Już od kwietnia tego roku zarówno deweloperzy, jak i właściciele indywidualni nie będą mogli sprzedać nieruchomości bez świadectwa energetycznego budynku. Energooszczędność i typ ogrzewania stają się kluczowymi czynnikami wpływającymi na rynek mieszkaniowy – informują eksperci.
Już w kwietniu tego roku zarówno deweloperzy, jak i właściciele indywidualni nie będą mogli sprzedać nieruchomości bez świadectwa energetycznego (East News, Bartlomiej Magierowski)
W kwietniu wejdzie w życie nowelizacja Ustawy Prawo budowlane. To oznacza duże zmiany dla właścicieli nieruchomości, zwłaszcza tych, którzy planują sprzedaż. Bez „ekopaszportu” transakcja będzie niemożliwa.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Sprzedaje auta za miliony! "Tesli mi nie szkoda, traktuję ją jak lodówkę" – Robert Michalski #18
Od ubiegłego roku deweloperzy są zobowiązani do posiadania świadectwa jako załącznika o zakończeniu budowy przy oddawaniu lokali do użytkowania – przypomina portalsamorzadowy.pl. Jak czytamy w serwisie, w krajach zachodnich Unii Europejskiej świadectwa energetyczne funkcjonują od kilkunastu lat. Analiza ofert sprzedaży budynków w zależności od posiadanej klasy energetycznej wskazuje na zróżnicowanie cen.
– Nieruchomości o najwyższej klasie A, która oznacza małe zużycie energii potrzebnej do ogrzania domu czy mieszkania, a tym samym niskie koszty eksploatacji, są wyceniane drożej niż te z najniższą klasą G. Klasy energetyczne są ściśle związane między innymi z typem ogrzewania – wyjaśnia w rozmowie z portalem Karolina Klimaszewska, ekspertka rynku nieruchomości, starsza analityczka z firmy Otodom.
Zdrożały domy z pompami ciepła i piecami
W styczniu br. blisko 40 proc. ofert na rynku deweloperskim ze wskazanym rodzajem ogrzewania stanowiły nieruchomości wyposażone w pompę ciepła. To wzrost o 8 proc. – wynika z danych Otodom Analytics, które publikuje serwis. Wzrost widoczny był także w cenach domów o powierzchni od 100 do 150 mkw. z pompami ciepła. Za metr kwadratowy takiej nieruchomości w styczniu trzeba było zapłacić na rynku deweloperskim średnio blisko 6,9 tys. zł i ponad 7,6 tys. zł na rynku wtórnym.
Zdrożały także nieruchomości ogrzewane piecami gazowymi (+12 proc.). Najwięcej jednak trzeba zapłacić za domy ogrzewane z sieci miejskich. W styczniu było to ok. 7,7 tys. zł/mkw. Z danych Centralnej Ewidencji Emisyjności Budownictwa (CEEB) wynika, że liczba takich domów i budynków mieszkalnych podłączonych do sieci ciepłowniczych, w tym do ciepła systemowego, wynosi 1 mln. Jednak są to zazwyczaj nieruchomości wielorodzinne, zatem liczba mieszkań ogrzewanych z ciepła systemowego jest wielokrotnie większa – informuje portalsamorzadowy.pl.
Przepisy będą coraz bardziej rygorystyczne
Jak informuje serwis, Unia Europejska przyspiesza na drodze do realizacji celów polityki klimatycznej, a jednym z nich jest dekarbonizacja źródeł ciepła. Według wytycznych od 2028 roku wszystkie nowe budynki mieszkalne powinny być zasilane urządzeniami grzewczymi, które nie będą emitowały CO2 do atmosfery.
– Należy się spodziewać, że przepisy dotyczące efektywności energetycznej nieruchomości będą coraz bardziej rygorystyczne. Warto więc rozpatrywać oferty domów i mieszkań na sprzedaż tak, aby długoterminowo wybrana nieruchomość zapewniała niskie koszty eksploatacji. Ogrzewanie budynku jest tu bardzo istotne – podkreśla Klimaszewska z rozmowie z portalem. – Od kwietnia nie będzie można zamieścić oferty sprzedaży domu czy mieszkania bez wskazania, jaką klasę energetyczną posiada dana nieruchomość -dodaje.