Choć oferuje się seniorom 13. i 14. emeryturę, często jest to niewystarczające wsparcie. Starsi rodzice – chorzy, niedołężni, z Alzheimerem, wymagający wsparcia w nawet najprostszych czynnościach – to rzeczywistość, o której nie mówi się często. Samodzielnie nie zawsze możemy zaoferować pomoc na adekwatnym poziomie lub pilnować seniora przez cały dzień. Rozwiązaniem może być dom pomocy społecznej (DPS), ale na takie rozwiązanie nie wszystkich stać.
Kto może trafić do domu pomocy społecznej?
Najczęściej do DPS-ów trafiają schorowani seniorzy, którzy nie są zdolni do samodzielnej egzystencji, wymagający niekiedy specjalistycznej opieki. Co ważne, przepisy mówią, że osoba ubiegająca się o pobyt w DPS-ie powinna trafić do domu opieki położonego najbliżej jej miejsca zamieszkania.
"Osobie wymagającej całodobowej opieki z powodu wieku, choroby lub niepełnosprawności, niemogącej samodzielnie funkcjonować w codziennym życiu, której nie można zapewnić niezbędnej pomocy w formie usług opiekuńczych, przysługuje prawo do umieszczenia w domu pomocy społecznej" – czytamy w art. 54 Ustawy o pomocy społecznej.
Ile kosztuje pobyt w DPS-ie?
Na wstępie trzeba zauważyć, że DPS-y funkcjonują jako publiczne lub prywatne, choć wysokość opłat pomiędzy nimi nie różni się istotnie. Publiczne placówki kosztują krocie, a im większe miasto, tym drożej. W państwowej placówce w Łodzi czy Wrocławiu koszt ten waha się od ok. 4700 do nawet 8200 złotych. W Krakowie trzeba płacić na poziomie 7000-8000 zł, a w Warszawie nawet do 10000 zł. Z kolei w Częstochowie to ponad 5600 zł za miesiąc, w Strzelcach Opolskich prawie 5000 zł, zaś w Kielcach 4230-4500 zł.
W publicznych domach opieki ceny w drodze zarządzenia ustalają władze samorządowe, czyli prezydenci miast, starostowie, burmistrzowie i wójtowie. "Przeciętny miesięczny koszt utrzymania w domu pomocy społecznej wylicza się na podstawie kosztów z poprzedniego roku, bez wydatków inwestycyjnych i remontowych, ale z uwzględnieniem średniorocznego wskaźnika cen towarów i usług konsumpcyjnych. A uzyskaną kwotę dzieli się przez liczbę miejsc w danej placówce" – tyle mówią przepisy.
Warto również odnotować, że w prywatnych DPS-ach można jednak spotkać niższe stawki niż te, które są wymagane w domach prowadzonych przez samorząd.
Emerytura to za mało
Zgodnie z Ustawą o pomocy społecznej płatności za pobyt w DPS-ie są rozłożone. Mieszkaniec ośrodka płaci sam za siebie, ale koszt ten nie może przekroczyć wysokości 70 proc. jego dochodu (najczęściej emerytury lub renty). Tu pojawia się problem, ponieważ przyjmując jeden z tańszych wariantów, że za pobyt zapłacimy 4500 zł, to emerytura musiałaby wynosić przynajmniej 6500 złotych netto, by senior był w stanie zapłacić sam za siebie.
Na taką ewentualność ustawodawca jednak się zabezpieczył. Do pokrycia kosztów zobowiązani są najbliżsi, m.in. małżonek, dzieci, wnuki. Dopiero jeśli po pobraniu pieniędzy na opiekę od mieszkańca i rodziny nadal nie wystarcza na zapewnienie wszystkich świadczeń, na końcu do pobytu osoby w DPS-ie dopłaca gmina.
Ile rodzina dopłaca do DPS?
To, ile rodzina będzie musiała dopłacić do pobytu seniora w domu pomocy, zależne jest oczywiście od dochodów. I tak, jeśli dochód na członka rodziny przekracza kwotę stanowiącą 300 proc. kryterium dochodowego (kryterium wynosi 600 zł, więc jego trzykrotność – 1800 zł), taka rodzina musi ponosić opłaty.
Przykładowo, jeśli trzyosobowa rodzina osiąga miesięczny dochód na poziomie 9000 zł, kwota ta dzielona jest na liczbę jej członków i dopiero od ilorazu (3000 zł) odejmuje się trzykrotność kryterium dochodowego (1,8 tys. zł). Miesięczna opłata za pobyt członka rodziny w DPS-ie wynosi więc 1200 zł.
Kontrowersje związane z płaceniem za seniorów w DPS-ach
Życie bywa różne, a relacje rodzinne nie zawsze są idealne. Zdarza się, że nie mamy żadnego kontaktu z krewnym, ale państwo potrafi o nim przypomnieć po 30 latach.
W kwestii opłat za pobyt rodzica w państwowym domu opieki dzieci wyboru nie mają: są zobligowane do płacenia, więc muszą płacić. Często państwo stanie po ich stronie, nawet jeśli starsi już rodzice za młodu nadużywali alkoholu albo porzucili rodzinę, ale na starość domagają się pomocy.
Exodus pielęgniarek
Nie jest żadną tajemnicą, że w Polsce pielęgniarek brakuje od dawna. Choć w ostatnich latach widać ponowne zainteresowanie zawodem, potrzeba jeszcze sporo czasu, by braki kadrowe uzupełnić. W DPS-ach jest jeszcze jeden istotny problem – liczba pielęgniarek zatrudnionych w DPS-ach spadła z 6 do 4 tys. w porównaniu z rokiem ubiegłym, a powodem są pieniądze.
Jak informuje Naczelna Izba Pielęgniarek i Położnych, pielęgniarki zatrudnione w DPS-ach zarabiają około 3000-4000 zł, podczas gdy pielęgniarka i położna z wyższym wykształceniem magisterskim i specjalizacją od lipca br. dostają przeszło 8100 zł miesięcznie. Po samym licencjacie stawki wynoszą ok 6000 zł – wylicza "Gazeta Wyborcza".
"Wynagrodzenia pielęgniarek w DPS-ach wynikają z siatki płac zgodnej z rozporządzeniem w sprawie wynagradzania pracowników samorządowych i są one inne niż pielęgniarek zatrudnionych w podmiotach leczniczych kontraktujących świadczenia z NFZ. Dysproporcje w wynagrodzeniach pielęgniarek jest w ocenie NRPiP dyskryminujące" – uważa Mariola Łodzińska, prezeska NIPiP, cytowana przez "Wyborczą".