bogdanka, a Australijczycy utracili wyłączność na złoże.
Prairie zainteresowało się także kopalnią Dębieńsko na Górnym Śląsku, którą udało im się odkupić od Czechów z New World Resource. Warto dodać, że Dębieńsko kryje pokłady węgla koksującego, którego największym wydobywcą w UE jest JSW. W październiku 2016 roku, gdy Australijczycy przejmowali kopalnię, JSW miała własne problemy i była skupiona na wychodzeniu na prostą. Jednak gdy stanęła na nogi, zainteresowała się złożem i rozpoczęła rozmowy z Praire.
Kolejne złoże Australijczyków znalazło się zatem w sferze zainteresowań kontrolowanej przez Skarb Państwa spółki. Znów pojawiły się problemy, a Australijczykom odmówiono modyfikacji zapisów w koncesji dla Dębieńska. JSW ostatecznie zrezygnowała, a Prairie weszło na drogę sporu z polskim rządem w sprawie Jana Karskiego i Dębieńsko. W pewnym momencie po aktualizacji roszczeń domagali się nawet 806 mln funtów, czyli około 4,2 mld zł.
Kto zarobi na odszkodowaniu od Polski?
We wrześniu 2020 r. spółka Prairie Mining ogłosiła, że rozpoczęła międzynarodowe postępowanie arbitrażowe przeciwko Polsce, a wcześniej, w lutym 2019 r., formalnie powiadomiła polski rząd, że istnieje spór inwestycyjny między nim a spółką. Wielu na odszkodowaniu z Polski miało zarobić. Po pierwsze w lipcu 2020 r. spółka ogłosiła, że zawarła umowę w sprawie finansowania sporu sądowego (LFA) na kwotę 12,3 mln dolarów.
Stroną umowy jest notowany na giełdzie w Londynie Litigation Capital Management, czyli fundusz specjalizujący się w finansowaniu i prowadzeniu sporów sądowych na arenie międzynarodowej. Jego notowania we wtorek rosły o nawet 16 proc. Kredyt, który udzielił GreenX, miał pokryć koszty prawne, sądowe i koszty ekspertyz zewnętrznych oraz określone koszty operacyjne związane z roszczeniem wobec polskiego Skarbu Państwa. Był to jednak kredyt o tzw. ograniczonym regresie, oznaczającym, że brak wygranej równa się brak wynagrodzenia.
Finansujący proces Greenx przeciw Polsce fundusz LCM wydał oświadczenie, w którym stwierdza, że jeśli wypłata odszkodowania będzie w "rozsądnym" czasie, bez konieczności egzekwowania to będzie uprawniony do 6x zainwestowanego przez siebie kapitału. Wydali dotychczas 11,3 mln$ pic.twitter.com/55Dak3qeDj
— MichałKubicki (@michal30279280) October 8, 2024
Tu warto zauważyć jeden z komunikatów, ktore wydał swego czasu sam GreenX Metals, przypominając podobną sprawę spółki Rockhopper w sprawie przeciwko Republice Włoskiej w związku z koncesjami naftowymi i gazowymi. W sierpniu 2022 roku Rockhopper ogłosiła, że panel arbitrażowy TKE podjął jednogłośną decyzję przeciwko Republice Włoskiej, przyznając Rockhopper odszkodowanie w kwocie 190 mln euro. Po odjęciu wynagrodzenia finansującego Rockhopper miało zatrzymać około 80 proc. odszkodowania
Program motywacyjny GreenX Metals
Ciekawym wątkiem w sprawie ogłoszonego odszkodowania jest program motywacyjny dla kadry menadżerskiej GreenX Metal (dawniej Prairie Mining), o którym spółka informowała w raportach rocznych. Objęty nim został także Mirosław Taras, który w 2013 r. został doradcą Prairie Downs Metals Limited z Grupy Prairie, później wszedł do rady nadzorczej, a nastąpienie do zarządu spółki PD Co., powołanej do budowy kopalni Jan Karski w ramach Prairie. Był też dyrektorem wykonawczym Grupy na Polskę.
Wcześniej, od stycznia 2008 r. do września 2012 r., był prezesem LW Bogdanka, w której pracował na różnych stanowiskach. Za jego kadencji kopalnia uruchomiła nowe pole wydobywcze Stefanów i zadebiutowała na giełdzie w 2010 r. W 2014 r. był kandydatem Platformy Obywatelskiej w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Jak mówił w wywiadzie dla portalu WNP.pl z początku tego roku, jego kontrakt dla GreenX już upłynął, ale wciąż jeszcze jest prezesem w zarządzie spółki Karbonia SA, odpowiadającej za likwidowany projekt kopalni Dębieńsko.
Przywołany program motywacyjny miał na celu zatrzymanie kluczowego personelu posiadającego istotne informacje historyczne i wiedzę, które mogły przyczynić się do powodzenia roszczenia. Przewidywał, że jeśli roszczenie zakończy się sukcesem i spółka otrzyma odszkodowanie, 6 proc. tych wpływów zostanie przekazane w celu dystrybucji do jego uczestników. Przy podanej pełnej kwocie 1,3 mld zł to około 78 mln zł. Trzeba jednak pamiętać o wynagrodzeniu dla finansującej proces LCM. Zatem pula móże być mniejsza. Objęci programem mieli określone obowiązki związane z roszczeniem, dzięki którym mogli być uprawnionymi do z góry określonego procentu z wpływów.
Jak swego czasu informowała spółka, prezes GreenX Metals Ben Stoikovich miał być uprawniony do 30 proc. dystrybucji zapewnionej przez program, czyli 30 proc. z 6 proc. wpływów z roszczenia. Program obejmował także Mirosława Tarasa, który miał otrzymać 10 proc. z puli przeznaczonej na system motywacyjny. 25 proc. miało trafić do "innych kluczowych pracowników".
Poprosiliśmy spółkę GreenX Metals o pełną listę beneficjentów ów programu motywacyjnego. Poprzez sekretariat spółki Karbonia poprosiliśmy także o komentarz do orzeczenia Trybunału Arbitrażowego jej prezesa Mirosława Tarasa. Zapytaliśmy także, czy i ewentualnie w jakiej roli brał udział w postępowaniu. Spółka i Mirosław Taras nie odpowiedzieli jeszcze na nasze pytania.