Wtorkowe wypowiedzi prezesa Narodowego Banku Polskiego mogą sprowokować nieco mocniejszą korektę i osłabienie złotego – twierdzą analitycy PKO BP. Oznaczałoby to kolejny nieudany atak kursu euro na linię 4,25 zł.
W środę o 9:36 euro było wyceniane na 4,2845 zł, a więc o grosz wyżej niż dzień wcześniej. We wtorek kurs euro do złotego podniósł się o jeden grosz, a całość tego ruchu została wykonana w godzinach popołudniowych.
Zatem zbiegł się on w czasie z publikacją wypowiedzi prezesa NBP Adama Glapińskiego. Szef polskiego banku centralnego przyznał, że w sprzyjających okolicznościach obniżka stóp procentowych mogłaby nastąpić wcześniej niż w roku 2026. Obecnie rynek stopy procentowej wycenia obniżki o 100 pb. w perspektywie następnych 12-miesięcy. Czyli wyraźnie wcześniej niż w roku 2026 i wypowiedź prezesa NBP niewiele w tej sytuacji zmienia.
ReklamaZobacz takżePolecamy: płatności za granicą bez dodatkowych kosztów, z bonusem do 200 zł za nowe konto w Banku Pekao
– Wydaje się jednak, że wtorkowa wypowiedź A. Glapińskiego może sprowokować nieco mocniejszą korektę na głównych parach z PLN (np. w okolice 4,29-4,2950 na EUR/PLN i w pobliże 3,88 na USD/PLN), szczególnie jeśli globalnie wyprzedany w krótkim terminie dolar amerykański zacząłby się korekcyjnie umacniać – uznali jednak ekonomiści PKO BP.
Jednakże, póki co, sytuacja globalna wciąż zdaje się sprzyjać złotemu. Dolar pozostaje względnie słaby, a kurs EUR/USD znalazł się blisko zeszłorocznego szczytu leżącego na wysokości 1,12758 USD za euro. W rezultacie notowania dolara na polskim rynku w środę o poranku wyniosły 3,8505 zł. To wprawdzie o ponad grosz powyżej wtorkowego kursu odniesienia, ale dzień wcześniej kurs USD/PLN osiągnął 3-letnie minimum na poziomie 3,8354 zł.
Frank szwajcarski notowany był po 4,5101 zł, a więc aż o dwa grosze wyżej niż we wtorek wieczorem. To drugi dzień silnego odreagowania na parze frank-złoty, która przez poprzednie dwa tygodnie odnotowała spadek z przeszło 4,67 zł do niespełna 4,45 zł.
KK