Cinkciarzowi brakuje 150 mln złotych? Klienci dniami czekają na przelew. „Rozłączyli się, gdy podałem nazwisko”

Do naszej redakcji dzwoni coraz więcej klientów zaniepokojonych czasem oczekiwania na środki z kantoru Cinkciarz.pl. "Czekałem 6 godzin na połączenie z infolinią, w końcu odebrał jakiś człowiek, zapytał o imię i nazwisko, a gdy je podałem, rozłączył się" – relacjonuje pan Marek, który od 15 dni czeka na sześciocyfrową kwotę.

Cinkciarzowi Brakuje 150 Mln Zlotych Klienci Dniami Czekaja Na Przelew Rozlaczyli Sie Gdy Podalem Nazwisko 715c1bc, NEWSFIN

fot. Pelo Blanco Photo / / Shutterstock

Redakcja Bankier.pl dysponuje potwierdzeniami zleceń od klientów Cinkciarz.pl, z których wynika, że czas oczekiwania na przelewy od kantoru wydłużył się do nawet 2 tygodni. Wiemy również o dwóch grupach użytkowników, którzy organizują się, żeby wymieniać informacje i wspólnie zastanawiają się, jak odzyskać pieniądze. 

"Zebraliśmy kilkanaście osób, które zleciły przelewy w większości na początku października" – mówi pan Mirosław. Gdy po kilku godzinach rozmawiamy z inną osobą z tej grupy, słyszymy już o 25 uczestnikach. "Co godzinę dołączają do nas nowe osoby, ta liczba stale przyrasta" – mówi pani Violetta. 

Do redakcji Bankier.pl zgłosił się również pan Paweł, który przesyła listę z numerami transakcji i datami ich zlecenia od 15 osób, które organizują się w inną grupę klientów kantoru Cinkciarz.pl. Najwcześniejsze zlecenia przelewów pochodzą z 7 października. 

Kwoty, na jakie czekają klienci Cinkciarza, z którymi rozmawiał Bankier.pl, to najczęściej pięciocyfrowe lub sześciocyfrowe sumy. "Od 7 października czekam na ponad 150 tys. złotych" – relacjonuje pan Marek – "czekałem 6 godzin na połączenie z infolinią, w końcu odebrał jakiś człowiek, zapytał o imię i nazwisko, a gdy je podałem, rozłączył się" – mówi. 

Zlecenie pana Marka (Bankier.pl )

W odpowiedzi na pytania Bankier.pl rzecznik kantoru uspokaja: "Zapewniamy, że wszystkie transakcje zostaną zrealizowane, a środki trafią do klientów w oczekiwanej przez nich walucie. Przepraszamy za kilkudniowe opóźnienia". 

W jakiej kolejności Cinkciarz.pl realizuje wypłaty? Czy pierwszeństwo mają klienci, którzy dodzwonią się na infolinię, a może decyduje data zlecenia przelewu, kwota lub inne czynniki? – na te pytania nie uzyskujemy już odpowiedzi.

"Pomimo że na infolinii trzykrotnie zapewniano mnie o nadaniu priorytetów moim dwóm zleceniom, od 11 dni mają one status w realizacji" – mówi pani Violetta – "To wygląda jak gra na zwłokę, nie wiem, jaki jest sens podawania tych informacji" – komentuje. 

Zlecenie pani Violetty (Bankier.pl)

Pan Marek, klient czekający od 2 tygodni na 150 tys. złotych, w sprawie swoich pieniędzy zdążył udać się już na policję. Zgłoszenia nie przyjęto, ponieważ w rozumieniu funkcjonariuszy nie doszło do przestępstwa. Cinkciarz.pl deklaruje, że pieniądze przyjdą, więc nie policja nie widzi tu pracy dla siebie.

Wszyscy klienci Cinkciarza, z którymi rozmawiamy, skarżą się na ograniczony kontakt z obsługą klienta. "Wysłałem im wezwanie do zapłaty, otrzymałem automatyczną odpowiedź, że dokładają wszelkich starań, ale mają opóźnienia przez problemy techniczne" – mówi jeden z oczekujących na środki. 

"Nie odpowiadają na żadnego maila, na żaden telefon, wszystko zajęte, jak już się człowiek wbije w kolejkę, to jest się pięćdziesiątym na liście" – skarży się pan Marek. 

"Każda osoba z naszej grupy dzwoniła na infolinię, ale nawet jeśli udało się dodzwonić, nie przyniosło to skutku. W moim przypadku albo linia była zajęta, albo gdy była już moja kolej – wyrzucało mnie z połączenia – mówi pan Mirosław. 

Klienci, z którymi rozmawiamy, są zaniepokojeni sytuacją, ale jak podkreśla pani Violetta, będąca klientką Cinkciarza od 13 lat, zależy im, żeby firma przetrwała kryzys. "Nikt z nas nie chce, żeby padały polskie spółki i robiły miejsce zagranicznej konkurencji, to nie leży w niczyim interesie. Chcielibyśmy tylko, żeby Cinkciarz zaczął traktować poważnie swoich klientów, bo na razie wygląda to kiepsko" – komentuje pani Violetta.

Gdyby ktoś stwierdził, że lepiej będzie pofatygować się osobiście do biura firmy, to jest w błędzie. Biuro w Zielonej Górze jest bowiem zamknięte do odwołania.

Cinkciarz.pl: prezes czołowego banku na celowniku za lobbing

Gdy rozmawiamy z klientami czekającymi na swoje środki, 21 października pojawia się nowe oświadczenie od Cinkciarz.pl. Po zapowiedzi pozwów wobec 9 banków, skierowania sprawy jednego z nich do UOKiK i polemiką z decyzją KNF o odebraniu licencji na świadczenie usług płatniczych firmie Conotoxia, kantor twierdzi, że zdobył informacje o wymierzonym w lobbingu, który miał prowadzić prezes dużego polskiego banku. 

"Nasz fintech ma poważne podstawy, aby sądzić, że prezes jednego z największych banków działających w Polsce aktywnie lobbował za odebraniem naszej spółce licencji na świadczenie usług płatniczych. Działania te, oparte na naciskach i nieuczciwych praktykach, mogą mieć poważne konsekwencje dla uczciwej konkurencji i transparentności rynku finansowego" – podano w komunikacie spółki.

"W związku z tym wzywamy wszystkie osoby, które posiadają jakiekolwiek dodatkowe informacje lub dowody dotyczące tych działań, do podzielenia się nimi. Zgłoszenia można składać za pośrednictwem bezpiecznego kanału whistleblowerskiego dla sygnalistów, podając dane kontaktowe lub w 100 proc. anonimowo" – czytamy w dalszej części komunikatu. 

Próba pożyczki od Narodowego Banku Polskiego. Spółce brakuje 150 mln złotych?

Jak ustalił portal money.pl, prezes Grupy Conotoxia, do której należy kantor Cinkciarz.pl, zwrócił się z prośbą o pożyczkę do prezesa NBP Adama Glapińskiego. Marcin Pióro miał prosić go również o pomoc w uzyskaniu licencji bankowej, pomimo że właściwym organem w takich sprawach jest Komisja Nadzoru Finansowego. 

Do spotkania miało dojść w siedzibie NBP 24 września, czyli około tydzień przed odebraniem licencji na świadczenie usług płatniczych spółce Conotoxia przez KNF. Według money.pl w liście Marcina Pióry do Adama Glapińskiego z 25 września biznesmen wskazuje, że kwota niezbędnego kapitału obrotowego, który pozwoliłby na szybki rozwój spółki, to od 100 do 500 mln zł, a kredytu inwestycyjnego od 100 do 300 mln zł. Według prezesa Cinkciarza takie sumy pozwoliłyby spółce zasypać przepaść konkurencyjną pomiędzy nią a Revolutem.

W opublikowany 22 października artykule "Gazety Wyborczej", czytamy, że spółce może brakować 150 mln złotych. Tematem podobno interesują się najwyższe organy państwa. "Obserwujemy, co się z tym dalej dzieje. 150 mln zł jest stracone, część z tego może jeszcze jest do odzyskania, ale trudno szacować ile" – powiedział dziennikarzom "GW" jeden z urzędników.

Źródło

No votes yet.
Please wait...

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *