Dane dotyczące cen transakcyjnych nieruchomości są zarejestrowane w RCN, jednak obecnie są płatne. Dochody z tego tytułu dla powiatów są niewielkie, a udostępnienie tych informacji mogłoby zapewnić lepszy wgląd w ceny nieruchomości oraz sytuację na rynku. Korzyści społeczne byłyby ogromne – stwierdza prof. Waldemar Izdebski z Wydziału Geodezji i Kartografii Politechniki Warszawskiej, były Główny Geodeta Kraju. Podkreśla, że zmiana wymagałaby jedynie drobnej modyfikacji przepisu w jednej ustawie.
/123RF/PICSEL
Monika Krześniak-Sajewicz, Interia: W trakcie prac nad ustawą, która ma obowiązkować deweloperów do umieszczania cen mieszkań na stronach internetowych, apeluje pan o udostępnienie danych z Rejestru Cen Nieruchomości (RCN). Czy w RCN znajdują się dane o cenach transakcyjnych, które mogłyby być szybko publikowane?
Prof. Waldemar Izdebski, Politechnika Warszawska, były Główny Geodeta Kraju: – Tak, i to niemal natychmiast.
Skoro są, to dlaczego nie są wykorzystywane i dlaczego analitycy rynku opierają swoje oceny na fragmentarycznych danych lub z dużym opóźnieniem, skoro brakuje innych ogólnodostępnych źródeł?
Reklama
– Dane są już publikowane, lecz dostęp do szczegółów transakcji, takich jak cena i inne parametry, jest płatny. Powiaty pobierają opłaty, a ich roczne przychody wynoszą około 8 milionów złotych.
– To naprawdę niewielkie kwoty, bo średnio na powiat przypada 20 tysięcy złotych, a koszty związane z prowadzeniem lub udostępnianiem tych danych często są wyższe. Uwolnienie tych informacji mogłoby zapewnić lepszy wgląd w ceny nieruchomości oraz poprawić wiedzę o sytuacji na rynku. Korzyści społeczne byłyby ogromne.
– Umożliwienie dostępu do takich danych pobudziłoby rozwój nowych narzędzi i usług, takich jak aplikacje analityczne czy platformy wspierające handel nieruchomościami, co przyczyniłoby się do wzrostu gospodarczego. Na podstawie uwolnionych danych powstaną różnorodne portale internetowe, które będą informować zainteresowanych o wiarygodnych cenach transakcyjnych. Taki publiczny dostęp zwiększy przejrzystość rynku. Kupujący, sprzedający oraz inwestorzy będą mogli lepiej zrozumieć rzeczywistą wartość nieruchomości w danej lokalizacji, co także pomoże w ograniczeniu spekulacji oraz manipulacji cenami.
– Ogólnie rzecz biorąc, jawność tych danych spowoduje, że zyskamy pełniejszy obraz tego, jakie są ceny. Warto zaznaczyć, że dane te nie są całkowicie niejawne, lecz są płatne.
Czy każdy może teraz uzyskać do nich dostęp?
– Należy złożyć wniosek, ale niektóre powiaty nie udostępniają danych, jeśli osoba nie jest rzeczoznawcą majątkowym. To jest niezgodne z prawem, ale tak to wygląda.
Gdyby dane zostały uwolnione, co konkretnie pokazałyby? Czy kwoty transakcji, które można łatwo przeliczyć na metr kwadratowy dla różnych lokalizacji?
– Zazwyczaj tak, ale nie zawsze, ponieważ wszystko zależy od aktu notarialnego. Dane pochodzą z aktów notarialnych, które trafiają do starostw w związku z prowadzeniem Ewidencji Gruntów i Budynków. Notariusz ma obowiązek dostarczyć akt notarialny do starosty, a starosta z tego dokumentu wyodrębnia ceny nieruchomości i wprowadza je do rejestru RCN. Nie zawsze cena jest możliwa do wyodrębnienia, ponieważ występują różne akty notarialne. Na przykład, jeśli ktoś sprzedaje działkę w Pucku, ciągnik rolniczy oraz samochód w ramach jednego aktu notarialnego za 700 tysięcy złotych, jest to poprawne z punktu widzenia transakcji, ale z aktu nie można ustalić, ile kosztowała działka, ile ciągnik, a ile samochód. Jednak są