Magdalena Auzbiter
Małe firmy nie mają się najlepiej w ostatnim czasie i obrazują to te dane. Tracą na tym często najbliżsi przedsiębiorców – gdy trzeba łatać firmowy budżet, środki u niemal połowy uczestników badanych pochodziło z rodzinnych funduszy, oznaczało to rezygnację z wakacyjnych wyjazdów, mniejszych lub większych przyjemności, a nawet zajęć pozalekcyjnych dla dzieci.
Z czego wynikają te problemy?
To przede wszystkim wysokie i wciąż rosnące koszty zatrudnienia, podobnie jest ceną energii i surowców. Kolejną barierą jest ograniczenie korzystania z różnych usług lub dokonywania zakupów przez samych konsumentów, którzy także borykają się z podwyżkami. Największym problemem mogą być jednak opóźnienia w płatnościach ze strony kontrahentów i trudności w zachowaniu płynności finansowej. Według danych Krajowego Rejestru Długu Biura Informacji Gospodarczej łączne zadłużenie jednoosobowych działalności gospodarczych (JDG-ów) od początku roku wzrosło o blisko 400 mln zł do 4,8 mld zł w lipcu 2023 r. Średnie zadłużenie jednego dłużnika zwiększyło się o 2,5 tys. zł i obecnie wynosi 29,7 tys. zł.
Jako potwierdzenie tych problemów można wskazać także badanie NFG „Barometr wydatków firmowych” – 47 proc. mikrofirm z powodu wysokiej inflacji, opóźnień w płatnościach ze strony kontrahentów, spadku liczby klientów i innego rodzaju problemów finansowych zmuszona była zredukować koszty działalności.
Kolejne wydatki wymuszają na przedsiębiorcach kolejne cięcia kosztów – w większości przypadków jako pierwszej dostaje się reklamie, następnie pomocy szuka się w zmniejszeniu zużycia energii elektrycznej. To drugie działanie jak najbardziej rozsądne, tak pierwsze w perspektywie długofalowej może okazać się niekorzystne dla wielu firm – mniej klientów, to znowu mniejsze zyski przy niemalejących wydatkach.