Czy da się „uczciwie” oszukać kupującego?

Rzadko mija dzień, żebyśmy nie dokonali zakupu. A czasami, kiedy wracamy do domu z zakupami, zdajemy sobie sprawę, że zostaliśmy oszukani. Najczęstsze metody oszustwa to zaniżanie wagi i zaniżanie cen. Nie będę o tym pisać, bo to temat oklepany i nie ma sensu go powtarzać.

Tutaj, jak to mówią, oszustwo jest bezczelne, po prostu wykorzystuje nieuwagę i nadmierne zaufanie kupującego. Ale czy da się oszukać „uczciwie”?

Tak, to możliwe. Oto kilka metod, o których kupujący powinni wiedzieć, aby nie dać się nabrać na tego typu sztuczki „wyciągania pieniędzy z portfeli”.

W jednym mieście otwarto nowy sklep o nazwie „Wszystko za 37 rubli”. Co w nim takiego wyjątkowego? Właściciel sklepu jest dobrym psychologiem. Ludzie nie zwracają już uwagi na metki z cenami „999 rubli”, gdy ten sam produkt jest wystawiony gdzie indziej za, powiedzmy, 1010 rubli, a właściciel sklepu, który wystawił go za 999 rubli, w rzeczywistości kupił go w hurtowni za 800-900 rubli. Jednodniowe wyprzedaże z rzekomo niewielkimi rabatami również spotykają się z niezbyt entuzjastycznym odbiorem – klienci zdają sobie sprawę, że na takich wydarzeniach nie ma prawdziwych rabatów.

Sprzedawcy detaliczni nigdy nie ponoszą strat, stosując ceny dumpingowe. Nawet kuszące, fantastyczne hasło „50 procent zniżki!” przyciąga tylko garstkę klientów. Logicznie rzecz biorąc, takie banery powinny wskazywać starą i nową cenę. Jednak żadna z tych liczb nie pojawia się na banerze, a produkt jest sprzedawany w starej cenie w samym sklepie. To najprostszy sposób na nakłonienie kogoś do zakupu! Kupujący zdaje sobie z tego sprawę dopiero, gdy zobaczy podobny produkt w innym sklepie w tej samej cenie, co sklep, który skusił go pseudo-zniżką. A teraz wróćmy do sklepu „Wszystko za 37 rubli”.

Ciekawość to naturalna cecha wielu ludzi. Oczywiście, tak absurdalnie niska cena przedmiotu przyciąga wielu. Ale nie każdy jest na tyle mądry, by przyjrzeć się bliżej. W grę wchodzi impuls, by sięgnąć po najtańszy przedmiot – zanim właściciel sklepu opamięta się i złapie za głowę, słysząc o swojej „hojności”. Ale zapewniam cię, że tego nie zrobi. Dlaczego? Powodów jest kilka.

Powód pierwszy: Wszystkie towary są importowane z hurtowni, gdzie wybierano je z najtańszych kategorii. A obecnie są to towary chińskie. Często są niskiej jakości, a co za tym idzie, ich ceny „promocyjne” w hurtowniach są wysokie.

Drugi powód: Niewielki wybór produktów jest celowo sprzedawany po znacznie niższych cenach (w porównaniu z cenami lokalnymi). To stwarza iluzję uczciwości. Ale supertanie produkty to tylko te, których zdecydowana większość klientów nie potrzebuje, nawet w tak niskiej cenie. Na przykład, po co mi silna lupa, skoro nigdy nie muszę niczego dokładnie oglądać? Chociaż oczywiście kusząca jest cena 37 rubli. W innych sklepach kosztuje 100 rubli. To samo dotyczy produktów do czyszczenia chemicznego. Co z nich pożytku, skoro moje ubrania są zawsze w dobrym stanie?

Ale na pewno kupię sobie porządne chińskie pióro wieczne. I potrzebuję też zestawu flamastrów. A kiedy wrócę do domu, zdam sobie sprawę, że przepłaciłam. Przypomnę sobie tylko, że ostatnio widziałam dokładnie taki sam długopis w sklepie papierniczym za jedyne 30 rubli, ale wtedy go nie potrzebowałam. A flamastry będą mi długo stały na biurku, bo stare, które kupiłam rok temu za 32 ruble, jeszcze się nie skończyły. I nie byłoby problemu ze znalezieniem flamastrów w podobnej cenie, a nawet tańszych. Ale zadziałał czynnik „chwytania”.

Dokładniej, widziałem kilka artykułów w sklepie „Wszystko za 37 rubli”, które w innych sklepach były w całkiem rozsądnej cenie (ale potrzebne tylko kilku klientom!) i pomyślałem, że długopis i markery również są w obniżonej cenie. Sklep wydawał się więc oferować te produkty uczciwie, a ja oszukałem sam siebie, przepłacając, podczas gdy mogłem znaleźć je taniej i tej samej jakości. Oczywiście, kilka rubli „podarowanych” sklepowi to drobiazg dla mojego portfela. Ale to właśnie ten drobiazg pozwoli sklepowi zarobić.

Trzeci powód: Właściciel sklepu podszedł mądrze do swojej promocji i wziął pod uwagę słabości ludzi, co wykorzystał, aby rozwijać swój biznes, nie podejmując przy tym żadnego ryzyka.

Niektóre firmy opakowaniowe od dawna pozostają w cichej zmowie z producentami produktów i sieciami handlowymi. W jaki sposób? Dostarczają opakowania, które wizualnie „zmuszają” kupujących do zakupu konkretnego produktu. Problem polega na tym, że pewien odsetek kupujących, idąc do sklepu, jest gotowy kupić tańszy produkt w większych ilościach niż mogliby kupić w tej samej cenie gdzie indziej. Ponownie, to wszystko kwestia psychologii. W najprostszym przypadku działa zasada „dużego pudełka”: można je otworzyć dopiero po dokonaniu płatności.

Rozważmy na przykład cukierki w pięknych pudełkach. W czasach radzieckich czekoladki pakowano w pudełka w ciasnych rzędach, ale teraz umieszcza się je w specjalnych wkładkach, które zapewniają sporo miejsca między cukierkami. Jeśli jednak zastąpisz „standardową” wkładkę wkładką o innych odstępach, możesz spakować mniej cukierków, cena za pudełko nieznacznie spadnie, a pudełko będzie kupowane jako pierwsze, ponieważ jest duże i niedrogie. Rozmiar ma również znaczenie, na przykład przy wręczaniu słodyczy w prezencie, starając się jednocześnie utrzymać cenę na niskim poziomie.

Należy podkreślić, że sprzedawcy detaliczni zatrudniają specjalistów odpowiedzialnych za prezentację towarów w możliwie najkorzystniejszy sposób. Aby „dotrzeć” do niezbędnych produktów, trzeba będzie minąć półki z produktami zbędnymi i nagle zerknąć. „Aha, może niedługo będę tego potrzebować”. Biorę! Ale nie zauważam, że ten sam produkt jest za pierwszym rzędem. Odsunięty, bo jest świeży. Tymczasem pierwszy rząd zawiera produkty, których data ważności przypada dziś lub za kilka dni. Tak dzieje się na przykład z towarami łatwo psującymi się. Okazuje się, że za tę samą cenę można kupić coś, co może być szkodliwe dla zdrowia, jeśli produkt nie był odpowiednio przechowywany.

Jaki jest więc z tego wniosek? Jeden: bądźcie uważni i nie dajcie się nabrać na podstępy.

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *