Mieszkańcy wielu europejskich miast protestują przeciwko masowej turystyce. W ostatnich tygodniach takie demonstracje odbyły się m.in. w Barcelonie czy na Majorce. Jednym ze sposobów na zniechęcenie przyjezdnych mogą być również wyższe ceny w restauracjach. Z informacji przekazanych przez „The Guardian” wynika, że turyści odwiedzający restauracje w Lizbonie płacą więcej niż tamtejsi mieszkańcy. To tzw. nieoficjalny podatek od turystów.
/Alper Sitki Ersoy / ANADOLU / Anadolu via AFP /AFP
W stolicy Portugalii turyści płacą więcej niż mieszkańcy. Portal dziennika „The Guardian” poinformował we wtorek, że funkcjonuje tam nieoficjalny „podatek” dla turystów. Mieszkańcy Lizbony od lat domagają się od władz działań mających na celu ograniczenie nadmiaru odwiedzających.
Turysta w Lizbonie zapłaci więcej. To nieoficjalny „podatek”
Gazeta przekazała, że turyści odwiedzający restauracje w Lizbonie muszą płacić więcej niż mieszkańcy, co może zniechęcać część z nich do przyjazdu. Poprzez wprowadzenie nieoficjalnego „podatku” dla turystów, Lizbończycy walczą nadmierną liczbą odwiedzających.
Reklama
W jaki sposób pracownicy punktów gastronomicznych wiedzą, kiedy zastosować normalne, a kiedy podwyższone ceny? „The Guardian” podaje, że mieszkańcy Lizbony są z reguły od razu rozpoznawani przez kelnerów. Jeżeli pracownik się nie zorientuje, to klienci po prostu informują go, że nie są turystami, dzięki czemu nie płacą oficjalnej ceny.
Portugalski dziennik „Expresso” przekazał, że krajowe stowarzyszenie zrzeszające hotelarzy i restauratorów (AHRESP) zapewniło, że nie wiedziało o tym procederze. Dlaczego tak się dzieje? Mieszkańcy Lizbony domagają się od władz m.in. wprowadzenia regulacji w sektorze nieruchomości, a zwłaszcza najmu krótko terminowego, aby przeciwdziałać nadmiarowi odwiedzających.
Nie tylko Lizbona. Mieszkańcy europejskich miast mają dość turystów
Brytyjski dziennik zwrócił uwagę, że nagły przyrost liczby odwiedzających widać nie tylko w Portugalii, ale i w całej Europie. Według portalu ma to związek z minioną pandemią COVID-19, kiedy to turyści nie mogli wyjeżdżać za granicę. Razem z końcem ograniczeń w przemieszczaniu się wielu Europejczyków zdecydowało się wyjechać na upragniony urlop.
W tym roku nagły przyrost turystów wywołał protesty wśród mieszkańców znanych miejscowości turystycznych. I tak np. turyści w Barcelonie byli oblewani przez rezydentów wodą z plastikowych pistoletów.
„Według portalu Idealista, który publikuje różne oferty nieruchomości na sprzedaż i najem w Madrycie czy Barcelonie, ceny czynszów w porównaniu do czerwca ubiegłego roku wzrosły o około 18 proc., co jest skutkiem dużego zainteresowania najmem krótkoterminowym” – przekazał brytyjski tabloid „Daily Mail”.