Obawy związane z wprowadzeniem podatku katastralnego stają się coraz głośniejsze, choć w tej kwestii krąży więcej mitów niż rzeczywistych informacji. Temat ten chętnie podchwycili politycy PiS, mimo że to właśnie za ich rządów zaobserwowano najwyższy wskaźnik zakupu mieszkań w celach inwestycyjnych, co było możliwe dzięki braku tego podatku.
/123RF/PICSEL
Podatek katastralny jest poruszany w różnych kontekstach. Ostatnio po rekomendacji OECD dotyczącej wprowadzenia progresywnego podatku katastralnego. Organizacja argumentuje, że wprowadzenie takiego podatku byłoby bardziej sprawiedliwe i efektywne, ponieważ brałoby pod uwagę nie tylko rozmiar, ale także lokalizację i inne właściwości wpływające na wartość nieruchomości.
Jednak jednocześnie zasugerowano wprowadzenie ulg podatkowych lub ograniczeń dla mniej zamożnych gospodarstw domowych, co prowadzi do fałszywego wrażenia, że „w mediach pojawiły się głównie informacje o ogromnym podatku, który zrujnuje Polaków”.
Reklama
W tym tygodniu temat powrócił, i to po wypowiedzi ministra Paszyka, który nie potwierdził ani nie zaprzeczył wprowadzeniu takiego podatku, jedynie zaznaczył, że to wymaga dłuższej dyskusji. Stanowisko ministra nie powinno dziwić, gdyż trudno jest odpowiedzieć „tak” lub „nie”, gdyż konstrukcja tego podatku może być różnorodna, obejmując np. tylko tych, którzy posiadają wiele mieszkań lub znaczne kwoty zainwestowane w nieruchomości, a nie jedynie mieszkanie przeciętnego Kowalskiego.
Temat szybko podchwycili politycy opozycji. Poseł Marcin Warchoł na platformach społecznościowych ostrzegł Polaków, że będą musieli płacić podatek katastralny i to w konkretnych kwotach.
„A jednak! Planują wprowadzenie podatku katastralnego! Minister Krzysztof Paszyk jasno mówi: „Potrzeba rozmowy w tej kwestii”. Jeśli to zostanie wprowadzone, właściciel mieszkania zapłaci kilka tysięcy złotych, a właściciel domu nawet kilkanaście. Rocznie!!!” – napisał polityk PiS, były wiceminister sprawiedliwości.
Rozwiń
Internauci szybko zwrócili uwagę posłowi Warchołowi, że protestuje głośno, ponieważ sam posiada trzy mieszkania, co ujawniono w jego oświadczeniu majątkowym.
Na wpis posła Warchoła odpowiedziała Anna Maria Żukowska, przewodnicząca Klubu Lewicy.
„A to już zależy, którego domu czy mieszkania to dotyczy. Jeżeli będzie to np. od trzeciej czy czwartej nieruchomości, to większość Polaków nic nie zapłaci. Zobowiązani będą fliperzy i osoby bardzo zamożne – napisała Żukowska w odpowiedzi na X.
Straszenie katastrem to paliwo polityczne
Chociaż w Lewicy znajdują się przeciwnicy takiego podatku, to niektórzy posłowie posiadają po kilka mieszkań. Jedyną partią sejmową w Polsce, która wspiera podatek katastralny od dodatkowych mieszkań (z wyłączeniem pierwszego), jest Razem.
Pod wpisem wiceministra pojawiło się wiele komentarzy, że dobrze przemyślany podatek mógłby być korzystny i pomóc w rozwiązaniu problemów mieszkaniowych.
„Podatek katastralny w połączeniu z budownictwem społecznym pomoże rozwiązać kryzys mieszkaniowy. Taki pakiet sprawi, że mieszkanie zacznie służyć do mieszkania. Należy wprowadzić kwotę wolną, aby nie wywłaszczać ludzi z ich mieszkań, a rentierzy niech płacą” – napisał jeden z internautów.
W środę straszak w postaci podatku katastralnego wykorzystał rzecznik PiS Rafał Bochenek, wplatając go do kampanii wyborczej Karola Nawrockiego.
Rozwiń
Tymczasem nie tylko nie ma żadnego projektu, ale przede wszystkim systemu, który umożliwiałby wyliczanie wartości nieruchomości.
– Mamy mnóst