Ostatnie 24 godziny przyniosły pewne zamieszanie na rynkach walutowych. Dolar zakończył proces umacniania i cofnął się z dwumiesięcznych szczytów. Na polskim rynku coraz bardziej frapująca sytuacja występuje na parze frank-złoty.
W środowy poranek za dolara amerykańskiego trzeba było uiścić opłatę w wysokości 3,6591 zł, czyli o ponad grosz mniej niż dzień wcześniej. We wtorek dolar wyceniany był już na prawie 3,70 zł i był najdroższy od 6 sierpnia. Była to konsekwencja wzrostu wartości amerykańskiej waluty względem euro. Kurs EUR/USD również ustalił wczoraj dwumiesięczne minimum.
Wszystko to działo się przy stabilnej sytuacji na parze euro-złoty. O 9:30 euro było szacowane na 4,2601 zł, czyli na niemal tyle samo co dzień wcześniej. Od pół roku kurs EUR/PLN utrzymuje się w trendzie horyzontalnym, oscylując w przedziale 4,23-4,31 zł. Przy czym przeważającą część tego okresu eurozłoty spędził w zakresie 4,23-4,28 zł.
O wiele ciekawiej zaczyna się dziać na parze frank-złoty. W środę rano kurs franka wynosił 4,5777 zł i był o więcej niż pół grosza niższy niż dzień wcześniej. Natomiast we wtorek helwecka waluta była wyceniana momentami po 4,5953 zł i tym samym przybliżyła się do górnego ograniczenia tegorocznego trendu bocznego.
Od kwietnia kurs CHF/PLN waha się bowiem w przedziale 4,50-4,60 zł. Na bazie analizy technicznej trwałe przekroczenie poziomu 4,60 zł prognozowałoby wzrost do poziomu 4,70 zł. Tam znajduje się linia oporu wyznaczana przez lokalne szczyty z kwietnia 2025 i listopada 2024.
W przeciwnym kierunku zmierzają natomiast notowania funta brytyjskiego, który w ostatnich dniach i tygodniach wyraźnie zniżkował w stosunku do dolara. W rezultacie szterling na polskim rynku był wyceniany po 4,8877 zł. Są to wartości zbliżone do tegorocznych minimów (4,8415 zł) z września, kiedy to para funt-złoty była notowana najniżej od grudnia 2020 roku.
KK
