Zdaniem prezesa NBP Adama Glapińskiego, wejście Polski do strefy euro jest w tej chwili „bardzo, bardzo niekorzystne”. Dyskusja o przyjęciu wspólnej europejskiej waluty będzie możliwa dopiero po gospodarczym dogonieniu unijnej czołówki, czyli Niemiec czy Francji.
/Jacek Domiński /Reporter
Reklama
Adam Glapiński, prezes NBP
Dyskusja o wejściu Polski do strefy euro byłaby możliwa dopiero po dogonieniu najbogatszych gospodarek europejskich – wskazał w trakcie konferencji w Warszawie prezes NBP Adam Glapiński.
Adam Glapiński: Dyskusja o przyjęciu euro gdy osiągniemy zamożność krajów najwyżej rozwiniętych
– Podpisaliśmy traktat europejski o wejściu Polski do euro, ale z derogacją, czyli kiedy Polska uzna to za stosowne. Z czysto ekonomicznego punktu widzenia dyskusja na tent temat będzie stosowna, kiedy Polska osiągnie zamożność PKB na głowę chociażby krajów europejskich najwyżej rozwiniętych, Niemiec, Francji czy innej czołówki – powiedział Glapiński.
W ocenie prezesa NBP wejście obecnie do strefy euro oznaczałoby brak możliwości prowadzenia własnej polityki pieniężnej dostosowanej do potrzeb krajowej gospodarki i ograniczenie prowadzenia własnej polityki fiskalnej.
– Oznaczałoby trwały, wolniejszy rozwój gospodarczy – wskazał Glapiński.
Euro w Polsce: Kto za, kto przeciw?
– Miażdżąca część opinii publicznej i ekspertów (…) jest przekonana, że wejście do strefy euro jest dla Polski bardzo, bardzo niekorzystne w związku z tym jest wątpliwe, aby jakikolwiek premier wybrany demokratycznie w Polsce i jakikolwiek prezes NBP, zdrowy na ciele i umyśle, Polak, patriota, zdecydowali się na taki krok – dodał szef NBP.
Jeśli wierzyć sondażom, także w całym polskim społeczeństwie (pozytywnie nastawionym do polskiego członkostwa w UE) poparcie dla przyjęcia wspólnej waluty słabnie.
Wciąż większość Polaków chciałaby przyjęcia euro, ale entuzjazm słabnie
Z tegorocznej, wiosennej edycji Eurobarometru wynikało, że 55 proc. Polek i Polaków jest za przyjęciem euro, a 44 proc. przeciw. Ro temu 60 proc. badanych było za przyjęciem wspólnej waluty.
Warto zwrócić uwagę, że blisko 20 proc. badanych kategorycznie sprzeciwia się przyjęciu euro, a jedna trzecia uważa, że moglibyśmy wejść do Eurolandu „po pewnym czasie”.
Dla porządku dodajmy, że największe poparcie ma przyjęcie euro na Węgrzech i w Rumunii (w obu krajach ponad 70 proc. pytanych chciałoby wprowadzenia wspólnej waluty.
***