– Od najbliższego poniedziałku starujemy z nowym programem wsparcia prosumentów „Moja Elektrownia Wiatrowa” – zapowiedziała Dorota Zawadzka-Stępniak, prezes Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej. Będzie dostać do 30 tys. zł na budowę wiatraka i 17 tys. zł na magazyn energii.
Nawet 47 tys. zł na budowę przydomowego wiatraka i magazynu energii. Nowy program (Adobe Stock, wlad074)
W ramach pierwszego naboru zarezerwowano na „Moją Elektrownię Wiatrową” 50 mln zł – poinformowała w czwartek Zawadzka-Stępniak podczas wspólnej konferencji z wiceministrem klimatu Miłoszem Motyką. Nabór potrwa rok, od 17 czerwca 2024 roku do 16 czerwca 2025 r., lub do wyczerpania zarezerwowanego budżetu.
Program będzie skierowany do osób fizycznych – właścicieli bądź współwłaścicieli budynku mieszkalnego/lokalu mieszkalnego w budynku mieszkalnym, wytwarzających energię elektryczną na własne potrzeby. Będą oni mogli otrzymać dofinansowanie do zakupu i montażu samej przydomowej elektrowni wiatrowej albo elektrowni i magazynu energii elektrycznej. Zakup i montaż magazynu energii będzie możliwy (wtedy dostanie się na niego dodatkową dotację), ale nie będzie obligatoryjny.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: Fala zwolnień w Polsce. Dominują te branże. "Pęka bańka"
„Moja Elektrownia Wiatrowa”. Ile można dostać?
Dotacja wyniesie do 50 proc. kosztów kwalifikowanych, maksymalnie 30 tys. zł na jedną mikroinstalację wiatrową o zainstalowanej mocy elektrycznej nie mniejszej niż 1 kW oraz nie większej niż 20 kW, lecz nie więcej niż 5 tys. zł/1 kW.
Z kolei dotacja na jeden magazyn energii elektrycznej nie będzie mogła przekroczyć 17 tys. zł, lecz nie więcej niż 6 tys. zł/1 kWh. Magazyn musi mieć pojemność co najmniej 2 kWh.
Zawadzka-Stępniak poinformowała, że małe elektrownie wiatrowe będą mogły mieć maksymalnie do 30 metrów wysokości. – Zależny nam bardzo, by lokalizacja była mocno uzależniona od warunków wietrznych i topograficznych – mówiła. Wskazała, że Fundusz uruchomił specjalną stronę mojaelektrowniawiatrowa.gov.pl, na której są porady, konieczne procesy w celu postawienia małego wiatraka, a także informacje o warunkach wietrznych w danej lokalizacji.
Szefowa NFOŚiGW dodała też, że trzeba będzie mieć pozwolenie na budowę fundamentów i konstrukcji masztu elektrowni. Osoby, które chcą postawić tego typu wiatrak, powinny w gminie sprawdzić miejscowy plan zagospodarowania przestrzennego. – Te wysokości wiatraków będą zależne od dopuszczalnych wysokości zabudowy w danej lokalizacji. Nie zawsze będzie tak, że w każdej gminie te warunki będą takie same – zaznaczyła Zawadzka-Stępniak.
Prezes NFOŚiGW odnosząc się do „Mojej Elektrowni Wiatrowej” podkreśliła, że Fundusz chce dzięki niemu sprawdzić, jakie jest zapotrzebowanie na małe instalacje wiatrowe, a także wspierać polskie technologie w tym obszarze. Program – według Funduszu – może, tak jak w przypadku programu dopłat do fotowoltaiki, zbudować nową branżę i rynek.
„Nie szukamy wroga w słońcu i wietrze”
Miłosz Motyka podkreślił, że transformacja energetyczna w Polsce przyspiesza, a dla obecnego kierownictwa ministerstwa OZE to „absolutny priorytet” i szansa na tańszą energię. – Nie szukamy w słońcu czy w wietrze ideologicznego wroga – podkreślił.
Wiceminister przypomniał, że resort pracuje nad dużymi nowelizacjami ustaw, które mają się przyczynić do rozwoju energii z odnawialnych źródeł. Chodzi m.in. o tzw. ustawę wiatrakową, liberalizującą dotychczasowe zasady stawiania elektrowni wiatrowych na lądzie. Dodał, że liczy na to, że w ciągu najbliższych tygodni projekt ten powinien stanąć na Radzie Ministrów.
– Chcemy postawić kolejne kroki w polskiej transformacji energetycznej. Energetyka rozproszona wspiera bezpieczeństwo energetyczne – stwierdził Miłosz Motyka.