Ministerstwo Finansów szacuje, że już wkrótce nasz kraj przekroczy zapisany w konstytucji pułap długu publicznego. I że w następnych latach stosunek długu do PKB będzie wciąż wzrastał, w ciągu nieco ponad 4 lat osiągając 75%.
Upubliczniona pod koniec września rządowa „Strategia zarządzania długiem publicznymna lata 2026-29” przewiduje, że już pod koniec bieżącego roku zbliżymy się do konstytucyjnego limitu zobowiązań w wysokości 60% PKB. Rok później nastąpi już naruszenietego zapisu, a dług poszybuje do 66,2%. I dalej będzie dynamicznie narastał,przekraczając 75% w roku 2029. I to nie jest żadna opozycyjna „propaganda”,tylko oficjalny dokument opracowany przez Ministerstwo Finansów.
Wskaźniki długu publicznego Polski względem PKB | ||||||
---|---|---|---|---|---|---|
2024 | 2025 | 2026 wg. limitów | 2027 | 2028 | 2029 | |
Państwowy dług publiczny | 44,3% | 48,9% | 53,8% | 55,6% | 58,3% | 59,5% |
Dług sektora finansów publicznych | 55,3% | 59,8% | 66,2% | 69,1% | 72,7% | 75,3% |
Źródło: "Strategia zarządzania długiem sektora finansów publicznych w latach 2026-2029", MF |
O niekorzystnej kondycji finansów publicznych Polski wiadomo odponad dwóch lat. Było to oczywiste jeszcze przed wyborami parlamentarnymi w 2023 roku, gdypolitycy z każdej strony sceny politycznej obiecywali przysłowiowe złote góry.Uważacie, że nikt Wam o tym nie wspominał? Błąd! Pozwólcie, że to odświeżę. „Pokaźnadziura budżetowa, ogromne zapotrzebowanie państwa na pożyczki” – pisałem w sierpniu 2023. „Jestsytyuacja jest w porządku, ale nie tragiczna. Czy Polska zmaga się z problemem nadmiernego zadłużenia”– to był lipiec 2024. „WMinisterstwie Finansów chyba postradali zmysły. Ryzykowny budżet na 2025 rok” –sierpień 2024. „Władzapędzi w kierunku kolizji z konstytucyjnym limitem długu” – o tym wszyscywiedzieli już w grudniu 2024 roku!
I co? I nic z tym niezrobiono. Bo nawet nielicznym to przeszkadzało. A w każdym razienie rządowi i obecnej większości parlamentarnej, która ochoczo akceptuje kolejneinnowacyjne wydatki socjalne, funduje ambitne inwestycje państwowe oraz wprowadzakolejne zasiłki i subwencje dla wybranych. Nawet od lat opóźnione agencje ratingowestraciły już cierpliwość. Dwie z nich we wrześniu zredukowałyperspektywę ratingu kredytowego Polski. A w roku 2026 najpewniej go obniżą.
Wysokie deficyty i przesadne wydatki rządu
– Prognoza na lata 2025-2029 została przygotowana w systemiezarówno krajowych, jak i unijnych zasad budżetowych, w tym przy respektowaniuzalecanej, w ramach procedury nadmiernego deficytu, ścieżki wydatków netto,uwzględniając dodatkową elastyczność wynikającą z aktywacji przez Radę UEkrajowej klauzuli wyjścia m.in. dla Polski – zanotowano w Strategii.
Warto jednak przypomnieć, skąd w ogóle wynikają te problemy.I tu trzeba powiedzieć otwarcie: sąto następstwa decyzji podjętych przez polityków (zarówno tych,którzy obecnie rządzą, jak i tych poprzednich), na których to Wy – drodzy wyborcy – masowo głosowaliście. I proszęmi tu nie opowiadać bajek o Putinie, covidzie, kryzysie i innych tym podobnych nonsensachserwowanych nam przez propagandę rządu i mediów. Bo na przykład Czechy jakoś umiały utrzymać dług na poziomie 43% PKB.
W latach 2019-24 wskaźnik wydatków publicznych do PKBwzrósł z 41,4% do 49,4% i wskaźnik ten plasuje się wśród jednych z najwyższychna świecie, nie licząc mikrogospodarek Oceanii czy Karaibów. Najczęściej powtarzanym kłamstwem jest to, że to efekt zwiększonychwydatków na wojsko. Tyle że to nie jest prawdą! W tym okresie wydatki wojskowePolski zwiększyły się z ok. 2% do 4,8% PKB w budżecie na rok 2026. Wydatki na uzbrojenie odpowiadały tylko za 1,5pkt z 5,8 pkt proc. wzrostu wydatków państwa w relacji do PKB – wyliczyli analitycy agencji Moody’s. Czyli za zaledwiejedną czwartą relatywnego wzrostu wydatków rządowych. Zapozostałą część odpowiadają stale rosnące wydatki socjalne, emerytalne, podwyżkipłac w budżetówce oraz coraz wyższe koszty obsługi zadłużenia.
Zdecydowana większość tych nowych wydatków finansowana była (i wciąż jest) na kredyt. W bieżącym roku deficyt budżetowy będzie stanowił ok. 31% wydatków rządowych,rok wcześniej było to 27,7%, a w przyszłym roku blisko 30% wydatków budżetu państwazostanie pokryte z emisji obligacji. Od roku 2024 deficyt fiskalny Polskiprzekracza 6% PKB i tak ma być również w przyszłym roku. Są to parametry absolutnieniemożliwe do utrzymania w dłuższej perspektywie. Pomimo to władza zdecydowanie deklaruje, że nie będzie obniżania nadmiernych wydatków państwa.
Dług jawny, dług ukryty i dług zakamuflowany
Ulubionym zajęciem polskich ministrów finansów jest „kamuflowanie”długu publicznego w rozmaitych PAŃSTWOWYCH agencjach, który to dług w zadziwiającysposób oficjalnie nie jest zaliczany do zobowiązań państwa. A to dlatego,że Konstytucja RPw artykule 216 (punkt 5) wprawdzie ustanawia limit „państwowego długu publicznego” (dalej: PDP) na poziomie 3/5 PKB, lecz jednocześnie daje ustawodawcy możliwość określenia sposobu wyliczania zarówno PKB,jak i PDP.
I rządzący wykorzystują tę „prostą sztuczkę” już odkilkunastu lat, od momentu, gdy minister Jacek Rostowski ukrył część zobowiązań wpozabudżetowym Krajowym Funduszu Drogowym. Później sytuacja się pogarszała. Kolejniministrowie finansów maskowali zobowiązania państwa w różnych funduszach.Największą anomalią jest bez wątpienia „Fundusz Przeciwdziałania COVID-19”, którychoć już dawno powinien był zostać zlikwidowany (i nigdy nie powinien był zaistnieć!),to wciąż „gromadzi” blisko 200 mld złotych długu publicznego. Ale dług tenformalnie nie wchodzi w skład PDP i nie obowiązuje go ani konstytucyjny limit60%, ani progi ostrożnościowe zapisane w ustawie o finansach publicznych.
MF
W bieżącym roku w tych „pozabudżetowych funduszach poza kontroląParlamentu” zebrało się 423,7 mld złotych długu. I zgodnie z założeniami Strategii wkolejnych latach kwota ta będzie dynamicznie się zwiększać, osiągając 772,7 mld złw roku 2029. Głównie za przyczyną Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, czyli kolejnegopozabudżetowego tworu poprzedniej ekipy rządowej. I który obecna władzabezwarunkowo zaakceptowała.
Dzięki owym funduszom rząd ma możliwość sprawiać wrażenie, że nie łamie KonstytucjiRP, jednocześnie zwiększając dług publiczny do 75% PKB (lub więcej). Zapewne w następnychlatach coraz więcej wydatków publicznych będzie „wciskana” w fundusze pozakontrolą Parlamentu (celowy sarkazm). To wyjaśnia, dlaczego rząd nie przywiązuje większej wagi do narastania długu publicznego.Po prostu zatai go i wszystko będzie dobrze. Przynajmniej dopóki zagraniczni kredytodawcynie zaczną analizować sytuacji.
Tak rozkręca się spirala zadłużenia
Papier przyjmie wszystko, ale realia ekonomiczne już niekoniecznie. Tutaj kosztyobsługi długu publicznego stanowią nieprzekraczalny limit zadłużania się każdego kraju. W poprzednich latach koszty te były stosunkowoniskie i nawet nie przekraczały 1% PKB. Było to możliwe dzięki temu, żegospodarka Polski stale rosła (czyli zwiększał się mianownik w postaci PKB),a same koszty odsetek od obligacji skarbowych malały (czyli malał również licznik)dzięki rekordowo niskim stopom procentowym utrzymywanym przez Narodowy BankPolski oraz EBC w latach 2015-21.
Ale ten kredytowy raj dobiegł końca w roku 2022, gdyinflacyjna erupcja zmusiła banki centralne do radykalnego podniesieniastóp procentowych. W efekcie wydatkina obsługę długu publicznego wzrosły z ok. 30 mld złotych w roku 2022 do 66,5mld zł, 75,5 mld zł zaplanowanych na rok bieżący oraz 90 mld zł w roku 2026. Wedługzałożeń Strategii w roku 2029 mają one wzrosnąć do ok. 130 mld zł, co mastanowić 2,64-2,68% PKB. Czyli już blisko trzy razy więcej niż dekadę wcześniej.
Kolejną zatrważającąstatystyką są lawinowo rosnące potrzeby pożyczkowe rządu. Czyli kwota, jakąMinisterstwo Finansów musi pożyczyć w ciągu roku, aby pokryć bieżącydeficyt fiskalny oraz wykupić zapadające obligacje (czyli zwrócić środkikredytodawcom). W latach 2002-21 potrzebypożyczkowe brutto mieściły się w przedziale 100-200 mld zł. Później jednakgwałtownie wzrosły. W roku 2022 wyniosły już 233,8 mld zł, rok później 260,7mld zł, a w roku ubiegłym aż 420,6 mld zł. W bieżącym roku mają przekroczyć półbiliona złotych i zgodnie z założeniami budżetowymi osiągnąć 688 mld zł w roku 2026.
Co prawda zdaniem ekonomistówBanku Pekao sytuacja nie będzie aż tak zła, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało(bo za zasadniczą część przyszłorocznego wzrostu potrzeb odpowiadają funduszeunijne i pożyczki udzielane przez rząd, które w dużej mierze pewnie nie zostaną zrealizowane), ale i tak przebieg rządowychpotrzeb pożyczkowych przypomina rozliczenie przepływów pieniężnych klienta lombarduzależnionego od narkotyków.
Im więcej trzeba pożyczyć, tym większe jest ryzyko, żeresortowi finansów nie uda się znaleźć wystarczającej liczby chętnych na emitowaneprzez siebie obligacje. I tutaj trzeba wyraźnie podkreślić, że obecnie taka sytuacja nie ma miejsca. Ale co będzie wprzyszłości, tego nie wiadomo. I tutaj trzeba uwzględnić kluczowy aspekt.Cieszymy się teraz całkiem niezłą koniunkturą gospodarczą (rzeczywisty wzrost PKB rzędu 3,5%i inflacja w okolicach 3% daje nominalny wzrost PKB zbliżony do 7%) oraz wyjątkowodobrymi nastrojami na światowych rynkach finansowych.
W takim przypadku zagraniczni inwestorzy postrzegają polskiefinanse publiczne przez optymistyczne okulary i nie dostrzegają (lub nie chcą dostrzegać)oczywistych problemów. Taka sytuacja wielokrotnie zdarzała się w historii. Nawet Grecja do pewnego momentu pozyskiwała środki na światowych rynkach finansowych. Ale w przypadku pogorszenia nastrojów (np. gdyby jakiś duży dłużnik ogłosił upadłość),to koszty obsługi polskiego (i nie tylko polskiego) długu gwałtownie by wzrosły. Tak było na przykład w roku 1998 (bankructwo Rosji) czy w 2008 (światowykryzys finansowy). Polskie finanse publiczne są zupełnie nieprzygotowane na takią sytuację.
I dopiero wtedy zacznie się poważny problem. Czekają nasbędą nagłe i gwałtowne podwyżki podatków oraz równoczesne ograniczenia wydatków publicznych. Do tego dojdzie osłabienie złotego, wzrost inflacji i w efekciewyższe stopy procentowe w NBP. Jednym słowem: w takiej sytuacji grozić nambędzie poważny kryzys finansowy. Ale obecny rząd najpewniej nic z tym nie zrobi.Najwidoczniej licząc na to, że wydarzy się to najwcześniej po roku 2027. Czylipo wyborach.