Co to znaczy bankrut?

Wystarczy wyszukać hasło „bankructwo”, a zostaniesz zasypany ofertami pomocy: oferują niedrogą pomoc w zakresie bankructwa osobistego lub pomagają w ogłoszeniu bankructwa firmy, jeśli taką posiadasz. W dzisiejszych czasach „bankructwo” oznacza niezdolność dłużnika do wywiązywania się ze swoich zobowiązań – i niesie ze sobą szereg problemów dla niewypłacalnego dłużnika. Skąd wzięło się słowo „bankructwo”?

Historia zaczyna się w starożytności. Gdy tylko pojawiła się wymiana towarów, a następnie pieniędzy, ludzie zaczęli zaciągać pożyczki. Czasami nie byli w stanie spłacić długu. Zgodnie z ówczesnymi prawami, dłużnik odpowiadał za dług razem ze swoją rodziną. Rodzina niewypłacalnego dłużnika popadała w niewolę długów i dopóki nie spłaciła długu swoją pracą, pozostawała w niewoli.

W Atenach, za czasów Solona, pojawiła się odpowiedzialność majątkowa: wierzyciel otrzymywał prawa do ziemi i domu dłużnika, ale nie do jego wolności osobistej. Na ziemi pożyczkobiorcy (zazwyczaj na granicy) stawiano słup z tabliczką informującą, że działka stanowi zabezpieczenie długu, który miał zostać spłacony „w takim a takim czasie i takiej a takiej kwocie”. Ten „słup długu” nazywano „hipoteką”. Tak, hipoteki pojawiły się ponad 2500 lat temu.

Mijał czas. W średniowieczu Europa była podzielona na wiele różnych państw. Każde państwo biło własną walutę. Monety te miały różne rozmiary i wagę. Srebro w nich zawarte również znacznie różniło się jakością. Aby wymienić „obce” monety na monety będące w obiegu w danym państwie, potrzebni byli zaufani ludzie. Musieli umieć liczyć – obliczyć, ile monet, każda o określonej wadze ułamków uncji, można było przeliczyć na monety ich państwa, każda o określonej wadze ułamków uncji. Musieli również znać wszystkie obecne monety i wiedzieć, jak je przeliczano. Na przykład marka dzieliła się na 8 öre, każda öre na 3 ertug, a każdy ertug był wart od 8 do 20 fenigów, w zależności od regionu, w którym został wybity…

Kupcy podróżowali od miasta do miasta i w każdym mieście musieli wymieniać swoje monety na te będące w obiegu. W tym celu w każdym mieście działał cech kantorów. Kantorzy szybko wymieniali jedną monetę na drugą, uwzględniając wszystkie cechy charakterystyczne dla danego kraju – w tym jakość stopu, z którego bito monety. Oczywiście nie zapominali o własnym zysku. Niemniej jednak, w każdym mieście cech kantorów odpowiadał za zapewnienie, że płatności były mniej więcej poprawnie przetwarzane.

Aby udowodnić swoją uczciwość, kantorzy ustawiali przed biurami ławki, na których przechowywali zapas monet. Siedząc na nich, obliczali, ile monet klient przyniósł na drobne, wymieniali je na lokalne monety, a następnie uczciwie wręczali wyliczoną kwotę. No cóż, uczciwie, oczywiście – w końcu musieli też zarabiać.

Od około XII wieku genueńskich kantorów zaczęto nazywać bankierami („bancherii”). Od słowa „banca”, oznaczającego ławę.

Czas mijał. Kantorzy, przemianowani na „bancherii”, nawiązywali partnerstwa z kantorami w całej Europie. Kupiec mógł zdeponować określoną ilość srebra lub złota w kantorze kantoru w Anglii, otrzymać pokwitowanie, a po przybyciu, powiedzmy, do Włoch, odwiedzić kantor tego samego kantoru, przedstawić pokwitowanie i odebrać tę samą ilość srebra (lub złota), którą zdeponował w skarbcu kantoru na wyspie. Oznaczało to, że można było podróżować po Europie bez worka z monetami i bez obawy przed napadem.

Spółki kantorów i bankierów finansowały wyprawy kupieckie do Indii lub na Karaiby. Gdy takie wyprawy kończyły się sukcesem, natychmiast przynosiły 200-300% zysku. Podróż była jednak pełna niebezpieczeństw, a statki często ginęły. Ryzyko związane z handlem egzotycznymi towarami było w tamtych czasach ogromne. Jedna lub dwie wyprawy mogły doprowadzić albo do bogactwa, albo do ruiny.

Czasami bankierzy nadmiernie koncentrowali się na zysku i popadali w długi z powodu niepowodzeń ekspedycji, które obiecywały ogromne zyski w razie powodzenia. Nie byli w stanie spłacić długu na czas. W takich przypadkach, oprócz procesu sądowego dla dłużnika zalegającego z płatnościami, przewidziano osobną karę dla „banczerów”, którzy nie wywiązali się ze swoich obowiązków. Na placu, gdzie pracowali kantorzy, publicznie ogłaszano, że dany kantor jest zadłużony i nie jest w stanie spłacić swoich długów, a stół, na którym wcześniej pracował, był uroczyście zrywany.

Tak właśnie przebiegał proces „banca rotta”. Mówiono, że były kantor został wydalony z zawodu, że odtąd jego ława – czyli jego „banca rotta” – uległa zniszczeniu. Były kantor został wydalony z cechu i musiał znaleźć inną pracę, ponieważ pogłoski o jego bankructwie rozeszły się po wszystkich stowarzyszeniach kantorów.

A dziś, niestety, ludzie winni nie tylko bankructwa, ale i budowania piramid finansowych – czyli jawni oszuści – po odsiedzeniu wyroków i wyjściu z więzienia zaczynają budować piramidy na nowo pod nową nazwą. Po upadku MMM sam Mawrodi zbudował jeszcze kilka piramid, choć nie w Rosji. I gdyby nie umarł, znów by oszukiwał.

„Dopóki na świecie będą głupcy
„Wydaje się, że wygodnie jest nam żyć w oszustwie”.
Znana piosenka.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *