Nasz tekst dotyczący Pawła Muchy skonfliktowanego z prof. Adamem Glapińskim wywołał poruszenie w koalicji. Jak się dowiedzieliśmy, Ministerstwo Sprawiedliwości jest zainteresowane wiedzą Muchy ws. nieprawidłowości w banku. Na stole mają leżeć dwie opcje ujawnienia możliwego łamania prawa przez szefa NBP.
Jeśli chodzi o dalsze losy Adama Glapińskiego, na stole leżą dwie opcje – dowiaduje się money.pl (Licencjodawca, Mateusz Wlodarczyk)
Donald Tusk w trakcie kampanii wyborczej chciał postawienia szefa Narodowego Banku Polskiego przed Trybunałem Stanu. PO wpisała tę obietnicę w „100 konkretów na 100 pierwszych dni”.
Później premier zaczął coraz bardziej dystansować się od konkretnych działań. Podkreślał, że koalicja nie zrobi niczego, co naraziłoby nasz kraj na brak stabilności finansowej. W środę kolejny raz przyznał, że zamierza strzec niezależności banku przed polityką, czyli „przed samym sobą”.
Jak wynika jednak z informacji money.pl, koalicja ma sposób, by politycznie „mieć ciastko i zjeść ciastko”.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zobacz także: "Nieuczciwy kaliber". Ekonomista tonuje nastroje ws. prezesa NBP
Prof. Glapiński przed Trybunałem Stanu? Paweł Mucha posiada wiedzę
W drugiej połowie grudnia 2023 r. money.pl opisało historię Pawła Muchy, członka zarządu Narodowego Banku Polskiego skonfliktowanego z prezesem NBP Adamem Glapińskim. Otwarta wojna między nimi w polskim banku centralnym trwa przynajmniej od wiosny 2023 roku.
Przypomnijmy: przed budynkiem banku na wezwanie Muchy pojawiła się policja, a nasi rozmówcy sugerowali, że członek zarządu jest szykanowany (więcej piszemy o tym TUTAJ).
Artykuł wywołał niemałe poruszenie w koalicji rządzącej. Adam Bodnar, minister sprawiedliwości, w rozmowie z money.pl dał do zrozumienia, że zna sprawę i skierował nas do Prokuratury Krajowej. Nasza redakcja wysłała zapytania dotyczące możliwego postępowania w sprawie NBP. Czekamy na odpowiedź.
Z nieoficjalnych źródeł jednak wiemy, że jeśli chodzi o dalsze losy Adama Glapińskiego, na stole leżą dwie opcje. Pierwsza to klasyczne śledztwo prokuratorskie, w którym Paweł Mucha odgrywałby niejako rolę „świadka koronnego” – osoby, która, póki co, jako jedyna z zarządu otwarcie postawiła się działaniom prezesa NBP.
Pozew i Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej
Z naszych informacji wynika, że Mucha przygotował też kilkudziesięciostronicowy pozew wobec prof. Glapińskiemu, w którym wylicza, jego zdaniem, przypadki łamania prawa i procedur w polskim banku centralnym.
Drugą opcją koalicji rządzącej jest ta, o której jest głośno od kilku miesięcy – rozpoczęcie procedury postawienia prezesa banku centralnego przed Trybunał Stanu. Ale aby to się zaczęło, najpierw musi zostać zgłoszony wniosek do marszałka Sejmu przez grupę 115 posłów. Marszałek wysyła pismo do sejmowej Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. A ta wszczyna postępowanie.
Zaczynamy intensyfikować prace. Komisja ma de facto uprawnienia prokuratorskie. Może wzywać świadków, żądać od różnych organów pisemnych wyjaśnień lub przedstawienia dokumentów, a także akt każdej sprawy prowadzonej przez te organy. Może zlecić Prokuratorowi Generalnemu lub Najwyższej Izbie Kontroli przeprowadzenie określonej czynności niezbędnej do wyjaśnienia okoliczności sprawy. Na wniosek Komisji NIK mogłaby więc wejść do NBP – mówi nam wysoko postawiony urzędnik znający kulisy sprawy.
Na posiedzeniu Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej mógłby zostać przesłuchany wspomniany Paweł Mucha.
Dowodami przeciw prof. Glapińskiemu mają być także krytyczne raporty NIK-u ws. prowadzonej polityki monetarnej. Co ważne, Komisja nie ma ustalonego deadline’u, co oznacza, że mogłaby działać tyle czasu, ile uznałaby za stosowne. Dysponowałaby także dokumentami uchwał zarządu banku centralnego, które nie są znane opinii publicznej.
I co najważniejsze, nie oznaczałoby to zawieszenia prezesa Glapińskiego, co mogłoby narażać Polskę na reakcję ze strony Europejskiego Banku Centralnego (choć takiej reakcji może w ogóle nie być, o czym więcej pisaliśmy TUTAJ).
Postępowanie by trwało, Adam Glapiński musiałby co chwilę stawiać się w Sejmie, wyjaśniać nieprawidłowości i zarzuty bez większych kosztów wizerunkowych na zewnątrz – przekonuje nasz informator.
Budżet – będzie nowa opinia
Sam prof. Glapiński może zaraz dolać oliwy do ognia. W czwartek zwołuje się zarząd NBP. Jednym z punktów będzie uchwalenie nowej opinii do budżetu – tego przygotowanego przez nową władzę. Opinia ma zostać później przedstawiona Radzie Polityki Pieniężnej. W ostatnich latach taka sytuacja nie miała miejsca.
Rada opiniowała budżet rządu przyjmowany przez Radę Ministrów zwyczajowo na jesień, a nie zmieniony po kilku miesiącach przez tę czy inną władzę. Przypomnijmy, że wydatki zaplanowane przez koalicję PO-Trzecia Droga-Lewica mają być wyższe o kilkanaście miliardów złotych w porównaniu do budżetu opracowanego przez PiS, a deficyt będzie oscylował wokół 5,1 proc. PKB (czyli będzie o 0,6 pkt. proc. wyższy niż ten zaplanowany przez premiera Morawieckiego).
– Nowa opinia może służyć narracji prezesa, że wydatki rosną, stymulus fiskalny rośnie, dlatego stopy procentowe muszą pozostać na wyższym poziomie przez dłuższy czas, a dalsze obniżanie się inflacji nie jest wcale tak pewne. Jak jednak będzie? Zobaczymy – słyszymy od osoby zbliżonej do NBP.
Agencja S&P nie widzi większego problemu ws. Glapińskiego
W tym miejscu należy także wspomnieć, że ważny głos w temacie Trybunału Stanu zabrała ostatnio jedna z największych agencji ratingowych S&P Global Ratings. Jej zdaniem zawieszenie szefa NBP nie wywoła automatycznej obniżki ratingu.
W ocenie S&P polski bank centralny ma długą historią niezależności, a kluczowym czynnikiem dla ratingu pozostaje kształtowanie się inflacji. Agencja wysoko ocenia wiarygodność i skuteczność polityki pieniężnej w Polsce.
Scenariusz, w którym prezes NBP mógłby zostać zawieszony w obowiązkach po postawieniu go przed Trybunałem Stanu, jest w tym momencie wciąż dość hipotetyczny. Gdyby tak się stało, ale znów – nie chcemy przesądzać o żadnym scenariuszu – wszelkie potencjalne implikacje dotyczące ratingu z pewnością nie byłyby automatyczne. Przeanalizowalibyśmy, jak zaistniała sytuacja wpływa na niezależność banku centralnego, czy jest to coś, co naprawdę utrudnia skuteczność prowadzenia polityki pieniężnej oraz osłabia wiarygodność. Nie byłoby jednak automatycznego obniżenia ratingu – powiedział Polskiej Agencji Prasowej Ludwig Heinz, główny analityk agencji S&P Global Ratings odpowiedzialny za rating Polski.
Konflikt narastał od wielu miesięcy
Oficjalnie spór między Pawłem Muchą a prof. Adamem Glapińskim wybuchł kilka miesięcy temu. Mucha zarzucał Glapińskiemu łamanie prawa i ukrywanie przed nim dokumentów, choć sam przez lata firmował zachowania w NBP. Szef banku z kolei mówił, że żadnej wojny w zarządzie nie ma, a Mucha ma „egzotyczne żądania” finansowe.
NBP opublikował wtedy komunikat, w którym stwierdził, że „nieakceptowalne są zachowania członka zarządu Pawła Muchy” polegające m.in. na „wytwarzaniu atmosfery zagrożenia” i „bezzasadnej krytyce”.
Sam zainteresowany w odpowiedzi opublikował oświadczenie, w którym m.in. stwierdził, że prezes NBP ma utajniać protokoły posiedzeń Rady Polityki Pieniężnej, za co może grozić mu nawet Trybunał Stanu.
Prof. Glapiński kilkukrotnie wspominał, że cała sprawa zamyka się po prostu w żądaniach finansowych. Mucha z kolei odbija ten argument, mówiąc, że, owszem, domaga się niezapłaconych pieniędzy, ale przekaże je na hospicjum i nie chodzi o kwestie materialne, a o zasady praworządności i przestrzeganie procedur przez prezesa Glapińskiego.
Przed świętami Mucha opublikował pismo, w którym NBP prosi go o usunięcie wszystkich tweetów oraz zaprzestania publikowania nowych.
„Zadziwiająca koincydencja, że w dniu publikacji kolejnych materiałów na temat mojej osoby w mediach współpracujących z NBP zażądano ode mnie usunięcia dotychczasowych wpisów w X (dawniej Twitter) i wydano mi w tym zakresie 'polecenie’. Wyjaśniam więc, że mam prawo do wypowiedzi” – napisał w komentarzu pod wpisem.
Z kolei kilka dni później pokazał dokument dotyczący przyznawania premii przez prof. Glapińskiego. To wywołało medialną burzę i głośne głosy niezadowolenia ze strony obecnie rządzących.
Damian Szymański, wiceszef i dziennikarz money.pl