Osoby, rozliczające się z dostawcą prądu na zasadzie prognoz otrzymały listy, z których wynika, że ich najbliższe rachunki miały wzrosnąć nawet o 100 zł miesięcznie. Informacja o takich podwyżkach była sprzeczna z deklaracją rządu, który częściowo utrzymał zamrożone ceny energii. Dlatego też klienci nie będą musieli płacić wspomnianej kwoty. Wystarczy, że wystąpią do dystrybutora z odpowiednim wnioskiem.
/Bartłomiej Magierowski /East News
Jak zauważa „Fakt”, tysiące gospodarstw domowych w Polsce rozlicza się z firmami dostarczającymi prąd na zasadzie prognozy. W takich sytuacji rachunek nie jest wyliczany w oparciu o faktycznie zużycie, tylko to jest jedną ze składowych szacunków, na podstawie których dystrybutor energii w przybliżeniu oblicza, ile konsument będzie musiał zapłacić w niedalekiej przyszłości. Takie rozwiązanie standardowo generuje nadpłaty, ale także niedopłaty.
Rachunki niektórych wzrosną bardziej od zapowiedzi rządu? Minister reaguje
W ostatnim czasie jednak wspomniani klienci musieli zmierzyć się z nową, niestandardową sytuacją. Otrzymali oni bowiem od koncernów energetycznych wiadomości z prognozami na najbliższe miesiące, w których ich rachunki miały podrożeć niekiedy o nawet ponad 100 zł miesięcznie. Osoby śledzące decyzje rządu mogły się zdziwić, ponieważ minister klimatu Paulina Hennig-Kloska zapowiadała podwyżki od 1 lipca, ale te miały średnio wynieść ok. 30 zł.
Reklama
Natomiast jak tłumaczy dziennik, zamieszanie powstało z uwagi na trwający w momencie wysyłki listów proces legislacyjny ustawy o dalszym, częściowym zamrożeniu cen energii. Przypomnijmy, że od połowy roku przestały obowiązywać dotychczasowe limity, a zastąpiły je nowe, wprowadzające podwyżki rachunków za prąd oraz gaz, lecz w takiej skali, aby końcowi odbiorcy nie odczuli tego nadmiernie.
W obliczu tych zmian prognozy rozsyłane przez firmy energetyczne przestały być aktualne. Jak wskazała na swoim profilu na platformie X Paulina Hennig-Kloska, minister klimatu wystąpiła do resortu aktywów państwowych oraz do Urzędu Regulacji Energetyki o działania, które mają skorygować rachunki odbiorców.
Rozwiń
Tak można obniżyć fakturę za prąd. Jednak nie wszyscy mogą to zrobić
Nim jednak administracyjny młyn rozpocznie prace, część z gospodarstw domowych może zostać postawiona przed koniecznością zapłaty rachunku. Dlatego jak zauważa „Fakt”, można w swoim imieniu wystąpić do firmy energetycznej, aby ta skorygowała prognozy i dostosowała je do ostatnich zmian w prawie.
W tym celu wystarczy zgłosić się bezpośrednio do koncernu. Można to zrobić na kilka sposobów, np. kontaktując się z wykorzystaniem konta internetowego na stronie danej firmy. Osoby, które mają dodatkowe pytania lub wątpliwości, mogą zadzwonić na infolinię poszczególnej spółki lub udać się do stacjonarnego punktu obsługi klienta w swoim mieście.
Niezależnie od sposobu komunikacji zgłaszającemu swój problem przydadzą się w tej sprawie ostatnia faktura za prąd oraz wiadomość z prognozami. Takie dokumenty będą zawierały też kluczowe informacje, jak np. numer klienta i numer punktu poboru energii. Należy też pamiętać, że sprawy administracyjne powinna załatwiać osoba, na którą jest podpisana umowa na dostawę prądu. W przeciwnym razie potrzebne będzie również upoważnienie.
Aby uniknąć płacenia wyższych rachunków, należy złożyć wniosek o skorygowanie prognoz. Warto także zwrócić uwagę, czy na najbliższej fakturze cena energii nie jest wyższa od 50 gr za 1 kWh – taki limit został bowiem ustanowiony na drugą połowę roku. Ponadto najbliższe opłaty za prąd powinny całkowicie być zwolnione z opłaty mocowej – przy tej rubryce powinno widnieć 0 zł – co także reguluje ostatnia zmiana w prawie.