Banki jeszcze się nie odkopały z wniosków o kredyt 2 proc., a w niektórych na decyzje czeka się nawet dłużej niż miesiąc temu. Do tego dochodzi oczekiwanie na wypłatę środków. Skutki skumulowanego w krótkim czasie popytu na mieszkania przełożyły się także na wzrosty cen mieszkań.
/ZOFIA BAZAK /East News
Reklama
Kredyt 2 proc. czyli program dopłat do rat dla grupy spełniających kryteria programu, rozminął się z założeniami i skutkami zakładanymi w OSR ustawy (ogólne skutki regulacji). Według danych Ministerstwa Rozwoju i Technologii, w ciągu pierwszych 10 tygodni działania programu złożono 47 607 wniosków kredytowych i zawarto 7 682 umów na łączną kwotę około 2,917 mld zł (dane na 11 września 2023 r.).
Choć kilkakrotnie wyższą od założeń liczbę wniosków rząd nazywa sukcesem programu, to drugą stroną tego medalu jest nie tylko góra zalegających w bankach wniosków do rozpatrzenia, ale doprowadzenie do nierównowagi na rynku oraz dodatkowo pobudzony wzrost cen mieszkań. Według portalu Rynekpierwotny.pl, tylko w sierpniu w Warszawie średnia cena metra kwadratowego wzrosła o 6 proc i przekroczyła próg 15 tys. zł. Wysoki miesięczny wzrost cen odnotowano także między innymi w Krakowie, Trójmieście i Poznaniu. Lawinowo rosnąca średnia cena metra kwadratowego jest głównie efektem kurczącej się podaży mieszkań, w dużym stopniu wywołanej przez „kredyt 2 proc.”.
Kredyt 2 proc. doprowadził do rynkowej nierównowagi
O tym, że banki się zakorkowały, bo miały mało czasu na przygotowania i zostały zasypane wnioskami w samym szczycie okresu wakacyjnego Interia pisała już kilkakrotnie. Okazuje się jednak, że sytuacja do tej pory się nie poprawiła.
– Niestety na rynku niewiele jest odczuwalnych pozytywnych zmian. Banki nadal są zakorkowane. Szczególnie oddziały w największych miastach. W niektórych proces trwa nawet dłużej niż miesiąc temu. Doszły natomiast nowe komplikacje w postaci długich terminów samych wypłat kredytów. Do jednego z banków od 31 sierpnia, kiedy to zniesiono podatek PCC przy zakupie pierwszej nieruchomości mieszkalnej, trafiło bardzo dużo aktów notarialnych i dyspozycji uruchomienia kredytów. To spowodowało nawet kilkunastodniowy zator, od złożenia dyspozycji wypłaty do przelewu kredytu do sprzedającego – mówi Interii Krzysztof Bontal, ekspert kredytowy Proferto i redaktor portalu Pierwszemieszkanie.com.pl.
Jak dodaje, może to świadczyć o popularności oferty tego banku w całej udzielanej obecnie puli.
– Jest to natomiast zła informacją dla klientów, których obligują terminy zawarte w aktach notarialnych, a które w wielu przypadkach nie są dotrzymywane. Nie pomogło na razie przystąpienie do programu kolejnych banków. Albo też już wydłużają czas procesowania, albo ich oferta nie jest dla klientów konkurencyjna na tle wcześniejszych – dodaje.
Zastrzega jednocześnie, że widać w niektórych bankach bardzo dużą determinację, by sytuacja się poprawiła. Wprowadzane są modyfikacje systemowe, a nawet tymczasowe przesunięcia części obowiązków na personel banków, który do tej pory takimi sprawami się nie zajmował.
Czas oczekiwania na decyzje o przyznaniu kredytu 2 proc. to loteria
Pośrednicy mają nadzieję, że górka nowych wniosków jest już za nami i teraz sytuacja będzie się poprawiać. Na razie jednak czas oczekiwania na decyzję kredytową to loteria.
– Mam wrażenie, że oddech łapią oddziały i rejestracje bieżących spraw idą w miarę sprawnie. Zakorkowane natomiast są centrale banków na ostatecznych decyzjach czy przy wypłatach. Okres oczekiwania na decyzję jest nieznany i nieprzewidywalny. Dostaje ostateczne decyzje dla wniosków złożonych w połowie sierpnia, a czekam na te, które złożyłem w lipcu. Nowych wniosków jest mniej, więc mam nadzieję, że powoli sytuacja się unormuje – mówi nam Łukasz Sroczyński, pośrednik kredytowy z Poznania.
W tej chwili jest wpisanych 11 banków oferujących kredyt 2 proc. Ostatnio kredytów z dopłatą do rat zaczął udzielać mBank, a z informacji Interii wynika, że w czwartym kwartale dołączy Santander.
Banki zgodnie z ustawą mają 21 dni na rozpatrzenie wniosku, ale od momentu gdy jest on kompletny. Niedawno Tadeusz Białek, prezes Związku Banków Polskich w rozmowie z Interią tłumaczył, że czasami wymaga to kilku interakcji klienta z bankiem, który wskazuje, że jeszcze brakuje jakiś dokumentów.
Monika Krześniak-Sajewicz
Odtwarzacz wideo wymaga uruchomienia obsługi JavaScript w przeglądarce. INTERIA.PL