Lotnisko Szeremietiewo
Iwona Trusewicz
Drugie po Aerofłocie linie lotnicze Rosji – S7 Airlines ograniczą loty o 10-15 proc. od listopada do marca ze względu na brak możliwości serwisowania amerykańskich silników Pratt & Whitney zainstalowanych w Airbusach A320 i A320/A321 neo. Obecnie nie lata już 20 proc. maszyn tych linii, pisze gazeta „Kommersant”.
Gazeta, powołując się na dane z serwisu Flightradar24, pisze, że jedna piąta z 103 samolotów we flocie S7 nie lata. Jest to: sześć z 31 samolotów A320neo – do tego nowych – mających od dwóch do sześciu lat, osiem A321 neo (mających od dwóch do pięciu lat) i wszystkie trzy Airbusy A319 (liczą ponad 17 lat). Ponadto trzy A320 nie latają od kilku miesięcy, jeden z 19 Boeingów nie lata od końca lata, a jeden z 16 A321 nie lata od tygodnia. Ponadto uziemionych jest pięć z 17 Embraerów, niektóre już od 10 miesięcy.
Źródło zbliżone do przewoźnika wyjaśniło, że S7 „właściwie nie obsługuje obecnie wszystkich samolotów w swojej flocie”, podkreślając, że „zima to tradycyjnie najwyższy sezon na konserwację”. Problem w tym, że Rosjanie nie mają gdzie i czym serwisować samolotów, z których wiele to maszyny nowe, bardzo zaawansowane technologiczne.
Najnowszej generacji amerykańskie silniki P&W produkowane są w znacznie mniejszej liczbie niż silniki CFM montowane w Airbusach neo innych przewoźników. Z naprawą tych silników, jak wyjaśniło źródło „Kommersanta”, nie poradziła sobie ani rosyjska firma S7 Technics, ani Iran, gdzie zajmują się „bardziej powszechnym i zrozumiałym sprzętem”.
Inny rozmówca „Kommersanta” stwierdził, że linie S7 zamierzają „pozbyć się” samolotów Airbus neo i wystąpić o pozwolenie na wywóz za granicę co najmniej 22 maszyn. Wymaga to jednak zgody Kremla, a rosyjski reżim nie chce się przyznać, jak mocno odczuwa zachodnie sankcje.
Po rosyjskiej agresji na Ukrainę Stany Zjednoczone i Unia Europejska wprowadziły szereg ograniczeń wobec Moskwy, co dotknęło również branżę lotniczą. W odpowiedzi Kreml zawłaszczył około 300 leasingowanych przez rosyjskie linie maszyn, wydając im rosyjskie certyfikaty i wpisując do rejestru. Skutkowało to zakazem sprzedaży rosyjskim podmiotom samolotów, części zamiennych do nich, a także konserwacji i ubezpieczenia samolotów rosyjskich linii w krajach zachodnich. Leasingodawcy rozpoczęli też polowanie na zawłaszczone przez Rosjan swoje samoloty. Kilkanaście z nich zostało aresztowanych na różnych lotniskach świata.
Na początku rosyjscy przewoźnicy ignorowali zagrożenie. W kwietniu 2022 r dyrektor generalny S7 Airlines Dmitry Kudełkin nazwał znalezienie części zamiennych do samolotów „zadaniem niełatwym”, a nie trudnością. Dodał, że w Grupie S7 pracuje około 3 tys. inżynierów i techników lotniczych, którzy „znają się na swoim fachu”.
Minęło półtora roku i samoloty stoją w hangarach rosyjskich lotnisk.