Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska wraca do tematu małych wiatraków. Chodzi o mikrowiatraki, które będzie można stawiać na słupach obok domów albo montować do dachów- informuje serwis wyborcza.biz.
Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska (PAP, PAP/Jakub Kaczmarczyk)
„Polska wystąpiła o środki z programów europejskich, np. Funduszu Modernizacyjnego, na małe wiatraki przydomowe. To są malutkie instalacje, które mogą spełniać docelowo podobną rolę, jaką spełniają przydomowe instalacje fotowoltaiczne. To nie jest głośna instalacja, niegenerująca uciążliwości. Mniej więcej na poziomie pompy ciepła” – wyborcza.biz cytuje wypowiedź minister klimatu i środowiska Pauliny Hennig-Kloski.
Wyborcza.biz ma jednak pewne uwagi. „Małe wiatraki to technologia raczkująca, relatywnie droga, a z punktu widzenia konsumenta i jego zużycia prądu, mało efektywna” – informuje branżowym serwis.
Ustawa wiatrakowa. Wycofali się ze zmian
Resort klimatu planuje przedstawić projekt ustawy wiatrakowej do końca pierwszego kwartału tego roku. Minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w Radiu ZET, w nawiązaniu do projektu, który pojawił się pod koniec ubiegłego roku, powiedziała krótko: to był błąd.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Milioner radzi w co dziś opłaca się inwestować – Marian Owerko – Biznes Klasa #15
Pod koniec listopada ubiegłego roku grupa posłów Polski2050-TD i KO wniosła projekt dotyczący nowelizacji ustawy dot. wsparcia odbiorców energii, przedłużający zamrożenie cen prądu do 30 czerwca 2024 r.
W projekcie znalazły się także przepisy liberalizujące stawianie farm wiatrowych i wiatraków w Polsce. Projekt miał umożliwić budowę cichych wiatraków w odległości od 300 m od zabudowań. Autorzy projektu zaproponowali też rozszerzenie katalogu inwestycji strategicznych o elektrownie wiatrowe, co oznacza, że nie trzeba byłoby analizować zgodności ich lokalizacji z miejscowym planem zagospodarowania przestrzennego. Projekt spotkał się z krytyką polityków PiS.
Ostatecznie wykreślono z projektu przepisy dotyczące elektrowni wiatrowych, a zostawiono tylko te mającej na celu wsparcie odbiorców prądu, gazu i ciepła.
Niższe rachunki. Oto założenia
Od 1 stycznia do 30 czerwca 2024 r. utrzymane zostają obowiązujące w 2023 r. mechanizmy ochrony gospodarstw domowych i wymienionych tzw. odbiorców wrażliwych przed wzrostami cen energii.
Utrzymana zostaje dotychczasowa maksymalna cena energii elektrycznej na poziomie 412 zł za MWh netto do określonego limitu zużycia. Limity wynoszą 1,5 MWh dla wszystkich gospodarstw domowych, 1,8 MWh dla gospodarstw domowych z osobami z niepełnosprawnościami, 2 MWh dla rodzin z Kartą Dużej Rodziny oraz dla rolników. Są one o połowę niższe, niż w całym 2023 r., a to dlatego, że ustawa ma obowiązywać przez pół roku.
Po przekroczeniu limitu zużycia odbiorcy ci zapłacą cenę maksymalną 693 zł za MWh. Taką samą cenę maksymalną mają płacić samorządy i podmioty użyteczności publicznej. 693 zł za MWh będzie też ceną maksymalną dla małych i średnich przedsiębiorstw oraz rolników.
Do połowy 2024 r. utrzymana zostaje także maksymalna cena gazu na poziomie 200,17 zł za MWh, zostają także rozwiązania ograniczające ceny ciepła dla określonych odbiorców. Obok gospodarstw domowych są to wspólnoty i spółdzielnie mieszkaniowe, podmioty zobowiązane do dostaw energii na potrzeby mieszkaniowe i podmiotów użyteczności publicznej. Odbiorcy ciepła są chronieni, niezależnie czy taryfy ich dostawcy ciepła podlegają zatwierdzeniu przez prezesa URE, czy też nie.
Dodatkowo, w pierwszej połowie 2024 r. ochroną będą objęte spółki komunalne prowadzące obiekty sportowe, jak hale sportowe czy baseny. Jako źródło finansowania wskazano Fundusz COVID-19, który będzie zasilany z odpisu gazowego, który trafia na Fundusz Wypłaty Różnicy Ceny za 2022 r. oraz innymi środkami. Ustawa wprowadza konieczność przekazywania odpisu gazowego na Fundusz wstecznie za rok 2022.